Wpis z mikrobloga

Fajnie się ogląda tę baję po 20 latach. Widzę w niej mnóstwo rzeczy, których nie widziałem wcześniej. Albo o których inaczej myślałem, nie zauważałem, bądź nie zwracałem na nie uwagi. Przede wszystkim rozumiem sporo z samego słuchu. Jakbym miał oglądać to z lektorem, to bym się tylko denerwował. Choć oglądałem swoje nagrania tego na kasetach kiedyś tyle razy, że sam głos lektora w jakichś filmach czy serialach wtedy miło mi się kojarzył, bo kojarzył się głównie z tym ;d Całe szczęście w miarę do tego pasował, był łagodny i neutralny, jakbym miał to oglądać z Knapikiem to nie wiem czy bym to zniósł. On osobiście kojarzy mi się głównie z amerykańskimi filmami akcji niskich lotów.

Aż sobie sprawdziłem, kto był tym lektorem i ta seria jest wymieniona na jego stronie na Wiki ;d
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mariusz_Siudzi%C5%84ski

Wracając do MKR – ogólnie nie sądziłem, że po latach będę się w stanie nadal tym emocjonować i jakoś to przeżywać. Mimo że znam te odcinki, to dokładny przebieg poszczególnych wydarzeń trochę wyleciał mi z głowy, zatem to dobre odświeżenie.

Niżej mały spoiler fabuły.

Piszę to przy ósmym odcinku, skupiającym się na krótkim incydencie w związku z Hikaru i uratowanym przez nią zwierzęciem. Cała akcja okazała się podpuchą Ascota w ramach jego zemsty za robienie krzywdy jego ukochanym potworom. W udany sposób są przedstawione emocje Hikaru, jej mimika. Raz pojawia się mina będąca w moim odczuciu połączeniem konsternacji ze zniesmaczeniem, której nie widać u niej nigdy wcześniej ani nigdy później. Pamiętam, że już te 20 lat temu że zwróciłem na to uwagę. Ten wyraz twarzy wydał mi się dziwaczny i wywołał u mnie mieszane odczucia. Nie taką ją chciałem oglądać. Tylko że MKR to nie jest de facto pierdółkowata seria o słodkich dziewczynkach. To właśnie jej mroczny klimat, który dominuje w drugim sezonie, tak bardzo mnie przyciągnął. Największą konsternację miałem, gdy pierwszy raz zobaczyłem pierwszy odcinek (zaczynając to oglądać w połowie drugiego sezonu), przy długo oczekiwanej powtórce, której wyczekiwałem z każdym tygodniem, tydzień w tydzień sprawdzając magazyn TV, czy aby jej nie będzie. A dzień, w którym zobaczyłem tytuł w gazecie, był wtedy jednym z najszczęśliwszych dni mojego szczeniackiego życia – miałem wtedy 13 lat i byłem młodszy od samej Hikaru ;d Konsternacja związana była z tym, że widziałem ją radosną, beztroską i wygłupiającą się – zupełnie inną, niż w depresyjnej drugiej części produkcji.

Jak już przy niej jesteśmy – zupełnie inaczej patrzy się na tę postać wtedy, a teraz. Nawet biorąc pod uwagę mój emocjonalny niedorozwój (moja mentalność nie idzie w parze z wiekiem fizycznym, choć przez ostatnie kilka lat poczyniłem tutaj i tak, moim zdaniem, znaczący progres), jakby nie wiązała się ona u mnie z żadnym sentymentem, to bardzo możliwe, że oglądając to ot tak jako serię jedną z wielu, wiązała by się nią głównie irytacja, a nie sympatia. Myślę, że potrafię obecnie oddzielać swoje emocje od oceny ludzi i rzeczy, czy to obcych, czy znajomych, czy poprzez ocenę samego siebie. Cechy, przez które ją pokochałem te 2 dekady temu, dziś często otwarcie krytykuję i uważam za szkodliwe. Faktem jest to, czego długo jako nastolatek nie byłem świadom, że po prostu widziałem w niej to, czego wtedy potrzebowałem. Urzekła mnie swym altruizmem i poświęcaniem się za wszelką cenę ochronie innych, szczególnie słabszych. Drobna dziewczyna świetnie władająca mieczem, by chronić i ratować. Dziś w altruizm nie wierzę, traktuję to jak iluzję. Pamiętam też, jak urzekała mnie również jej naiwność. Dziś to cecha dla mnie w oczywisty sposób szkodliwa, bezpośrednio związana z niedojrzałością. No ale hej, mówimy o czternastolatce, którą rówieśniczki na początku wzięły za uczennicę podstawówki ;d To, co mnie obecnie najbardziej w niej razi, to jej najzwyczajniejsza bezmyślność i bezrefleksyjne pchanie się w kłopoty. Narwane działanie bez planu – jej koleżanki muszą ją ciągle pilnować, by nie odwaliła czegoś głupiego. Oczywiście to słodkie, jak ochoczo rzuca się na ratunek. Mogłaby zostać strażakiem, szkoda że sama włada magią ognia ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale z drugiej strony dobra znajomość płomieni by mogła pomóc w walce z nimi ( ͡º ͜ʖ͡º)

Rozpisałem się o niej, a chciałem początkowo zwrócić tylko uwagę na to, co się dzieje w ósmym odcinku. Jak opiekuje się zranionym zwierzęciem i nadaje mu imię swojego psa. Wtedy nie zagłębiałem się w jej uczucia. Teraz stało się dla mnie jasne, że to wynika z tęsknoty za swoim ukochanym czworonogiem. Jej psychika wręcz widziała w nim to, za czym tak tęskni. Ta mistyfikacja pozwoliła jej choć trochę liznąć codziennego życia, które toczyła przed tym, gdy niespodziewanie trafiła do innego świata. Pamiętajmy, że one tam trafiły z zaskoczenia, wbrew swojej woli. Zmagają się walcząc dzień w dzień z różnymi bestiami, niepewne jutra, mogąc w każdej chwili zginąć. Są tam od nieco ponad tygodnia, więc ta sytuacja była dla Hikaru szansą na chwilę wytchnienia, w której się zatraciła.

Kiedyś byłem na nią mocno zafiksowany. Teraz dostrzegam też nieco głębi w charakterze dwóch pozostałych bohaterek. Tak, jak Fuu mnie kiedyś nużyła, tak obecnie wydaje mi się bardzo ciekawa, a momentami nawet urocza (w tych pierwszych przejawach romansu z Ferio). Nigdy bym nie powiedział, że kiedykolwiek uznam ją za atrakcyjną. Umi, kiedyś głównie mnie irytująca, ma najbardziej trzeźwe spojrzenie na całą sytuację, wydaje się najbardziej dojrzała i najmniej oderwana od rzeczywistości. To taka tsundere, ale dość umiarkowane.

Zaskakuje mnie to, ile nowych rzeczy dostrzegam w tej produkcji i ten rewatch jest przyjemniejszy, niż sądziłem że będzie. A jeszcze sporo przede mną. Myślę że mogę odnieść to również do wielu innych produkcji, które mam obejrzane na swoim koncie. Po prawie 10 latach odkąd wznowiłem swoją przygodę z anime po około 8 latach przerwy, zdołałem zaliczyć setki produkcji, a długo uważałem, że to stanowczo za mało i optymalnie byłoby poznać przynajmniej drugie tyle. Tylko że to mija się z celem. Mógłbym nawet rewatchować wiele „znanych” mi już produkcji, odkrywając je na nowo. Bo były przeze mnie oglądane w różnym stanie psychofizycznym, a przede wszystkim – większość z nich widziałem mając inny światopogląd niż dziś. A za 10 lat może będzie jeszcze inny? Jak dożyję roku 2031 to z pewnością będę jeszcze inną osobą.

Anime to był u mnie przesyt, uzależnienie, od którego uwolnienie się wyszło mi na dobre, pozwoliło mi w dużej mierze ogarnąć się życiowo. Jednak nie można zapominać o tym, że poświęciłem jego oglądaniu większość życia, całkowite zerwanie z tym może się niezbyt dobrze na mnie odbić (co już ma miejsce), dlatego wracam do tego, ale w sposób racjonalny i zrównoważony. Długie miesiące czułem presję, że tego i tego nie nadrobię, że nie ogarniam wszystkiego na bieżąco, że tyle jeszcze do obejrzenia, a ja się z tym opieprzam. To złe.

Zmuszanie się do czegokolwiek w naszym życiu to kluczowy czynnik w budowaniu nieszczęścia. I niech to będzie puenta do tego dziwacznego wpisu, który sam już nie wiem, czym miał być i czym się ostatecznie stał ;)

PS. Załączony skrin to nie ta mina, o której wspominałem. Miałem wtedy na myśli .

edit:
Chyba wiem już, dlaczego isekai to mój ulubiony „gatunek”. Toć MKR to typowy isekai właśnie, a od niego zacząłem przygodę z anime na poważnie.
#anime #animedyskusja #magicknightrayearth #hikarushidou
Pobierz tamagotchi - Fajnie się ogląda tę baję po 20 latach. Widzę w niej mnóstwo rzeczy, któ...
źródło: comment_1630383701xlcTwCtQYtFgNAIt07j5Jr.jpg
  • 10
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Gigamesh: niestety poziom wykonania jest skrajnie nierówny. Widać co kilka odcinków tę samą beznadziejną, karykaturalną wręcz kreskę i proporcje. Pierwszy odcinek jest spoko, później dramatyczny zjazd w dół i sporadycznie pojawia się kawał lepszej animacji. Czasem nawet naprawdę udanej z dobrą reżyserią. Za to muzyka jest w moim mniemaniu bardzo fajna, często dość wyraźna, dynamiczna i dramatyczna, trochę jak w retro gierce RPG. Zresztą na bazie anime wyszła też właśnie gra
@BrianEno: w wersji openingu emitowanej na RTL7 wycięli krótką scenkę ich transformacji, gdzie mieliśmy zarysy ich sylwetek. "Nagie czternastolatki?! Zakazać". Zastąpiono ją innymi fragmentami z pierwszego odcinka, a sama transformacja w polskiej wersji epa się i tak pojawia ;d Pewnie wyszli z założenia, że no raz to tam niech już będzie, gorzej jakby miało to lecieć po 49 razy w czołowce, bo tyle jest odcinków. Choć tak naprawdę to bzdura, bo