Wpis z mikrobloga

W okolicy czwartej lub piątej budzi się najwięcej pacjentów. Zauważyłam to parę dni temu, dziś to zdanie znów się potwierdza. Słyszę tupot mniejszych i większych stóp na korytarzu, kłótnie, trzaskanie drzwiami. Mój mózg z kolei niezbyt dobrze o tej godzinie przetwarza informacje na słowa, więc z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Nie śpię, bo przed chwilą obudził mnie koszmar. Niedawno poprosiłam o zmianę nocnego leku ułatwiającego zasypianie z powodu nazbyt intensywnych snów (dziwnych, surrealnych, ale nie strasznych), których w większości i tak nie pamiętałam (chociaż samo poczucie oderwania towarzyszyło mi potem większość dnia), a dziś pobudka o 5. "Kto rano wstaje, ma przed sobą cały dzień męki" - był taki mem z Schopenhauerem. Zabawny. Pasujący do mnie.
Kanały, katakumby i morderstwa - tak po krótce można opisać dzisiejszy koszmar. Banał, horror klasy D, ale sami wiecie jak jakakolwiek głupota potrafi wpłynąć na dalszy odpoczynek. No dobrze, miałam zacząć opisywać fakty, nie przemyślenia. Skoro już tak się rozpisałam i nie będzie Wam się chciało czytać ściany tekstu, mamy czas na coś krótkiego. Więc może... właśnie pobudki tutaj?

Planowo dzień rozpoczyna się o 7:30 gimnastyką. Podobno fajna sprawa, nie byłam, bo nie lubię wychodzić z łóżka przed 9, ale podoba mi się sam fakt istnienia jej tutaj ze względu na sporą ilość starszych ludzi, którzy w ciągu dnia niezbyt wiele zażywają ruchu. Pacjenci budzą się wcześniej i zazwyczaj zaczynają niekończące się spacery wzdłuż 20-metrowego korytarza; Ci, co palą, po prostu palą. Pali się tu na potęgę, ale oczywiście fajek prawie nikt nie ma.
Dziś i wczoraj przez bipolara, nadajmy mu pseudonim Pan P., palarnia rano jest zamknięta. Jest w okresie manii, różne dziwactwa siedzą mu w głowie i z jakiegoś powodu otwiera na oścież wszystkie drzwi, te palarniowe też. Pielęgniarki krzyczą, a Pan P. nie rozumie kompletnie o co im chodzi.
O 8 leki, zaraz po nich śniadanie. Zazwyczaj chleb (ten ciemniejszy, o proszę jak dbają o nasze linie) z małą ilością czegoś (szynka i ser po plastrze na kawałek chleba, czasem twarożek z warzywami) i margaryną (bo masło drogie), do tego ile komu potrzeba gorącej herbaty - niestety słodkiej. Lodówka niby jest, ale dostępna tylko trzy razy dziennie przez parę minut. Czajnik elektryczny stawiany jest w jadalni po śniadaniu i po obiedzie, razem dostępny około 7 godzin. Nie muszę, oczywiście, dodawać, że pacjentom nie wolno mieć własnego? O ile kawę mają wszyscy, o tyle cukier i mleczko to towar deficytowy. Póki co układ jest taki: wymieniam mleczko na cukier z Panem P. Do pełni szczęścia potrzebuję już tylko majonezu, ale nie do kawy. Najczęściej brakuje mi go podczas kolacji. Majonez ❤️
Potem obchód. Lekarze i terapeuci są w porządku, nie to co te wstrętne piguły, ale to materiał na osobną historię. Przyjdą, zadadzą masę głupich pytań, pokiwają głowami, wpiszą coś do akt i pójdą dalej. Do tego głównie sprowadza się ich obecność na oddziale. Poproś w ciągu dnia o zawołanie lekarza, to usłyszysz, że lekarz pracuje i nie ma czasu. No kruwa, serio?
Po obchodzie terapia na zewnątrz - spacer z psychologiem. Ja póki co nie mogę wychodzić ani z nią, ani z odwiedzającymi. Prosiłam o to, ale mówią, że mi nie ufają. Oczywiście to, że brak wychodzenia powoduje u mnie doły lub histerie, jest nieważny. Nic nowego. Lecz się i pokonuj własne ograniczenia.
Czas wolny to głównie kopcenie cygarów w obrzydliwej palarni (bez okna) i spacery po korytarzu. Woo-hoo, zabawa. Tyle dobrze, że "siłownia" jest. Można uciec, bo prawie nikt na niej nie bywa.
Czas wyjść z tej klitki, dostałam dziś dwie nowe współlokatorki, które strasznie chrapią. Jeśli jeszcze nie jestem kompletną wariatką, przez ich koncert na trzy głosy zwariuję. Szybko.
Wyszło długo i mam ochotę na ciabatty z z Orlenu.

#depresja #samotnosc #szpital #szpitalpsychiatryczny #psychiatryk #przegryw #przemyslenia #sajkostories
  • 29
@SajkoStory krąży taki mit że bardzo łatwo zaliczyć jakas anorektyczke lub borderke w psychiatryku i że korzystają z tego na potęgę pielęgniarze i personel. Mozesz się jakoś do tego odnieść?
@Jagoo: Z drugiej strony, będąc tylko na diecie szpitalnej trudno przytyć.
@JusTQL: Przecież to jest mikroBLOG.
@Merkava: Oo, ciebie zawsze miałam zczarnolistowanego, od zawsze.
@bocznica: Jestem dorosła, nie jestem już dzieckiem. Poza tym, pisałam już niedawno, że nikt tutaj mnie nie zamknął, sama się na to zgodziłam.
@Canova: Proszę? Byłam już kiedyś na oddziale dziecięcym i nigdy się z tym nie spotkałam. Nie, co Ty, nie ma
@SajkoStory w ostatnich latach mówisz, a masz jakieś informacje jak było kiedyś? Słyszałem od kolegi ze za tabliczkę czekolady na mieszanym oddziale każda anorektyczka jest twoja.
Niedawno poprosiłam o zmianę nocnego leku ułatwiającego zasypianie z powodu nazbyt intensywnych snów (dziwnych, surrealnych, ale nie strasznych)


@SajkoStory: co to za lek? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Strasznie słabe podejście do pacjenta z tego widzę... Dieta, otoczenie, komfort, nic z tego nie ma, a zapewne jest to kluczowe dla skutecznej terapii.
@SajkoStory: Jeszcze nie mogą Cię wypuścić, odpowiadają za Ciebie a widocznie Twój stan nie pozwala na to, abyś wychodziła na spacerki tylko dlatego że chcesz. Nie znasz zasady? Na wszytko trzeba zasłużyć, choćby nawet na spacer. Musisz wyjść z największego dołka, aby móc normalniej reagować na bodźce i zdrowiej myśleć, a wtedy na pewno wyłączą w Twój proces zdrowienia spacery.
I nie łudź się, że lekarze psychiatrzy czy psycholodzy znajdą dla