Aktywne Wpisy
iluvmypickle +160
obecna sytuacja na rynku #nieruchomosci to █▬█ █ ▀█▀ na skalę całej historii gatunku ludzkiego
Mieszkam niedaleko dużego miasta a starzy budowali się w okolicy roku 2005 - dom 200m2 z działką, stary pracował za granicą w normalnej pracy (żaden polityk, lekarz, prawnik itp.) po jakiś 6 latach spłacił kredyt i ma dom na własność. Podobnie reszta sąsiadów, wszędzie pełno januszy z domami po 2 piętra i passatem b5 na posesji zarabiających
Mieszkam niedaleko dużego miasta a starzy budowali się w okolicy roku 2005 - dom 200m2 z działką, stary pracował za granicą w normalnej pracy (żaden polityk, lekarz, prawnik itp.) po jakiś 6 latach spłacił kredyt i ma dom na własność. Podobnie reszta sąsiadów, wszędzie pełno januszy z domami po 2 piętra i passatem b5 na posesji zarabiających
mirko_anonim +56
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Nie mam już siły.
Od czasu gdy #rozowypasek jest w ciąży cały dom jest na mojej głowie. Wracam z pracy i zap... do wieczora. W urlop całe dnie coś robiłem - myślałem, że odpocznę przed narodzinami ale lista zadań jest tak długa, że nie daję rady.
Dzisiaj żona się do mnie przywaliła, czemu jeszcze nie ma drewna na zimę. Kiedy ja mam to ogarnąć? Teraz w Sobotę mam iść
Nie mam już siły.
Od czasu gdy #rozowypasek jest w ciąży cały dom jest na mojej głowie. Wracam z pracy i zap... do wieczora. W urlop całe dnie coś robiłem - myślałem, że odpocznę przed narodzinami ale lista zadań jest tak długa, że nie daję rady.
Dzisiaj żona się do mnie przywaliła, czemu jeszcze nie ma drewna na zimę. Kiedy ja mam to ogarnąć? Teraz w Sobotę mam iść
Chciałbym poznać Waszą opinię na temat rozwodów/rozstań z fajnymi osobami, którym jednak czegoś brakuje.
Jesteśmy w związku 15 lat, małżeństwem od prawie 5-ciu. Dwójka dzieci. Ja pracuję, żona nie, zajmuje się dzieciakami i domem. Dogadujemy się, nie ma awantur, kochamy się i dobrze poznaliśmy przez tyle lat. Sex też bardziej niż spoko, nie szukam przygód czy kobiet na boku. Dzieci mają szczęśliwy dom, niczego więcej im nie trzeba. Od kilku lat jednak czegoś mi brakuje. Możecie powiedzieć, że mi odbija z powodu kryzysu wieku średniego, ale to było coś czego brakowało mi od zawsze. Nie kombinowałem wcześniej bo byłem zbyt zajęty pracą i budową firmy i swoje potrzeby odkładałem "na kiedyś". Teraz kiedy to "kiedyś" nastało, nie mogę ich realizować. Dlaczego?
Żona nie tyle jest typem domatora co osoby, która sama nie chce wychodzić ze strefy komfortu i jednocześnie twierdzi, że martwi się o drugą osobę na tyle, że nie chce żeby ona też to robiła. Mamy kasę na podróże po całym świecie, mamy też na to czas. Ona nie chce, a jak już uda się ją na coś namówić to popularne kierunki na kilka dni. Im bliżej i mniejsze ryzyko tym lepiej. Do tego zawsze mam wrażenie, że "ciągnę ją za sobą". Prawie zerowy entuzjazm, wyszukiwanie problemów, blokowanie ryzykowniejszych rozrywek itp. Ja za wszystko płacę, ja wszystko ogarniam i czuję się jak nauczyciel na wycieczce szkolnej, tylko tam dzieciaki przynajmniej potrafią go docenić jak jest fajny. Chciałbym pojechać gdzieś z kimś na zasadach partnerskich, wspólnie przeżywać i cieszyć się otoczeniem.
Chcę lecieć do USA - nie ma szans, nawet nie ma dyskusji o wizie. Azja? Australia? Zapomnij. Na propozycje z mojej strony, że w takim razie może skoczę sam lub z jakimś znajomym od razu pojawia się kategoryczne NIE, albo "rób co chcesz" wypowiedziane głosem matki 15-latka.
Lubię sport, tylko przy jego uprawianiu za każdym razem mam wyrzuty z jej strony. Jedziesz na rower? Ktoś Cię potrąci, jesteś skrajnie nieodpowiedzialny! Idziesz na siłownię? Zrobisz sobie krzywdę! Rajdy? Licencja pilota? Taaa, jasne. Czuję po prostu, że ciągnie mnie w dół swoim pesymizmem. Zawodowo mnie mocno wspiera, ale kiedy chcę zrobić cokolwiek innego to wsparcie się kończy i zaczynają się pretensje.
I teraz siedzę zablokowany, moja jedyna rozrywka to wykop czy inny netflix mimo, że spokojnie mogę sobie na hobby czy podróże wydawać z 10-15 tys zł na miesiąc. Nie jest to fortuna, ale pozawala na uzyskanie jakiejś satysfakcji z życia. I teraz co? Robienie wszystkiego wbrew niej, dopuszczanie awantur albo dąsów w domu i przy dzieciakach? Rozwód? Rozwalić rodzinę, która ma szczęśliwy dom tak długo jak nikt nie rusza z niego tyłka bo mamusia nie pozwala tatusiowi lecieć samolotem? No jak to brzmi ;). Zresztą sam przed sobą miałbym wyrzuty sumienia wiedząc, że straciłem codzienny kontakt z dzieciakami tylko dlatego, że zachciało mi się powyciskać na siłowni.
Wszystko brzmi śmiesznie i wygląda na to jakbym nie nosił spodni. Zapewniam Was, że w 90% spraw je noszę. Żona po prostu jest mocno znerwicowana. Jednocześnie jak się domyślacie, na każde wspomnienie o terapii czy lekach pojawiają się dąsy i oskarżenia, że robię z niej wariatkę i że to mi odbiło, bo zamiast siedzieć jak wszyscy na tyłku to mi się zachciało "młodzieżowych rozrywek".
Rozwiedlibyście się na moim miejscu? Nie pytam wykopków co zrobić i nie szukam tu ostatecznego rozwiązania. Chcę poznać opinie innych osób. Najchętniej innych rodziców/ludzi w związku, bo wiem, ze z perspektywy studenta odpowiedź jest tylko jedna ;).
Sprawa męczy mnie już kilka lat, rozmów inicjowałem wiele. Zawsze ja kapituluję bo chcę zachować spokój w domu i radość dzieciaków. Ja ich serio kocham i sporo dla nich poświęciłem. Żona nie musiała nigdy pracować, nawet przed dziećmi. Zawsze nas utrzymywałem, mogła robić co chciała. Teraz kiedy mnie stać chciałbym też mieć coś od życia i czuję, że jak nic się nie zmieni to to życie stracę. Nie potrafię czerpać satysfakcji tylko i wyłącznie z życia rodzinnego, chociaż to właśnie poradził mi jeden przyjaciel. Że mając rodzinę powinienem nauczyć się czerpać radość tylko i wyłącznie z niej, tak aby do szczęścia nie były mi potrzebne inne rzeczy.
A może to ja się nadaję na terapię, żeby się tego nauczyć?
#zwiazki #dzieci #rozwod #rodzina
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Edit: doczytałam, że w ogóle nie wychodzi z domu i to Ty zajmujesz sie dziećmi. Wywal ją do pracy, strasznie leniwa buła.
Przede wszystkim, w sposób jaki napisałeś ten post pokazuje, że jesteś mądrym gościem, więc wierzę, że rozwiążesz tę sprawę z głową.
Zapytam tak: jesteś pewien, że to jej nastawienie na "nie" wynika faktycznie z tego, że żona nie chce żebyś coś robił? Może to prostu ma taką manierę narzekania na wszystko? Łatwo wpaść w taką spiralą narzekactwa, szczególnie w Polsce gdzie zawsze to lepiej patrzą na ciebie jak powiesz "jak
@AnonimoweMirkoWyznania:
-umówiliscie się, że Ty pracujesz, ona zajmuje się dziećmi, macie wspólność majątkową zapewne
-ale ją płacę!!!!111 -nie jest tak, że TY PŁACISZ (pewnie jeszcze płacisz, to możesz wymagać ( ͡º
To jak mowisz, ze sie poswieciles tez nie za dobrze swiadczy i rokuje na przyszlosc.
Niestety pewnie bez powiedzenia, ze jak nie popracuje nad soba to bedziecie musieli sie rozstac to niewiele sie uda, skoro od dawna probujesz walczyc z jej zachowaniem.
Tak sie nie
Przeczytałem kilka twoich tu komentarzy i diagnoza jest jedna. Twoja żona jest przegrywem.
Dodatkowo robiąc wszystko za nią jeszcze jej ten przegryw pogłębiasz. Nawet dzieci boi się karmić? Z nią serio jest coś grubo nie tak.
Również uważam, że powinieneś postawić na terapię szokową i się postawić w sposób taki, że robisz z dziećmi i ze sobą to co uważasz za stosowne.
Fochy żony będą dla Ciebie w tym czasie męczące
Będę się cieszył jak gówniarz w figloraju.
zacznij robić to co chcesz. z początku będzie ciężko, bo za długo ulegałeś, ale powinna się przyzwyczaić i odpuścić.
ona nie powinna za bardzo podskakiwać, skoro w życiu najbardziej ceni sobie komfort. z tego wniosek, że nie odejdzie.
Zaakceptował: sokytsinolop}