Wpis z mikrobloga

"Historia Roja" w najlepszym wypadku reprezentuje poziom telewizyjnego "W-11", w najgorszym – amatorskiej produkcji kręconej z kolegami po godzinach. Niechlujstwo i realizacyjny rozgardiasz osiągają apogeum w scenie pogrzebu brata tytułowego bohatera. Obserwując nieudolne próby zamaskowania niedostatków budżetu, zachodziłem w głowę, jakim cudem filmowcom udało się pozyskać patronat aż dwóch prezydentów RP. Czy tak będzie wyglądała dobra zmiana w polskim kinie?

@serial28: I jeszcze cytat z reżysera

Rozmowa zaczyna się od kuriozalnego
@serial28: XDDD
Szybko wyszukując okazuje się, że reżyser "Historii Roja" dostał hajs, ale miał zwrócić, bo złamał umowę z PISF, ale wygrał przed sądem i nie musiał zwracać, czyli ma 2 miliony dotacji więcej niż wskazano na obrazku. Chyba, że działo się coś dalej, o czym w necie nie znalazłem w minutę.
Autorzy "Pileckiego" zupełnie nie starali się o dotację, więc byłoby bardzo ciężko, żeby dostali.
XDDD
@serial28: kolejny gównoobrazek doszukujący się sensacji tam gdzie jej nie ma, wiesz jak działa dofinansowanie? myślisz że każdy je dostaje? Porównaj sobie dokonania reżyserów pierwszych trzech filmów a potem dwóch ostatnich. Gdyby scenariusze były na jakimkolwiek poziomie to by zapewne te pieniądze dostali, przecież "Nil", "Katyń" czy "Miasto 44" dofinansowania dostały - ale o tym już nie napiszesz, prawda?