Wpis z mikrobloga

@pogop: W klasycznej "atomówce" musi nastąpić kontrolowana eksplozja, która kompresuje materiał nuklearny, który rozpoczyna fuzję, fuzja tworzy promienie rentgena, a te tworzą temperaturę i ciśnienie potrzebne do detonacji.

Wszystko zależy od tego, czy zestrzelenie takiej rakiety byłoby w stanie wytworzyć takie warunki, zdecydowanie najprawdopodobniej nie.
@pogop: W bombie termojądrowej mamy zbiornik deuterku litu służący za paliwo do syntezy termojądrowej i małą głowicę jądrową do wytworzenia temperatury i ciśnienia do zapoczątkowania jej - tak w dużym uproszczeniu. Jedynie precyzyjnie skoordynowana procedura detonacji doprowadzi do zapoczątkowania procesu syntezy termojądrowej skutkującej właściwym wybuchem. Sam jądrowy ładunek inicjujący też musi być połączony w masę krytyczną w kontrolowany sposób (wybuchem ładunku konwencjonalnego). Odpowiedź brzmi nie. Eksplozji nie będzie. Jedynie chmura kawałków
@michallus: Dokładnie. Jeżeli detonacja inicjująca (materiał rozszczepialny zostaje ściśnięty do masy krytycznej) nie jest precyzyjna i perfekcyjnie zsynchronizowana... to zasadniczo nic z tego nie wychodzi. Na ziemię spadnie trochę plutonu/uranu i kawałków rakiety/głowicy.
@kecajek ładunek konwencjonalny musi zadziałać idealnie aby doprowadzić do eksplozji, kiedyś musieli nawet mieć takiej samej długości przewody zasilające detonatory z każdej strony ładunku, przypadkowa detonacja najwyżej rozrzuci materiał rozszczepialny w okolicy