Aktywne Wpisy
Roger_Casement +267
Logika Lewicy: ludziom walczącym w 1920 roku z rosyjskimi komunistami czy w 1939 roku z niemieckimi nazistami oraz znowu z rosyjskimi komuchami, nie należy się szacunek, bo w przeciwieństwie do tychże okupantów, nie wprowadzali w naszym kraju swobodnej aborcji xD
https://twitter.com/kreciktoja/status/1764886534396739846
#bekazlewactwa #lewackalogika #polska #4konserwy #konfederacja #wojna #historia #polityka
https://twitter.com/kreciktoja/status/1764886534396739846
#bekazlewactwa #lewackalogika #polska #4konserwy #konfederacja #wojna #historia #polityka
#bonzo Siemanko Wykopkowa Ekipa ! Już jutro.. wiadomo co 😉 Gorąco zachęcam do obserwacji moich relacji na instagramie bo właśnie tam będzie działo się najwięcej. Już wcześnie rano wyruszam z Poznania do Łodzi i z mojej relacji dowiecie się kto będzie mi towarzyszył (myślę, że Uszatek będzie szczęśliwy buahahaha). Dajcie znać w komentarzu z kim się jutro widzę. Jak coś każdemu poświęcę czas, odpowiem na pytania i zbije pione ✌️✌
Chciałbym poznać Waszą opinię na temat rozwodów/rozstań z fajnymi osobami, którym jednak czegoś brakuje.
Jesteśmy w związku 15 lat, małżeństwem od prawie 5-ciu. Dwójka dzieci. Ja pracuję, żona nie, zajmuje się dzieciakami i domem. Dogadujemy się, nie ma awantur, kochamy się i dobrze poznaliśmy przez tyle lat. Sex też bardziej niż spoko, nie szukam przygód czy kobiet na boku. Dzieci mają szczęśliwy dom, niczego więcej im nie trzeba. Od kilku lat jednak czegoś mi brakuje. Możecie powiedzieć, że mi odbija z powodu kryzysu wieku średniego, ale to było coś czego brakowało mi od zawsze. Nie kombinowałem wcześniej bo byłem zbyt zajęty pracą i budową firmy i swoje potrzeby odkładałem "na kiedyś". Teraz kiedy to "kiedyś" nastało, nie mogę ich realizować. Dlaczego?
Żona nie tyle jest typem domatora co osoby, która sama nie chce wychodzić ze strefy komfortu i jednocześnie twierdzi, że martwi się o drugą osobę na tyle, że nie chce żeby ona też to robiła. Mamy kasę na podróże po całym świecie, mamy też na to czas. Ona nie chce, a jak już uda się ją na coś namówić to popularne kierunki na kilka dni. Im bliżej i mniejsze ryzyko tym lepiej. Do tego zawsze mam wrażenie, że "ciągnę ją za sobą". Prawie zerowy entuzjazm, wyszukiwanie problemów, blokowanie ryzykowniejszych rozrywek itp. Ja za wszystko płacę, ja wszystko ogarniam i czuję się jak nauczyciel na wycieczce szkolnej, tylko tam dzieciaki przynajmniej potrafią go docenić jak jest fajny. Chciałbym pojechać gdzieś z kimś na zasadach partnerskich, wspólnie przeżywać i cieszyć się otoczeniem.
Chcę lecieć do USA - nie ma szans, nawet nie ma dyskusji o wizie. Azja? Australia? Zapomnij. Na propozycje z mojej strony, że w takim razie może skoczę sam lub z jakimś znajomym od razu pojawia się kategoryczne NIE, albo "rób co chcesz" wypowiedziane głosem matki 15-latka.
Lubię sport, tylko przy jego uprawianiu za każdym razem mam wyrzuty z jej strony. Jedziesz na rower? Ktoś Cię potrąci, jesteś skrajnie nieodpowiedzialny! Idziesz na siłownię? Zrobisz sobie krzywdę! Rajdy? Licencja pilota? Taaa, jasne. Czuję po prostu, że ciągnie mnie w dół swoim pesymizmem. Zawodowo mnie mocno wspiera, ale kiedy chcę zrobić cokolwiek innego to wsparcie się kończy i zaczynają się pretensje.
I teraz siedzę zablokowany, moja jedyna rozrywka to wykop czy inny netflix mimo, że spokojnie mogę sobie na hobby czy podróże wydawać z 10-15 tys zł na miesiąc. Nie jest to fortuna, ale pozawala na uzyskanie jakiejś satysfakcji z życia. I teraz co? Robienie wszystkiego wbrew niej, dopuszczanie awantur albo dąsów w domu i przy dzieciakach? Rozwód? Rozwalić rodzinę, która ma szczęśliwy dom tak długo jak nikt nie rusza z niego tyłka bo mamusia nie pozwala tatusiowi lecieć samolotem? No jak to brzmi ;). Zresztą sam przed sobą miałbym wyrzuty sumienia wiedząc, że straciłem codzienny kontakt z dzieciakami tylko dlatego, że zachciało mi się powyciskać na siłowni.
Wszystko brzmi śmiesznie i wygląda na to jakbym nie nosił spodni. Zapewniam Was, że w 90% spraw je noszę. Żona po prostu jest mocno znerwicowana. Jednocześnie jak się domyślacie, na każde wspomnienie o terapii czy lekach pojawiają się dąsy i oskarżenia, że robię z niej wariatkę i że to mi odbiło, bo zamiast siedzieć jak wszyscy na tyłku to mi się zachciało "młodzieżowych rozrywek".
Rozwiedlibyście się na moim miejscu? Nie pytam wykopków co zrobić i nie szukam tu ostatecznego rozwiązania. Chcę poznać opinie innych osób. Najchętniej innych rodziców/ludzi w związku, bo wiem, ze z perspektywy studenta odpowiedź jest tylko jedna ;).
Sprawa męczy mnie już kilka lat, rozmów inicjowałem wiele. Zawsze ja kapituluję bo chcę zachować spokój w domu i radość dzieciaków. Ja ich serio kocham i sporo dla nich poświęciłem. Żona nie musiała nigdy pracować, nawet przed dziećmi. Zawsze nas utrzymywałem, mogła robić co chciała. Teraz kiedy mnie stać chciałbym też mieć coś od życia i czuję, że jak nic się nie zmieni to to życie stracę. Nie potrafię czerpać satysfakcji tylko i wyłącznie z życia rodzinnego, chociaż to właśnie poradził mi jeden przyjaciel. Że mając rodzinę powinienem nauczyć się czerpać radość tylko i wyłącznie z niej, tak aby do szczęścia nie były mi potrzebne inne rzeczy.
A może to ja się nadaję na terapię, żeby się tego nauczyć?
#zwiazki #dzieci #rozwod #rodzina
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Gdy w końcu powiedziałem o tym żonie, usłyszałem tylko: "jak ci tak zależy, to sobie kup, ale żebym ja nie musiała na tym jeździć". Kupiłem rok temu, jeżdżę, nigdy nie usłyszałem od niej ani słowa focha na ten temat...
Rany boskie, jak następnym razem się posprzeczamy, to sobie przeczytam ten
Nie rezygnuj z marzeń, powiedz jej to co nam że z tego i tego powodu nie czujesz się szczęśliwy i trzeba coś z tym zrobić. Zaproponuj może terapię dla par. No i może niech ona pójdzie do pracy, zacznie wychodzić częściej z domu to trochę się przestanie bać żyć :)
@AnonimoweMirkoWyznania: Jaa... to moi starzy lvl. ok. 50 jeżdżą po całej Polsce m.in. w góry, a ostatnio nawet moja siostra ich zabrała na Litwę. Masz po prostu nieciekawą żonę, mentalną 60-latnią Grażynę bez hobby i bez żadnej pasji.
@HaloHet: Spędziłem z nią całe dorosłe życie. Nie ma namiętności jak na początku, ale nazwałbym to związkiem przyjacielskim. Tak długo jak nie podejmuję wspomnianych wyżej tematów tak długo jest idealnie, w domu spokój i harmonia, spcerki, obiadki, zabawa z dzieciakami itp. Dlatego ciężko mi to
@AnonimoweMirkoWyznania: to może udałoby się to udowodnić i Ty byś mógł dostać opieke?
Może postawienie jej przed faktem dokonanym? Ogarnąć wycieczkę, ale
Olej humory żony, buduj relację z dziećmi. Niech one przynajmniej mają jakieś wzorce, że życie nie polega na kieracie praca-dom-obiad-tv-łóżko.
Jak już inni proponowali - próbuj różnych aktywności z dzieciakami.
Odkąd syn stabilnie siedzi, jeździmy rowerem (z przyczepką). W przyczepce mieści się dwójka, ładujesz dzieciaki i w drogę. Choćby to była "droga" do sklepu po bułki - dzieciom
Nie marnuj sobie życia, a dzieci będą Ci wdzięczne mino początkowych oporów (bo z Mamą zawsze lepiej(