Aktywne Wpisy
Yaszu +137
dom_perignon +134
Czyli CPK uwalone. Zamiast tego ma być rozbudowa Okęcia, która jest nierealna ze względu na bariery przestrzenne.
Czyli audyty CPK to ściema, dotychczasowe analizy i wydane 3 mld zł na projekty i grunty w piach, za to wydamy 2,4 mld zł na Chopina, który i tak nie zwiększy przepustowości, bo nie ma slotów.
XD
#cpk #ekonomia #bekazlewactwa
Czyli audyty CPK to ściema, dotychczasowe analizy i wydane 3 mld zł na projekty i grunty w piach, za to wydamy 2,4 mld zł na Chopina, który i tak nie zwiększy przepustowości, bo nie ma slotów.
XD
#cpk #ekonomia #bekazlewactwa
Tripsetter nabił mi równe 0,2 #changa do bonga. Zacznę od tego, że spaliłam połowę biorąc dużego bucha. Natychmiast zachciało mi się kaszleć, przez ułamek sekundy zbierałam się do kaszlnięcia, jednak w tym ułamku sekundy obraz zaczął się rozmywać na boki jak przy zakłóceniach w filmach - w moich uszach w tym samym czasie zaczął rozbrzmiewać dźwięk znajomy również z zakłóceń - takie "tsz tsz tsz szszszszszs". Kaszlenie i mdłości, które się pojawiły spadły gdzieś w totalną otchłań. Czułam te potrzeby, ale gdzieś bardzo daleko w tyle głowy. Nawet odsunęłam nogą stolik, by wstać i iść do łazienki oraz pomyślałam, żeby się napić - jednak przede mną stał drink, mdłosci nie były zbyt duże. Pomyślałam, że nie potrzebuje alkoholu bo i tak jestem już poza orbitą, a jeśli chodzi o mdłości to przecież znam to z LSD i jeszcze nigdy się nie porzygalam, więc i tym razem się nie porzygam.
Po tym jak obraz przestał się rozmazywać zobaczyłam ferie barw i wizuale bardzo podobne do peaku na lsd - kolorowe fraktale. Było to jakieś 5 sekund od wypuszczenia bucha z płuc. Tutaj przestaly pojawiać się w mojej głowie myśli. Następnie ja zaczęłam osuwać się w przepaść, a świat który widziałam i czas znajdował się nade mną, ciągnął się w moją stronę - pojawiły się nitki powierzchni czasu i świata, to wszystko nade mną ciągnęło się przez otchłań jak stopiony ser, a ja byłam poniżej w otchłani niczego. Nie słyszałam nic, nie wiem, czy moje oczy były otwarte, czy zamknięte. Tak jakby czas się ciągnął będąc tymi nitkami i w jednym momencie mój mózg "puścił" to wszystko. nitki pękły, zaczęły dochodzic do mnie dźwięki ze świata realnego - film, który leciał w tv puszczony przez mojego tripsittera. Wydawało mi się, że to co słyszę było już przed chwilą i film to 3 sekundy zapętlone w kółko. Zaczęłam pytać tripsettera "czy to już było, czy to jest?" i próbowałam wytłumaczyć robiąc kółka palcem, że zapętliłam się w czasie. Czytałam o tym uczuciu i troszkę wzbudziło we mnie lęk.
Nie byłam w stanie skupić myśli, nie miałam ich - byłam całkowicie pochłonięta byciem w pętli czasu. Właściwie przez większość tripa nie miałam myśli jako własnych przemyśleń, tylko uczucia przekładające się na myśli impulsywne - np. lęk czy radość z tego co przeżywam. Po jakiś 10-12 "zapętleniach" poczułam jakbym ciałem spadła na kanapę - jednak ja na niej cały czas leżałam. Zrozumiałam, że wypadłam z pętli i teraz będzie kolejna część tripu. Poprosiłam tripsettera o zmianę filmu na coś innego, w domyśle na muzykę - a on od razu zrozumiał o co mi chodzi. W tym momencie dochodziły do mnie potrzeby ciała - nagle zachciało mi się wymiotować, kaszleć, siku i wszystko inne na raz, ale nie potrafiłam zrozumieć co się dzieje - tak jakby te potrzeby były kołem, a mój mózg chciał je wsadzić w prostokątny otwór. Mózg nie potrafił dopasować reakcji do bodźców. Tak samo stało się z muzyką.
Słyszałam coś, ale nie wiedziałam o co chodzi, w jaki sposób przetworzyć ten bodziec (dźwięk), tak jakby mój mózg stracił możliwość przetwarzania sygnałów z wewnątrz i zewnątrz, jakby dźwięk krążył po orbicie wokół mnie, ponieważ mózg był tak bardzo zajęty fraktalami, które nadal widziałam i uczuciem ciepła, przyjemności, które cały czas wypełnialo moje ciało. Zrobiło mi się bardzo zimno, dostałam gęsiej skórki. Przewodnik nakrył mnie kocami, zwinelam się jak embrion i chwilę oglądałam otaczający mnie pokój skąpany w ferii barw. Doszło do mnie, że zaczęły pojawiać się myśli jako takie, jako coś co wychodzi z mózgu a nie jest następstwem bodźców ze świata zewnętrznego.
Skryta pod powierzchnią koców zamknęłam oczy i nie wiem dlaczego, ale wpadła mi do głowy myśl o tym, że kiedyś byłam na spocie samochodów pod centrum handlowym. BAM, jestem tam, dotykam jednego z samochodów. Czuje to pod palcami, czuje słońce, po prostu tam jestem. Z tej myśli płynnie przeszłam do kolejnej i kolejnej, każda z nich pochłaniała mnie do końca, byłam w tej myśli fizycznie. Czułam się dokładnie tak jak w świadomym snie. Po jakiś 10minutach usłyszałam dźwięk - kot zrzucił coś na podłogę, otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie, że mój przewodnik siedzi na kanapie i czeka, aż "wrócę", że te myśli pochłaniają mnie tak realnie, że jeśli tego świadomie nie przerwę - będę tak dryfować w myślach i wspomnieniach odczuwając je fizycznie.
Podniosłam się z kanapy. Strasznie chciało mi się spać. Zapytałam, ile czasu minęło - usłyszałam, że 20 minut. Wiedziałam, że to koniec tripu, który żegna mnie niepohamowaną potrzebą ciągłego ziewania.
Changa vs lsd
Changa robi BAM. natychmiastowe BAM. Wyrzuca nas poza orbitę w ciągu ułamków sekund. Nie polecam tego jako pierwszy kontakt z psychodelikami. Trzeba mieć mieć jakieś doświadczenie, żeby nie wystraszyć się. Changa to peak 150ug LSD jak nie więcej. Bardzo mi się spodobało, ponieważ po pół godziny jesteśmy w stanie sprzed przyjęcia substancji. Trip jest bardzo intensywny, ale nie męczący swoją długością tak jak LSD.
Czy polecam - JESZCZE JAK. Dużo rzeczy w życiu brałam rekreacyjnie i nic nie było aż tak intensywne w tak krótkim czasie. Świat nie wirował tak jak przy LSD, nie miałam poczucia "gdzie sufit a gdzie podłoga", a mimo tego przeżycia były niesamowite - doświadczyłam odłączenia od czasu i świata, wpadnięcia w pętlę czasu, świadomego snu? Seria niesamowitych, częściowo niedających się opisać słowami przeżyć. Było tak fajnie, że tylko czekam na powtórkę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wołam bo plusowali:
#narkotykizawszespoko #tripreport #dmt
Komentarz usunięty przez autora
Před rokiem próbowałem LSD, niestety miałem bad tripa. Miesiąc później to samo. Wraz z wiekiem rośnie ryzyko bad tripu, albo człowiek ma więcej problemów o których nawet nie wie. Ja sobie
@jatylkozapytac: Źle paliłaś. 100mg DMT (czyli 200mg dobrej changi) powinno Cię klepnąć mocniej niż 600ug LSD.
Czekałam na ufoludki, które obiecywali inni wtajemniczeni znajomi. Liczę, że jeszcze kiedyś je zobaczę tylko muszę popracować nad pojemnością płuc. Te nitki czasoprzestrzeni to był czas :D