Wpis z mikrobloga

- Wiesław, coś taki markotny?

- Nie wiesz?! Zygmunt nie żyje!

- No coś Ty?! Jak to?!

- Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił papierosa, pościel się zajęła;

- I spalił się?!

- Nie. Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć.

- I połamał się na śmierć?

- Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i tam skoczył.

- Pękło?

- Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem skoczył do chałupy.

- I się spalił.

- Nie! Odbił się od framugi i spadł.

- Rozbijając się?

- Otóż nie! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i znowu wskoczył do okna.

- Zginął?

- Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania!

- O rzesz ja #!$%@?! To jak ten Zygmunt zginął?!

- Zastrzelili go, bo ich już zaczął #!$%@?ć.

#suchar #humor
  • 3