Wpis z mikrobloga

poprzednie słowo

~~~

Cisza

Nie ma piękna, jeśli w nim leży krzywda człowieka. Nie ma prawdy, która tę krzywdę pomija. Nie ma dobra, które na nią pozwala.
Tadeusz Borowski, U nas w Auschwitzu

Największym kłamstwem, jakie odkryłam do tej pory w życiu jest to, że milczenie w bólu to akt najwyższej odwagi i dobra.

Uczymy nasze dzieci, że duszenie swojego bólu jest czymś dobrym. Że to poświęcenie to najwyższa wartość w życiu człowieka.
Toczyć walkę samemu, nie szukając pomocy innych, to największa odwaga.

Nasze kłamstwa duszą żywcem tych, których kochamy.

Potrafimy zmierzyć dobroć kogoś jedynie na podstawie tego, jak traktuje innych. "On jest dobry, bo pomaga biednym". "Ona jest dobra, bo sama radzi sobie ze swoim bólem, nie obarczając innych".
Zatem poświęcenie siebie to coś, do czego powinien dążyć każdy z nas, jeśli chce być dobry.

Ja też przez długi czas tak uważałam. Byłam dzieckiem, nic dziwnego, że ufnie słuchałam tych, którzy wiedzą ode mnie więcej.
O trzymanie bólu w sobie opierałam całą moją zranioną dumę i duszę. Przynajmniej z tego mogłam być dumna, że "radzę sobie" zupełnie sama.
To znaczy, że jestem odważna. Że mimo tego całego zła, którego doświadczyłam, wciąż jestem dobra.
Dlatego siedziałam cicho i zagryzałam wargi do krwi, aż żal i gniew był bliski wylania się z mojego ciała.
W ten sposób ten ból cały czas tkwił we mnie i wlewał się do każdej żywej części mnie, skutecznie ją dusząc.
Ale nigdy nie pozwoliłabym, żeby się wylał, bo chciałam być dobra.

"Pomimo wszystkiego, chcę być dobrym człowiekiem."

Ale gdyby dobroć, którą posiadamy odzwierciadlał tylko nasz stosunek do innych, nikt z nas nie byłby już żywy.
Żyjemy tylko dlatego, bo wciąż posiadamy jakiś instynkt, by być chociaż odrobinę dobrym dla siebie.

Cisza jest komfortowa. Jeśli nie słyszymy i nie widzimy czyjegoś cierpienia, to tak, jakby go nie było. Dzięki temu, że nie chcemy wiedzieć, śpimy spokojnie.
Zatykamy uszy i śpiewamy głośno byleby tylko nie usłyszeć, że ktoś wokół nas nie radzi sobie z bólem.

Nie istnieje żadna rzecz, która bardziej krzywdzi w cierpieniu niż samotność.
Jeśli jest jedna rzecz, która skrzywdziła mnie najbardziej w tej chorobie, to pochodzi ona z ust największych, tych, którym z jakiegoś powodu ufamy najbardziej.

Odwaga. W końcu każdy z nas zrozumie, że w większości ust to puste słowo. To słowo, które ma uciszać jęki i zawodzenia bólu.
W większości ust to słowo jest tylko kneblem, który nakładamy wierzącym w nasze dobre intencje, byśmy kolejną noc mogli przespać spokojnie.
Później słowa "odwaga" używamy, by zdusić własne poczucie winy za pozostawienie osoby cierpiącej samej sobie.
"Chociaż nie było mnie przy tobie, gdy cierpiałeś, to przeżyłeś to. Jesteś taki odważny."

Zarówno odwaga, jak i poświęcenie to piękne rzeczy, wielkie rzeczy. Jednak zbyt wiele osób traktuje je jako środki, które mają służyć jedynie ich komfortowi, mydląc oczy ufnym i dorabiając piękne słowa do swoich kłamstw.

Czasami cisza bywa brutalna, mówi Tyler, autor piosenki dnia i te słowa każdy z depresją zrozumie. Car radio to chyba najlepsza w sensie dosadności i formy przekazu piosenka o depresji, jaką słyszałam. Naprawdę polecam posłuchać, chociaż raz.

Nie chcę osłabiać, ani bardziej ranić osób, które czują dumę ze swojej cichej walki.
Wszyscy jesteście bohaterami. Wszyscy jesteście dobrzy. Nawet, jeśli nie w tej chwili, wszyscy możecie być dobrzy. Nikt nie ma prawa temu zaprzeczyć.

W tym momencie, kiedy już jestem tego wszystkiego świadoma, myślę o wszystkich tych dzieciakach i dorosłych, młodszych i starszych, którzy nigdy nie mieli szansy poznać siebie bez bólu, siebie bez kłamstw i iluzji.
Tak naprawdę chcę wam powiedzieć tylko kilka zdań.

Tak mi przykro, że tak długo zostaliście sami.
Nie musicie dusić swojego bólu, by móc uważać się za dobrych ludzi.

To, że coś was boli i nie potraficie sobie sami poradzić z tym bólem nie czyni was złymi ludźmi, obiecuję. Macie prawo dzielić się swoim cierpieniem i nigdy, nigdy nie zostać z nim sami.

Nie jestem terapeutą, ani nawet kimkolwiek wykwalifikowanym, ale zawsze możecie do mnie napisać i się wyżalić, opowiedzieć o sobie, o chorobie, o bólu, o czymkolwiek chcecie.
Obiecuję, że nie zostawię was samemu, bo sama dobrze wiem, jakie to trudne i obrzydliwe uczucie.

Mam te myśli
Tak często, że powinienem
Zastąpić ten otwór tym, co niegdyś kupiłem
Bo ktoś ukradł moje samochodowe radio
I teraz po prostu siedzę w ciszy
twenty one pilots, Radio samochodowe (utwór na dziś)

#depreslowa #depresja
  • 6
  • Odpowiedz
@libmor: dzielenie się cierpieniem do niczego nie prowadzi. Wywołuje tylko u innych poczucie obowiązku pocieszenia cię, jednak nie potrafią tego zrobić. To nie jest 10 kilogramów kamieni którymi mogę się z kimś podzielić i będzie lżej, ból się tylko mnoży, a mnożenie bólu wywołuje poczucie winy.
  • Odpowiedz
@MasterYoda: prowadzi, jak najbardziej - do podziału ciężaru, przez co osoba cierpiąca cierpi mniej i otrzymuje w tym cierpieniu wsparcie psychiczne lub fizyczne, czy przytulenie, czy dobre słowo; jeśli kogoś kochamy to naszym obowiązkiem jest wsparcie go w cierpieniu i wzięcie części bólu na swoje barki
zaś niedzielenie się prowadzi do pogłębienia poczucia izolacji i samotności i przez to - tak jak mówisz - mnożenia bólu

to dlatego głównym elementem terapii
  • Odpowiedz