Wpis z mikrobloga

#narkotykizawszespoko #tripreport #dmt
Mały trip reporcik. Wybaczcie brak składni i chaotyczne pisanie. Dzisiaj pierwszy raz w życiu zapaliłem DMT. Zapakowałem małą ilość, może 20-30mg w lufkę. Lufka kupiona specjalnie na dzisiejszą okazję, dobry humor, w domu, wszystko jak należy.

Przykładam lufkę do ust i odpalam. Dym jest trochę drażniący, coś jakby palony plastik, ale nie syntetyczny, tylko taki "naturalny plastik". Smak da radę przeżyć. Wraz z wydechem kilkanaście sekund później zauważam, że wszystko wygląda inaczej. Tak, jakby wszystko miało głębię. Widziałem wszystko takie, jakim było naprawdę. Nie potrafię tego opisać, po prostu wszystko jakby stało się realniejsze, nieprzetworzone przez mój mózg. W tle był włączony wiatrak. Na początku jego dźwięki mi trochę przeszkadzały, ale po chwili zacząłem czuć wibracje na moim ciele wywołane właśnie tymi dźwiękami. Wszystko jakby stało się głośniejsze. Przez cały czas czułem się dobrze, ale w taki dziwny sposób. Jakbym był w czyjejś opiece.

Zaintrygowany doznaniami godzinę później załadowałem 2 razy tyle w lufkę i spaliłem na raz. Wizja znowu jest taka realna, stan jest o wiele bardziej psychodeliczny. "Czemu nigdy nie zauważamy otaczającego nas świata? Tak wygląda naprawdę". Tym razem siedziałem w ciszy, ale po chwili zacząłem odczuwać bardzo silne halucynacje słuchowe. Coś jakby pisk, brzęczenie. Miałem wrażenie, że ten pisk się skumuluje i wybuchnie jak przepompowany balon. Położyłem się i zacząłem oglądać sufit. Od lampy odchodziły różne figury geometryczne, które były tak jakby "za sufitem". Widzenie było tak jakby podwójne, ale nie dosłownie. Słyszałem głosy, chyba kobiece, ale nie mogłem ich zrozumieć. Nie brzmiały tak, jakby mówiły do mnie, tylko o mnie. Całość trwała kilka minut, może mniej, może więcej. Trwało to w 100% wystarczająco.

Były to małe dawki, ale były naprawdę intensywne. Niestety niewiele z tego doświadczenia wyniosłem. Co najwyżej zauważam, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Kiedyś zapalę większą dawkę. Bardzo chętnie zrobiłbym to dzisiaj, ale coś mi mówi, że nie powinienem.
  • 7
@kaszlakmain: Fajny raport :)

Kilka hintów: smak palonego plastiku oznacza, że spalasz dmt, a powinieneś je waporyzować. Zmniejsz temperature odsuwając płomień. Albo zmień technikę. Na przykład prosta i polecana jest "kanapka", możesz zbudować "maszynę" lub po prostu kupić Vapor Genie ;)
Jeśli będziesz mniej spalał, więcej dmt będziesz zażywał, a mniej marnował. Przełoży się to na lepsze efekty.
50 mg powinno cię wystrzelić duuuużo dalej niż poleciałeś (choć teoretycznie 1h przerwy
@kubako: Zamknąłem oczy, widziałem takie jakby romby zrobione z cienkich kresek. Troche tak jakby to było narysowane w Paincie, ale o wiele bardziej złożone. Wszystkie te romby kręciły mi się powoli przed oczami. CEVy były spoko, ale te uczucie które mi towarzyszyły było naprawdę niesamowite. Czułem się lepiej, niż kiedykolwiek i to nie była raczej euforia.

Trzymalem ogień tak 0.5cm pod szkłem, które jest bardzo cienkie. Jak paliłem to proch wrzał.