Wpis z mikrobloga

Gdybym mieszkał w dużym mieście, mógłbym wychodzić z domu, żeby włóczyć się bez celu i pozostać anonimowym wśród tysięcy twarzy. Na wsi nie bardzo można włóczyć się bez celu, bo jej ciasna mapa tak ułożone ma drogi, że zawsze dokądś się dojdzie, a po drodze spotka kogoś, kto nas jako tako kojarzy - albo i zna. Z kolei nocą na wsi jest naprawdę cicho i spokojnie - nawet w soboty nie ma ruchu, z wyjątkiem wesel, festynów i wakacji.

Desire - Don't Call. Pamiętam, że słuchałem tej piosenki latem, to musiały być te wakacje między gimnazjum a liceum. Czytałem wtedy drugi albo trzeci raz książkę My, dzieci z Dworca ZOO, która zawsze bardzo mnie wzruszała. Wyobrażałem sobie wtedy, że leżę razem z Christiane albo jej jakimś odpowiednikiem, i że tak sobie po prostu razem jesteśmy.

Centralnym punktem mojego daydreaming była zawsze idea bliskości, która skraplała się w książkowych Christiane albo sublimowała w dziewczynach ze szkoły - w moje o nich wyobrażenie. Pisywałem zresztą o tym na swoim blogu, po którym został jedynie jakiś marny, symboliczny ślad w webarchive. Po mnie, po tamtym młodym człowieku też został jedynie marny, symboliczny ślad: to samo smutne spojrzenie, które patrzy na mnie ze zdjęcia szkolnej legitymacji.

Mam poczucie, że co przystawało jeszcze nastolatkowi, błądzenie w chmurach, życie pewnym zestawem wyobrażeń, jakaś może naiwność, nie przystoi człowiekowi metrykalnie dorosłemu. Żyję w nieustannej kontradykcji ze światem: jest we mnie potrzeba, której nic nie może wypełnić i z tego powodu zawsze czułem pustkę i zawsze czuć ją będę. Starałem się dociec dlaczego? i skąd?, ale jedyna odpowiedź, która niczego wszak nie rozwiązuje, brzmi: to skaza osobowości.

Boże, tyle lat minęło. Czasem myślę, że jedynie ciężar smutku nie pozwala mi zwariować, tak jak kula u nogi nie pozwala uciec skazańcowi. Tyle takich samych dni, a ja z każdym kolejnym coraz bardziej nie potrafię się odnaleźć. Ale czy jest kogo odnajdywać? Czy ja w ogóle mam jeszcze osobowość, którą może pochwycić nieuzbrojone oko?

#depresja #feels
źródło: comment_1651021731oCoF9y2E2EMZN35KGZgWKF.jpg
  • 8
@psycha: powiem Ci Mirku że też lubię się nocami włóczyć i to na wsi i powiem że ma to swoje uroki takiego spokoju i ciszy

Ale czy jest kogo odnajdywać?


być może kiedyś się ktoś znajdzie, zawsze trzeba mieć nadzieje (;
@Berkel_88: Jak jest przez 90% czasu cisza na wsi, wyłazisz na drogę i nagle szczekają na Ciebie wszystkie działki dookoła to zawsze wydawało mi się, że zwraca to mega uwagę xD Przynajmniej z mojej perspektywy tak jest, tzn. jak sam siedzę w domu i nagle psy zaczynają szczekać to zaczynam się interesować.
@krzaczor93: na wsi to idziesz poza wies a nie łazisz po jej centrum asfaltową drogą. Ja robię sobie kółeczko około 7 km i wystarczy, że wyjdę sobie tyłem i już mam bezkres pól uprawnych a jakieś 5km dalej las aż po sam horyzont. Nie wyobrażam sobie spacerków chodnikiem środkiem mojej miejscowości bo to kompletny idiotyzm i tak jak mówisz ujadanie psów, których nikt nie pilnuje.
@psycha podobnie mam ze swoim małym miasteczkiem. Chociaż w nim aż tak nie przeszkadza spotykanie ludzi - nawet jeżeli kogoś znam, to dawno już z nim nie rozmawiałem. Zaczepiać też nikt mnie nie będzie. Z kolei nocą to podobnie jak na wsi, nawet nie trzeba się tych wspomnianych psów wystrzegać.

Gorzej jeżeli nie masz terenu do wypraw poza wioską. Pola, bo pola, ale w moim terytorium dookoła znajdzie się również sporo lasów.