Gatunki: indie rock RIYL: The Moon & Antarctica, Albert Camus, Duch roju, Grim Fandango, amerykańskie przedmieścia, koszulki z czachami
gdy pierwszy raz zderzyłem się z Clear Bones i usłyszałem ten paraliżujący bas z intro, pomyślałem pogardliwie - "przecież to jakaś zoomerska zrzynka z Pixies, zaorać". ale gdy wraz z rozwojem akcji zorientowałem się w jakim miejscu właśnie
Gatunki: neosoul, jazzfusion, avant-pop RIYL: Charles Mingus, When I Get Home, Meshell Ndegeocello, Brian Wilson, Moonlight
to jeden z tych "klasycznych Godli", gdzie na dzień dobry wywraca się i rozsypuje nam przed nogami kilka piosenek na raz. akordy próbują ominąć kolejkę prowadzącą do ich naturalnego rozkładu, a znudzone gatunkowe normy zazębiają się w zamkniętym labiryncie, tworząc widowiskową hybrydę ukutą
Gatunki: singer-songwriter, chamber-folk RIYL: Nick Drake, Joni Mitchel, Omohide Poro Poro, porcelanę z Bolesławca, chodzenie boso po trawie
chce się napisać bez hipsterskiego naburmuszenia, że Ichiko Aoba z wydanym w 2020r. albumem Windswept Adan, w końcu przebiła się do szerszej publiki, a dzisiejszy singiel można postawić za flagowy i centralny punkt obecnego okresu jej działalności.
Gatunki: baggy, hypnagogic pop RIYL: The Stone Roses, You Get What You Give, latadziewiędziesiąte, Dazed and Confused, Bravo Hits
czymkolwiek chillwave (jako gatunek i swoisty "ruch") był u swoich podstaw - bez wątpienia Clanton, patrząc na działalność artystyczną jak i te "wydawniczą", może śmiało rozgościć się obok Toro Y Moi, Washed Out, czy
Gatunki: lounge, bossanova RIYL: James Ferraro, Walter Wanderley, The Sims Soundtrack ® - Neighborhood 5, Arrested Development, Marshmallow fluff
z racji że ja, ten wirtualny, nie prowadzę już regularnie pogadanek Kurta z Godlem, nijak mogłem korzystać z przywileju komentowania w czasie rzeczywistym bieżących wydarzeń, trendów, tragedii i memów przy akompaniamencie muzycznych polecajek...
Gatunki: punk, post-hardcore RIYL: Dead Kennedys, The Fall, 80s punk, rewolucja październikowa, mieć dość, RPE 10
szalikowcy IDLES pewnie uznają to za impertynencje, ale to moim zdaniem ich najlepszy kawałek (a przynajmniej jak nakazuje dobre wychowanie i netykieta - to mój ulubiony ich kawałek...) od zawsze darzyłem te ich pociesznie zdegenerowaną ekipę sympatią. goście od zawsze mają serce
ten drugi, ten zapluty, wycieńczony, zaglądający do własnej dupy w poszukiwaniu człowieczeństwa. ten wyliczający i recytujący z zaraźliwą pasją w głosie wszystko co mu się nie podoba na świecie, na którym przyszło mu egzystować jest właśnie tym prawdziwym.
#niedzielawieczur