Wpis z mikrobloga

Dzisiejszym #nonfiction jestem podjarana jak 150, bo minęły jakieś 2 tygodnie, a ja już widzę różnicę w ilości zapamiętywanych przeze mnie słówek. Tym razem wzięłam na warsztat (niestety niedostępną po polsku) Fluent Forever Gabriela Wynera - gościa, który twierdzi, że dzięki opracowanym przez siebie metodom nauczył się sześciu języków - a skoro twierdzi, że jednym z tych języków jest węgierski, to tym bardziej podjarałam się na tę książkę jak Vateusz na podatek cukrowy.

Nauka języków obcych (a przymierzałam się do niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego i rosyjskiego) zajmuje zaszczytną pozycję na długiej liście moich życiowych porażek, a schemat, którym do tej pory się kierowałam, wyglądał mniej-więcej tak:

1. Faza ekscytacji – wyobrażam sobie, jak zmieni się moje życie, kiedy będę umiała mówić w danym języku, oglądam filmy ludzi, którzy tego języka się nauczyli, szukam książek i pomocy

2. Faza przygotowania – wydaję nierozsądne ilości pieniędzy na podręczniki, fiszki, kursy czy instagramowo-estetyczne zeszyty do wpisywania nowych

3. Faza naukowej biegunki – wypisuję sobie każde nowe słówko z podręcznika, niezależnie, czy jest to „jabłko” czy „agregat prądotwórczy”. Ustalam sobie zupełnie nierealistyczne targety na naukę, na przykład 90 minut ciągiem nauki słów i wyrażeń.

4. Faza rezygnacji – po tym, jak nie widzę efektów od razu, przychodzi zniechęcenie i żałość, że „innym wychodzi, a mnie nie”.

5. Faza zapomnienia – porzucam jakąkolwiek aktywność naukową w kierunku danego języka – do momentu, aż nie najdzie mnie ochota na rozpoczęcie całego procesu od nowa.

Mając obecnie dość osobiste powody tego, że muszę (i chcę) nauczyć się węgierskiego tak, żeby śmieszkować z teściem przy obiedzie oraz reagować odpowiednio na węgierskie memy od znajomych, zaczęłam szukać książki o efektywnej technice nauki języków. Fluent Forever skupia się głównie na spaced repetition i tworzeniu fiszek, trochę mniej na odwadze w mówieniu (z czym mam obecnie największy problem) - niemniej jednak da się z niej wyciągnąć naprawdę sporo wskazówek do tworzenia fiszek, które z przyjemnością Wam obecnie przedstawię:

1. Proces tworzenia fiszek jest równie ważny – a czasem nawet ważniejszy – od korzystania z nich. Korzystając z gotowych zestawów, nie przechodzimy przez trudy szukania tłumaczenia oraz tworzenia osobistych skojarzeń związanych ze słowem. Tworząc własne fiszki wybieramy również te słowa, które są dla nas istotne – nawet w gotowych zestawach na A1 znajdziemy wyrażenia, których nie użyjemy w początkowej fazie rozmów z obcokrajowcami.

2. Zaczynając naukę, należy skupić się na najczęściej wykorzystywanych w każdym języku słowach – a taką listę, już z pominięciem przyimków i partykuł można znaleźć tutaj. Umiejętności językowe rosną logarytmicznie – do zrozumienia 75% typowego tekstu wystarczy nam ok. 1000 słów, kolejne tysiąc daje nam wzrost zrozumienia o 5 punktów procentowych, 90% tekstu zrozumiemy przy znajomości 5500, a 95% – 12500 słów. Jak widać, opanowanie niewielkiej ilości słownictwa pozwoli nam całkiem swobodnie posługiwać się językiem w codziennych sytuacjach i naprowadzi nas na kolejne słowa, które możemy dodać do swojego zestawu.

3. Należy unikać typowych kart w stylu – słowo w obcym języku po jednej stronie – jego tłumaczenie po drugiej. Po pierwsze, na dłuższą metę tłumaczenie sobie wszystkiego w głowie na polski czy angielski nie doprowadzi nas do płynności, bo zanim wyrzucimy z siebie jakieś zdanie, jego stworzenie zajmie nam w głowie zbyt dużo czasu. Po drugie, tworząc fiszki należy wykorzystać potęgę ludzkiej pamięci fotograficznej – zdjęcia i rysunki pomogą nam dużo lepiej przywołać dane słowo w głowie, niż suche tłumaczenia.

4. Tworząc fiszki pamiętajmy, że są one dla nas – możemy umieszczać w nich takie skojarzenia, które nie będą miały sensu dla nikogo innego, ale nam pomogą dane słowo zapamiętać. Mogą to być jakieś inside jokes, mogą to być zdjęcia rodziny czy przyjaciół, memy czy naprawdę kiepskie żarty (do zobrazowania słowa zacskó – reklamówka – użyłam mema z nosaczem i siatą z biedronki)

5. Możemy – a według autora książki nawet powinno się – tworzyć kilka fiszek do jednego słowa. Jedną z nich może być na przykład karteczka, na której z jednej strony znajdzie się rysunek lwa (na przykład taki – pamiętam viralową historię o tym osobniku ze zdjęcia, więc lepiej to zapamiętam) – a na drugiej słowo w naszym targetowym języku – czyli np. węgierski oroszlán. Druga fiszka może mieć na przykład definicję danego słowa (typu „król dżungli”, „duży kot z wielką grzywą” itd.) i słowo w języku, którego się uczymy lub – jeżeli korzystamy z fiszek elektronicznych – z jednej strony pytanie „jak mówimy na dużego kota z wielką grzywą?”, a z drugiej – nagranie wymowy danego słowa. Pytania i definicje, jeżeli są proste, można również zapisywać w języku, którego się uczymy.

6. W przypadku języków, w których jesteśmy już na wyższym poziomie zaawansowania i ciężko nam znaleźć obrazki, które mogłyby opisać słowo „pretensjonalny” lub „katar sienny”, korzystajmy z „monojęzykowego słownika”– na jednej stronie fiszki zapisujemy wtedy słowo, które chcemy opanować, a na drugiej jego definicję w targetowym języku. Możemy dodać również zdjęcie osoby, którą uważamy za pretensjonalną ( ͡° ͜ʖ ͡°)

7. Dodatkowo, lubię dodawać sobie do fiszek przykłady użycia danego słowa w zdaniu, żeby móc je jeszcze bardziej naturalnie przywołać w rozmowie. Jeżeli nie umiemy sobie jeszcze ułożyć przykładowego zdania z danym słowem, zwykle można je znaleźć w podręczniku, z którego się uczymy lub po prostu wpisując dane słowo w Google – sporo internetowych słowników ma na swoich stronach przykłady użycia. Można również skorzystać z pomocy native speakerów na stronie Lang-8, którzy chętnie poprawią nasze próby skonstruowania zdania w danym języku.

Przykłady tworzonych przeze mnie fiszek + trochę więcej informacji o moim obecnym sposobie nauki możecie znaleźć na moim blogu Początkująca - jak tworzyć świetne fiszki?. Za każdą wizytę, zapisanie się do listy powiadomień o nowych wpisach oraz polubienie mojego fanpage będę naprawdę ogromnie, ogromnie wdzięczna (ʘʘ)

---> Piszę o książkach, z których się uczę pod tagiem #nonfiction - zapraszam do obserwowania!

#naukajezykow #rozwojosobisty #uczsiezwykopem #jezykiobce #duolingo #fiszki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #zainteresowania #poczatkujaca #ksiazki #ksiazka #czytajzwykopem
S.....n - Dzisiejszym #nonfiction jestem podjarana jak 150, bo minęły jakieś 2 tygodn...

źródło: comment_15960959734GdMo1bJrowJgsZ1djjbED.jpg

Pobierz
  • 42
@Snuffkin: O tako #gruparatowaniapoziomu nic nie robilem. Ja aktualnie mam rozgrzebane 2 jezyki. Obawiam sie tylko zeby ta metoda nie byla rownie rewolucyjna jak rosetta stone, ktora jest powszechnie krytykowana. Niemniej sprawdze, jestem w fazie 2. Wiec kupowanie drogich materialow jest zdecydowanie pasuje. Dziekuje.
@NewralgicznyPunkt: Quizlet ma bardzo przyjemny UI, jest dostępny w chmurze więc mogę się do niego dostać na wielu urządzeniach, tworzenie fiszek z wrzucaniem tam obrazków i dźwięków jest również bardzo proste i intuicyjne, dodatkowo przy wpisywaniu słowa ma sugestie na podstawie fiszek innych użytkowników.

Anki kojarzę jako dość toporny soft na komputer, do którego wersja online została zrobiona oddzielnie, do tego ma dość sporo pluginów z tego, co kojarzę, które mają
@Snuffkin:
No elo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bojowałem z tą książką parę dobrych lat temu. Metoda jest przezajebista.
Aczkolwiek upierdliwe jest tworzenie fiszek na ANKI, więc jak zobaczyłem, że Gabe wystartował na Kickstarterze i Indiegogo z Apką, to od razu kupiłem.

btw. Napisałem do supportu z prośbą o jakieś reflinki. Może uda się jakąś cebulę zmotać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
bagi1 - @Snuffkin: 
No elo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bojowałem z tą książką parę dobrych lat temu...

źródło: comment_1596109180wtZ88X9N8hzg54lor4z7bd.jpg

Pobierz