Wpis z mikrobloga

— Mieszkanie z rodzicami to koszmarek — przyznaje Ania. — Ale też najtańsza możliwa opcja. Co miesiąc przelewam rodzicom tysiąc >złotych na konto, większą część pensji odkładam, a to, co zostaje, wydaję na życie.


"Wydatki na życie" w pojęciu Ani to głównie markowe kosmetyki, książki, weekend w SPA, a czasem dobry obiad w restauracji. Zazwyczaj >jednak je w domu, lubi kuchnię swojej mamy. No i tak wychodzi nieporównywalnie taniej. Płacisz raz 1000
A teraz są sfrustrowani, bo nie korzystali z życia wtedy, kiedy byli młodzi. Ojciec był zresztą przez całe moje dzieciństwo nieobecny, bo > od rana do nocy pracował. A mama wiecznie umęczona, smutna, zdenerwowana. Ja bym nie chciał tak żyć.


buahaha, guess what- jakby cięrodzice #!$%@?, to też byś miał bidę z nędzą jak oni :P, tylko że ty jesteś pasożytem nierobem, a oni mieli #!$%@? jakiś honor i odciążyli rodziców:P ale
Ania i Patryk widują się codziennie, choćby na chwilę. Uważają, że łączy ich podobne podejście do życia, takie same priorytety i z >pewnością świetnie do siebie pasują.


— Przecież to nie jest związek — mówi jednak mama Ani. — Jak wy się macie nauczyć wspólnego życia, skoro nie prowadzicie razem >budżetu, nie płacicie czynszu, nie dbacie o wspólny dom. Co innego, jak się wyjeżdża raz na jakiś czas na urlop do hotelu,