Wpis z mikrobloga

Nadmorskie miasto, wieczorowa pora, irlandzki pub sportowy. Siedzę przy stoliku z nowo poznanymi Norwegami, pijemy piwko (trzecie wraz z nimi, w sumie chyba szóste albo siódme tego dnia), oglądamy mecze swoich drużyn piłkarskich w europejskich pucharach, rozmawiając i wspominając potyczki między naszymi zespołami. Pomiędzy jednym piwkiem a kolejnym zerkam na telefon. O, powiadomienie z apki Wypoku. Wiadomość od @mirkowyzwania , a w niej lista propozycji zadań do zrobienia:

1. Stwórz własnoręcznie rodzinkę jeży z kolorowej włóczki.
2. Zrób mini odwyk - odstaw kofeinę, nikotynę, słodycze lub cokolwiek, po co sięgasz zbyt często :) Wytrzymaj minimum 10 dni i podziel się przemyśleniami/zauważonymi zmianami.
3. Pobaw się w geocaching i odkryj 5 skrytek wybierając się jakimś pojazdem napędzanym siłą swoich mięśni (na przykład rowerem).

Bingo.

---

Tego dnia przyjechałem nad morze by pochodzić po plaży i zastanowić się co dalej ze sobą zrobić. Dwa lata temu moje życie prywatne nagle posypało się, przeżyłem pewnego rodzaju tragedie, świat mi się skończył. Pierwsze pół roku to depresja, byłem wrakiem człowieka. Wcześniej piłem już dużo, ale po tym wydarzeniu zacząłem pić jeszcze więcej, jak się możecie domyślić - to mi nie pomogło.
Pomógł za to czas. Od mniej więcej sześciu - ośmiu miesięcy jest już lepiej. Mam wsparcie w rodzinie i bliskich, zawodowo robię to co sprawia mi przyjemność. Zacząłem na nowo lubić siebie i swoje życie. Pozbierałem się i mogę dalej iść z uśmiechem na twarzy przez świat.
Jednakże słabość do alkoholu pozostała. Lubię jego smak - ciemnego piwa, bourbonu, domowej nalewki. Stan lekkości i pewnej swobody też jest miły, ale to tylko dodatek. Zauważyłem natomiast, że ta słabość robi się coraz większa, pozwalałem sobie na coraz więcej. No i egoistycznie zauważyłem, że pojawił mi się brzuszek, którego nigdy wcześniej nie było.
I tak chodząc po plaży dojrzewała we mnie myśl, że trzeba coś z tym zrobić, może zafundować sobie mały odwyk. Chociaż... Jak ostatnio przestałem pić to po miesiącu wylądowałem w szpitalu na intensywnej terapii z pękniętym wyrostkiem robaczkowym. No, ale to jest już inna historia i opowiem ją innym razem.
Wracając do meritum - dotarłszy na pobliskie molo uświadomiłem sobie, że chcę odstawić alkohol, ale potrzebuje jakieś motywacji zewnętrznej, jakiegoś kopa w tyłek, ruchu, który ruszy kostki domina. Osoba wierząca stwierdziłaby, że czekam na znak od Boga.

Jak się okazało - nie musiałem czekać zbyt długo.

Odwyk zacząłem po powrocie do domu. I przyznam szczerze - nie jest źle, a wręcz jest bardzo dobrze. Wyobrażałem sobie, że będzie mi trudniej znosić to wyrzeczenie. Nie miałem problemu z odmawiałem propozycji piwka czy drinka, a tego się szczerze bałem. Czuję się obecnie dużo lepiej. Nastrój się poprawił. Jestem jakby lżejszy, mam więcej energii w sobie. Żadnych kaców, bólów głowy, poranki są milsze. Lepiej mi się gra w tenis, który trenuje od pewnego czasu. Nie biegałem od końcówki zimy, przyjaciel namawiał mnie w zeszłym tygodniu, bym pobiegł z nim 10 km w jednym z biegów z okazji Dnia Niepodległości. Powiedziałem, że wpierw muszę sprawdzić, czy dam radę, ostatnio taki dystans biegłem w grudniu. I okazało się, że dałem sobie radę bez problemu, z bardzo dobrym czasem jak na pierwszy bieg po tak długiej przerwie.
No i mięsień piwny stał się jakby nieco mniejszy ( ͡º ͜ʖ͡º)

Co dalej?

Na pewno mini odwyk przedłużę do 11/11, do biegu, co by nie psuć formy fizycznej.
Nie chcę w ogóle rezygnować z alko, bo jak wspomniałem wcześniej - lubię jego smak. Wiem jednak, że skończy się piwko w ciągu tygodnia. Będzie mniej i rzadziej.

Wzięcie udziału w Mirkowyzwania to był bardzo dobry pomysł. Dziękuję, potrzebowałem tego.

#mirkowyzwanie
Pobierz mroznykasztan - Nadmorskie miasto, wieczorowa pora, irlandzki pub sportowy. Siedzę pr...
źródło: WhatsApp Image 2023-11-07 at 20.18.27
  • 1