Wpis z mikrobloga

Piszę z pełną powagą, to nie jest żart.

Gdybym jakieś pół godziny temu spał lub nie skapnął się, że coś jest nie tak, to ja i cała moja rodzina już by nie żyła, albo wkrótce byśmy umarli. mam w domu kominek, napalone. poczułem zapach dymu, pomyślałęm sobie że ktoś dokłada do kominka, ale stwierdziłęm jednocześnie, że nie może tak być, bo nie słyszę odgłosów osób, które coś by mogły majstroawać przy kominku. wstaje, w domu szaro, schodzę na dół, tam gdzie kominek, otwieram drzwi wejściowe, robi mi się słabo. Momentalnie zaczyna boleć mnie głowa pulsującym bólem, jestem rozkojarzony (ten stan trwa do teraz), ale zbieram siły żeby wejść na górę wszystkich obudzić i pootwierać okna. okazało się, że kominek miał zamknięy dopływ powietrza (przymknięty komin) po to, żeby spalanie było wolniejsze i żeby się nei hajcowało w nim za mocno no i kominek przez uszczelkę w drzwiczkach przepuszczał dym razem z pokaźną ilością czadu. Będę musiał zainwestować w czujnik. Ludzie zróbcie to samo jeśli ogrzewacie dom podobnymi sposobami, nie starajcie się oszczędzać pieniędzy poprzez przymykanie kominków/pieców - możecie zapłacić za tą oszczędność życiem!!!

#oswiadczenie #gorzkiezale #apel
  • 10
@nash: Polecam zrobić tak, że do spodu kominka dochodzi rura z zewnątrz budynku ze świeżym powietrzem, wtedy pracujący kominek nie zasysa powietrza z domu czyli nie wymusza zassania do domu (a nie tylko paleniska) zimnego powietrza z dworu :)

Poza tym taką rurę można przysłaniać i przy podwyższonej temperaturze (ubogie spalanie) i obniżonej zawartości tlenu dochodzi do zgazowywania drewna. Można powiedzieć, że drewno spalasz dwa razy, najpierw jego gaz a potem