Wpis z mikrobloga

@bArrek: Te czasy wciąż są lepsze, niż: „ciąża, bombelek, bombelek 2” i coraz mniej spontanicznych spotkań, wyjazdów, nocnego odwalania, weekendów, a jak już, to szybkie powroty, bo dziecko i żona czekają. Ciesz się, póki możesz, bo z młodymi małżeństwami - jeszcze na początku - nic się nie zmienia, a tak za 2 lata może się diametralnie skomplikować i się obudzisz patrząc, jak wszystkie pary siedzą przy stole z wózkami, rozmawiają o
@Emigrant1: OK, masz rację jeśli piszesz, że dla tego nie robisz sobie wesela. Jeśli już ktoś bliski robi jednak wesele, robi to dla siebie, nie dla ciebie - jeśli zależy ci na tym człowieku i masz z nim dobre relacje, to czemu nie iść i nie uprzyjemnić im tego dnia? Rozumiem, że na ślub najlepszego przyjaciela, albo córki nie pójdziesz, bo nie? To ich wybór jak to ma wyglądać, wódki nikt
@ProResHq: To co opisałeś tak malowniczo i sarkastycznie - to się nazywa życie. To, że w życiu rodzinnym ktoś upatruje tylko ciężaru i ograniczeń świadczy, że nie powinien się wiązać na tym etapie swego rozwoju. Do pewnych kwestii się dorasta, tak jak do jedzenia tatara czy bigosu.
@MaciejPN: Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Twierdzenie, że wesele robi się dla siebie jest mocno naciągane bo wiesz... zastaw się, a postaw się - to typowo polski mit. Można iść na wesele i się nie bawić na siłę tylko być. Można. Kto broni. Na ślub przyjaciela nie pójdę, bo moi znajomi czy przyjaciele woleli wybrać przyjęcie skromne, za to dla siebie wypasioną podróż czego i swej córce życzę.
Bywałem na
@Emigrant1: Ale dla mnie to nie jest ograniczenie i ciężar ;) chodziło mi o to, że dla osoby, która już na etapie ślubów znajomych ma problem i tęskni za tym, co było, w przyszłości będzie jeszcze czuła się jeszcze „gorzej” ;)
@Bover: Dla mnie są niepotrzebne, podobnie jak lejki menstruacyjne czy tusz do rzęs. Jeśli kto inny ceni je i lubi... Jeden lubi słońce, drugi jak mu śmierdzą nogi. Wolność wyboru. OP pytał jak się wymiksować z wesela, bo nie chce. Są tacy co im się nie chce, są i tacu co nie lubią. Są i entuzjaści... I bardzo dobrze. A teraz śmigaj na pszyrę.
@bArrek: Jak to bliscy znajomi to możesz po prostu wpaść do nich kiedy indziej z prezentem. Jak tacy dalsi to możesz podziękować za zaproszenie, odmówić przyjścia i np. wysłać im jakąś kartkę ślubną, żeby nie było, że nie cieszysz się ich szczęściem.
Tęsknię za czasem gdy znajomi nie brali ślubów i nie zapraszaliśmy na wesela. Za czasem gdy nie musiałem kupować garnituru, gdy nie napadał mnie nagły stres że o #!$%@? jeszcze kawalerski zrobić, nie umiem tańczyć, nie lubię pić, nie mam z kim iść. #!$%@?


@bArrek: zgłaszaj te wesela do sanepidu. Problem solved XDD
ale to najlepszy przyjaciel, znam go 20 lat, świadkiem mam być


@bArrek: To popatrz na to z drugiej strony. Najlepszy przyjaciel, który pewnie zna cię jak nikt inny, zapewne dobrze wie jaki masz do tego stosunek i dobrze wie jaką "krzywdę" ci robi tym zaproszeniem i świadkowaniem, a jednak mimo wszystko pcha cię w to i ciśnie?

Zrobiłbyś coś takiego najlepszemu przyjacielowi?