Wpis z mikrobloga

Rzutem na taśmę, bo z czasem ostatnio u mnie turbokrucho. Wliczając w to pracę po nocach i robienie treningów w kratkę.

Dostałem taki zestaw:

1. Zabierz drugą połówkę (lub kogoś bliskiego) na piknik w plenerze - przygotuj samodzielnie posiłek, który wspólnie zjecie na łonie natury.

2. Skomponuj bukiet z dzikich kwiatów i/lub roślin. Włóż go do wazonu i wyeksponuj. (pamiętaj by nie niszczyć roślin pod ochroną)

3. Zwiedź jedno miasto na Google Maps i zrób przewodnik dla tych, którzy będą chcieli zwiedzać po pandemii.

I wybrałem zadanie numer 3.
Jest takie jedno miasto o którym nie słyszy się wiele, ponieważ w moim odczuciu jest przyćmione sławą stolicy jako europejskiego centrum turystyki. No, do tego osławionego miasta pojechałem raz, więcej raczej nie planuję. Za to do miasta o którym zaraz będzie wybiorę się chętnie jeszcze raz, ponieważ spędziłem tam dość losowy dzień i wiele miejsc było pozamykanych.

Z racji, że ostatnio #czechy są na fali głównie wśród #programista15k też zacząłem o nich myśleć. Naturalnie więc, padło na Brno.
Oczywiście to osławione miejsce to Praga która do mnie nie przemawia, no ale trudno.

Czemu Brno akurat? Miasto jest przeklimatyczne, stare ulice, spore różnice wysokości i ciekawa architektura pozwalają jednocześnie patrzeć na zamek Spilberk z okolic dworca oraz na dachy większości miasta z tej fortecy.
Historyczna część starówki, zwłaszcza wieczorem wywołała u mnie zachwyt porównywalny tylko do tego nad Gdańskiem.
Nie będę za wiele się rozwodził o zabytkach, bo lubię raczej sobie pochodzić odcięty od komputerów, telefonów i w ogóle świata, a zwiedzanie lokalizacji jest tylko okazją i checkpointami do zaliczenia.
Dlatego trasa nieco dłuższa do chodzenia.

Zaczynamy z dworca i kierujemy się na północ i zahaczamy o miejsce spoczynku zmumifikowanych mnichów (https://www.atlasobscura.com/places/czechs-capuchin-crypt) by dalej ruszyć do Drewnianego Orła na szamkę i pewnie jakąś zapitkę, bo musimy pamiętać o odpowiednim nawodnieniu. Długi marsz ze sporym przewyższeniem wymaga odpowiedniego przygotowania i odżywiania.

Dalej idziemy, a jakże, do góry i lądujemy przy fantastycznej katedrze św. Piotra i Pawła. Nie będę się rozpisywał o szczegółach, każdy lubi co innego. Powiem tylko, że można wejść na wieżę, ale bilet kupujemy dopiero na samym szczycie. Nie akceptują kart, więc polecam mieć od razu ze sobą gotówkę, nogi nie wybaczą dodatkowej rundy po schodach. Aha, no i pani w kasie do osób czerpiących radość z targowania raczej nie należy, więc nie próbujcie jej przekonać. Wjazd to chyba 20 koron, jeżeli dobrze pamiętam. Polecam wyjść też za katedrę do parku, tam można poczuć ten klimat o którym pisałem wyżej. Jest też widok na wąską ulicę z góry, przy odrobinie szczęścia wszystko będzie osłonecznione.

Jak już nacieszyliśmy się widokami idziemy dalej i odwiedzamy zamek Spilberg. Jak ktoś ma nogę to polecam wybrać się rowerem, absurdalne wniosy i nachylenia tam to norma, sam zamek też niczego sobie. Niestety nie widziałem zbyt wiele dlatego nie napiszę, ale miejscówka 10/10.

Po przejściu dookoła zamku, obejrzeniu parku i chwili regeneracji poczujemy głód i zmęczenie. To odpowiedni moment żeby doładować elektrolity. Nigdzie indziej jak w pobliskim Whiskey Barze.
Doładowane elektrolity i paliwo rakietowe dobrze jest przetrawić i rozchodzić, dlatego proponuję dłuższy spacer do muzeum techniki. Wiecie - jestem prostym człowiekiem - widzę samoloty i trochę mechaniki to muszę tam iść. Proste? Proste.

Gdzieś po drodze była/jest kawiarnia prowadzona przez przemiłą panią z którą miałem ciekawą rozmowę o zwyczajach i lokalnych atrakcjach, no ale nie pamiętam nazwy, a dużo zdjęć nie chciało mi się już wtedy robić. Jeżeli uda mi się tam szybko wrócić i znaleźć to miejsce, na bank je zapamiętam z nazwy. Na pewno było w okolicach supermarketu Albert.

Wracamy na starówkę, na mapie zaznaczyłem zegar astronomiczny, ale polecam przejść się po całości. Ponownie doświadczamy wielu wzniosów i spadków terenu, zazwyczaj coś tam też się dzieje wieczorową porą - nudy nie ma i jest pięknie.

Krótko oczekujemy relaksując się w parku rzut beretem od starówki tylko po to, żeby finalnie już kończąc naszą wycieczkę pokazać Oracle serdecznego fakolca za bycie okropnym blokerem i firmą blokującą co tylko złapie w łapy.

Jak to się mówi, z serdecznymi pozdrowieniami.

Link do mapki:
https://www.google.com/maps/dir/Brno+hlavn%C3%AD+n%C3%A1dra%C5%BE%C3%AD/Capuchin+Crypt/U+D%C5%99ev%C4%9Bn%C3%A9ho+Orla/Saint+Peter+and+Paul+Cathedral,+Brno+2,+Czechia/%C5%A0pilberk+Castle/Whiskey+Bar,+kter%C3%BD+neexistuje/Technical+museum,+Purky%C5%88ova+2950,+612+00+Brno-Kr%C3%A1lovo+Pole,+Czechia/Astronomical+Clock/Sady+Osvobozen%C3%AD/49.1889862,16.6130109/@49.1888954,16.612824,18.82z/data=!3m1!5s0x47129447e99f5cf1:0xf597c7587fd4d06c!4m57!4m56!1m5!1m1!1s0x47129455e1f0a0b7:0xdec394ac5238ed94!2m2!1d16.612524!2d49.1908531!1m5!1m1!1s0x471294569b61529b:0x1a6d09004504fb0e!2m2!1d16.6098586!2d49.191349!1m5!1m1!1s0x471294571e2a0dbd:0x607371732bd8ab2d!2m2!1d16.6103194!2d49.1933083!1m5!1m1!1s0x47129454018cf799:0x60db87948b589255!2m2!1d16.6074301!2d49.1911713!1m5!1m1!1s0x4712944e453638ef:0xb7cc14c2f48283cc!2m2!1d16.599177!2d49.1944928!1m5!1m1!1s0x47129447dcd1decf:0xd0cc11d6b267d8cf!2m2!1d16.5915794!2d49.1992073!1m5!1m1!1s0x47129401059c783d:0x4442ccc41fc14b7a!2m2!1d16.5814633!2d49.2281663!1m5!1m1!1s0x47129450ca1bc82d:0x681b3f0bc0839643!2m2!1d16.6085846!2d49.1947987!1m5!1m1!1s0x4712945a28da6c2f:0xa2688992523797fb!2m2!1d16.6109239!2d49.1987281!1m0!3e2

#mirkowyzwanie
Pobierz Wyrewolwerowanyrewolwer - Rzutem na taśmę, bo z czasem ostatnio u mnie turbokrucho. W...
źródło: comment_1621544964YSULtCzmhQSf9r4QJvGNLp.jpg