Wpis z mikrobloga

Taka wieczorna myśl. Nie zapominajmy o tym co przede wszystkim buduje naszą siatkówkę. Nie przeczę, że na piedestale stoi i stać powinna kadra seniorów, bo to jest naturalna kolei rzeczy. Problem jest jednak w naszym narodzie z oglądaniem siatkówki klubowej. Nikogo nie zmuszam, ale liczby nie są wysokie. Jest na to wiele wytłumaczeń - głównym jest po prostu to, że brakuje nam historycznie mocnych ośrodków. Wiele mocnych klubów powstało i wybiło się dopiero w momencie przejścia naszej ligi na profesjonalizm (2000 rok). Najlepsze historycznie kluby obecnie nie są takie silne (Olsztyn, Wrocław, Szczecin, Legia, Milowice, Świdnik). Przetrwali zdecydowanie najsilniejsi i teraz tytuły należą do Kędzierzyna, Jastrzębia, Rzeszowa czy Bełchatowa. Tożsamość kibicowska tych nowych klubów nie jest jeszcze tak silna i spojona, ale wciąż się buduje i dobrze, że przynajmniej ta czwórka (z wyjątkowo słabszymi niektórymi sezonami) jest w stanie trzymać się wysoko. Mamy oczywiście też wspomniany Olsztyn, Zawiercie, Warszawę, Gdańsk czy Suwałki.
Posługiwałem się miastami co wskazuje na dwie kolejne rzeczy.
- wielokrotnie zmieniane nazwy klubów co też nie ułatwia budowy ligowej siatkówki - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Cerrad Enea Czarni Radom, Aluron CMC Warta Zawiercie czy Verva Warszawa Orlen Paliwa to prawdziwe wyrazowe pociągi. Przeciętnemu nowemu kibicowi ciężko utożsamić się z firmą więc ważne, że przynajmniej w niektórych klubach udaje się zostawić stałą nazwę obok miasta. Takie wyrazowe pociągi nie są złe, bo ściągają pieniądze, ale nie wyglądają zwyczajnie dobrze.
- wielkie miasta nie grają w siatkówkę - akurat jest to trend z którym się nie zawsze zgadzam, ale faktycznie jest coś w tym, że naszą siatkówkę budują głównie nie za duże miasta jak Kędzierzyn, Bełchatów, Jastrzębie, Zawiercie czy Radom. Takie miasta jak Gdańsk, Warszawa, Olsztyn, Rzeszów czy Lublin to na szczęście coraz częstszy trend. Właśnie powitaliśmy w lidze Politechnikę Lublin, a w niższej lidze o awans do plusligi walczyć będzie zapewne długo Wrocław. Zresztą nawet w piłce nożnej nie zawsze te największe miasta mają najłatwiej, a kieruje tym trochę przypadek.

Jeszcze na koniec ważną myślą jest to kto transmituje siatkówkę klubową. Od lat robi to Polsat i na początku dało to impuls, ale powoli zdaje się kończyć pewna idea. Nie myślę tu od razu o zmianie praw telewizyjnych, ale o może innym kontrakcie, który faworyzowałby kluby (na ten moment przychód od TV dla klubów jest dość mały). Można by też pomyśleć o sprzedaży praw dla Volleyball World TV, która właśnie na ten sezon będzie mieć Serie A, a na codzień transmituje mecze pod egidą FIVB. Wszystko jest do zrobienia, ale widzę od paru lat pewien status quo, status uśpienia, który może dopaść naszą siatkówką kiedy skończą się sukcesy. Nie można do tego dopuścić i ciągle pracować na sukces i rozwój. Plusliga pod względem marketingowy w Polsce stanęła. Kluby PRowo stoją nisko w porównaniu do klubów piłkarskich czy żużlowych, a przecież jest wiele przestrzeni, którą siatkówka może na luzie w polskim sporcie klubowym zająć.

Taki trochę wywód o wszystkim i o niczym z tego wyszedł, ale jakieś swoje żale chciałem dzisiaj jeszcze wylać.
W ten weekend nie ma jeszcze plusligi - są turniej towarzyskie. Dwa (memoriał Gołasia i Giganci Siatkówki) transmitowane będą w Polsacie.
#siatkowka #siatkaspam
  • 5
@vasos: Sporo jest jednak kibiców typowo narodowo-reprezentacyjnych. Ja sam niezależnie od dyscypliny śledzę jedynie mecze i zawody reprezentacji, gdzieś tam majaczy nieśmiało piłkarska liga mistrzów, ale prym i tak wiedzie reprezentacja.
Siatkówka jako sport nieporównywalnie mniej popularny tylko pogłębia tę dysproporcję i tak jak śledzę wszystkie reprezentacyjnie rozgrywki poczynając od IO, przez mistrzostwa juniorów aż po uniwersjadę transmitowaną gdzieś z trybun, tak meczu klubowego nie widziałem chyba nigdy żadnego. Nawet na
@vasos: ja oglądam PLS nawet czasami chętniej niż kadrę (np. nie chciało mi się tegorocznych ME oglądać) i z mojej perspektywy niska oglądalność siatkówki ligowej wynika z kilku czynników, na które w większości nie ma mocnego wpływu.

Mówisz o niskiej oglądalności - sumarycznie czy na jeden mecz? To dość ważne rozgraniczenie, bo ostatnio polsat poszedł maksymalnie w ilość, minimalizując przy tym jakość. Pamiętasz 6-8 lat temu? Dwie transmisje w weekend. I
@SiemaNagor: liczby tragiczne nie są. W peaku mecz Zenit-Zaksa oglądalo 700tys widzow. To bardzo dużo. Myślę jednak o świadomości przeciętnego nawet kibica sportu. Może rozwiązaniem byloby wlasnie pokazywanie jednego-dwoch meczow na kolejkę. Przeciez nie bedziemy mieli sie czego wstydzic patrzac na sklad. Na luzie w sobote i niedziele mozna pokazac mecze z godziny 14:45 nawet w takim super polsacie - przeciez jeszcze w 2017 roku mialo to miejsce. Pamiętam wlasnie starszą
@vasos jeszcze jest kwestia dostepnosci do polsatu sport itd - ja specjalnie biore pakiety sportowe, ale mam mase znajomych, ktorzy maja podstawowe pakiety telewizyjne i czesto nie obejmuja one polsatu sport, nie mowiac o extra, super czy costam costam. I nie namowisz nikogo kto nie ogladal do tej pory ligi, zeby doplacil 20-50zl miesiecznie zeby obejrzec dwa razy w miesiacu mecz siatkowki.
@vasos: jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy - ilość drużyn w PLS a co za tym idzie ilość meczów i transmisji. Liga została rozszerzona, co w moim zdaniu wpłynęło na poziom (oczywiście negatywnie) jak i oglądalność. Może i sumaryczna oglądalność wzrosła poprzez więcej kibiców danej drużyny, ale oglądalność kibiców niezależnych się rozmyła. Czyli współczynnik widz na godzinę transmisji mógł się paradoksalnie obniżyć. Nie mam danych na ten temat, wnioski wyciągam