Wpis z mikrobloga

@bidbid: Grałem 46 godzin (wg danych z konsoli) i ani jednego crasha.

Choć raz udało mi się doprowadzić do stanu, którego twórcy nie przewidzieli. Wróg atakował a ja uciekałem. Okazało się, że ma jakiś limit dystansu jaki może pokonać. Pokonałem go (tak mi się zdaje) wykorzystując ten glitch i... nie otworzyła się brama dalej, więc musiałem restartować cykl. Ale to raz na tyle godzin.