Wpis z mikrobloga

#mickiewicz #ukraina

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! — Jak cicho! — Słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiéj ciszy — tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. — Jedźmy, nikt nie woła

Pływu szyrokym stepom, niby okeanom,
jak czowen, szczo dolaje bujni chwyli wysokoji trawy i tone u kowylli ta znowu wyrynaje nad burjanom. Uże spadaje smert. Ni szlachu, ni kurganu. Szukaju prowidnych zirok na neboschyli. A tam dałekyj błysk i chmary poczornili, widbytyj u Dnistri lichtar nad Akermanom. Stijmo! Jak? Tycho. Jid'mo! Step szyrokyj. Czujemo klycz Lytwy. Letymo. Nespokij. Stijmo! Tak tycho, łysz czuty żurawliw z takoji dałyny, szczo ne distane j sokił. Tak tycho, szczo poczujesz netlu na stebli, wuża słyzkogo szurchit u trawi wysokij. Poczuw by nawit kłycz z łytowskoji zemli, ale nichto ne kłycze. Step szyrokyj. Stijmo! Jak? Tycho. Jid'mo! Step szyrokyj.