Wpis z mikrobloga

Siema Mirki. Taka historia z wczoraj.

Jestem na wczasach w Hiszpanii. Ogólnie jest spoko chociażby przez fakt, że jest tu trochę rodaków z krainy cebuli i Vipem z Biedry płynącej. Czekam w kolejce po browar, kulturalnie, wiecie all inclusive, 12 piwko o poranku, a przede mną stoi jakiś wujek Mariusza. Wiecie, złoty łańcuch na szyi, krótkie spodenki Euro 2012 Polska, wąsy, które lata świetności miały w okresie panowanie Bolesława Krzywoustego i klapki marki Beach i tu uwaga niespodzianka... bez skarpet. Jego cwaniacki błysk w oku sygnalizował otoczeniu: "nie ma większego sołtysa na tym turnusie niż ja, córkę za mąż wydałem miesiąc temu więc spokój w domu, a zięć po medycynie więc w kolejkach do doktorów nie czekam, więc kto biednemu zabroni być bogatym na urlopie?". Był on w stylu ludzi, którzy opowiadając o swoich hiektarach posiadłości, dziwią się, że nikt #!$%@? nie zna "Zalesian Małych" bo przecież tam jest największy tartak w powiecie Sondeckim i to przecież tylko 579km od stolicy i tylko 3 przesiadki jadąc PKS. Ok, back to the topic. Stoimy w tej kolejce i widzę koleś się już niecierpliwi bo musi na coś czekać, a zapłacił tyle hajsu za wczasy że to skandal że kolejki mu dorzucili do all inclusive. Z układu warg i ruszającego się wąsa odczytuję kolejno: "#!$%@? szybciej, #!$%@? obsługa, #!$%@? skandal". Barman podchodzi i mówi coś do Wujka, Wujek nie rozumie z tego nic a nic ale oczywiście udaje, że wie wszystko więc kiwa głową po czym mówi: "kawa". Barman oczywiście nic z tego nie rozumie. Ogólnie jest tak, i to chyba ważne w całej tej opowieści, że Hiszpanie w większości #nierozumiejo polskiego i angielskiego bo niech przyjezdni uczą się hiszpańskiego, ole! Wujek postanowił powtórzyć swoje zamówienie, krzycząc nieco głośniej: "kaaa-wyyy!". Hiszpan dalej nic nie rozumie. Wujek, oburzony poziomem obsługi, w myśl doktryny do trzech razy sztuka krzyknął "KAAA-WYYY #!$%@?!!!". Cały bar na chwilę zamilkł. Międzynarodowa społeczność patrzy się na Wujka, kilku Polaków zakasa rękawy bo dym może będzie, małe dzieci zaczęły płakać, a część mam (pewnie Polki) swoim pociechom zatkało uszy. W chwilowym przypływie geniuszu Wujek ogarnął, że Hiszpan może nie być Polakiem i krzycząc swój postulat once again wskazał palcem na ekspres dodając już nieco subtelnej "kaaa-waaa". W tym momencie Kelner ogarnął, że Polak chce przecież caffee, ole! Myślę, jest szansa na międzynarodowe porozumienie w sprawie kawy. Kelner poszedł do kawiarki i patrząc na swojego klienta zadał pytanie kluczowe, w krajach anglosaskich tzw. key question - "Black Coffee?". Wujek na to "nie!" i rzekł "chcę czarną kawę!". Kelner znowu nic nie rozumie bo przecież Wujek nie chce Black Coffee tylko czarną kawę więc patrzy na Wujka, Wujek na niego, a ja w mój pusty od 10 minut kufel, ole! Wujek się #!$%@?ł. Sięgnął ręką za ladę, wziął mleko i powiedział "mle-kooo nieeee-e!" Po czym powtórzył raz kolejny swoją prośbę głosem już nieco wątpiącym "czarną kawę, #!$%@? proszę...mleko nieee-e..." i tu niespodzianka - kelner dalej nic nie rozumie, ole! Myślę, trafił swój na swego. Muszę zareagować. Mówię więc do Wujka, że "Black" to po angielsku "Czarna" (to akurat wiedziałem bo zdawałem z angola maturę), na co wujek pod wąsem: "ci Hiszpanie to mogliby się zacząć w końcu tego angielskiego uczyć #!$%@?". Wujek poszedł ze swoją black coffee bez mleka nad basen zapominając jednak dodać do niej listek cebuli. Ole! #wakacje #wczasy #cebula #hiszpania #kawaczarnabezmleka
  • 10