Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim

#ojciec #rodzicielstwo #dzieci #b0mbelki #zwiazki
Za niedługo zostanę ojcem. Znaczy już teraz się nim czuję ale wciąż trwa ten easy-okres, gdy maleństwo jest w brzuchu u mamy i poza byciem coraz większym ciężarem fizycznie nie generuje żadnych problemów w życiu codziennym. Termin mamy za miesiąc.

Generalnie decyzję o dziecku podejmowaliśmy przez ponad rok. Moja kobieta nieco szybciej do tego dorosła, ja potrzebowałem więcej czasu. Nie czułem nacisków, ona cierpliwie czekała, nie poruszała tematu sama z siebie, nie nękała po prostu któregoś dnia powiedziała mi, że czuje się gotowa na to, by zostać mamą. Od tego momentu mniej-więcej sam zacząłem ten temat rozkminiać - była triggerem nie powiem ale jak mówiłem - dała mi bardzo dużo czasu na decyzję.

Generalnie mam duże doświadczenie w pracy z dzieciakami 5+ i radziłem sobie bardzo dobrze. Lubiły mnie dzieciaki i rodzice to doceniali. Lubiłem też ich trochę przy okazji wychowywać, przekazywać wartości. Problem był z dziećmi młodszymi, z którymi moje doświadczenie to równe ZERO. I tak sobie czytałem, obserwowałem, zastanawiałem się i zapragnąłem zostać tatą. Nie ojcem. Tatą. To będzie trudne ale no już ojcem jestem.

Czas ciąży poświęciłem w pełni na przygotowanie domu i siebie, moja wybranka też. Mimo to czuje się totalnie nieprzygotowany, ciągle trafiają do mnie nowe rzeczy, nowa wiedza, nowe zakazy i inne.

Ale najgorsze jest to, jaką mam papkę w mózgu. Mam wrażenie, że ten początkowy okres mnie totalnie zniszczy, że będę rozjechany jak walcem. Nie pomagają tu życzliwe "koleżanki", które snują wizję zasranego domu, zasikanej twarzy i nie dającego się utulić płaczu. Dramat.

Doszło do tego, że na miesiąc przed narodzinami po prostu się trochę mojego dziecięcia boję. Boję się co będzie, czy sobie poradzę z prozą życia, czy uda mi się ulżyć żonie, czy uda mi się sprawić, że będzie miała czas na odpoczynek, czy dziecko nie będzie wiecznie płakało, czy nie stanie mu się krzywda. Tak najzwyczajniej w świecie nie wiem czego się spodziewać poza tym, że mam przepowiedziane, że moje życie zmieni się o 180 stopni, przestanę mieć jakiekolwiek swoje życie, przestanę mieć znajomych. Jak o tym pomyślę to moje dziecko, które pragnę najmocniej w świecie po prostu przytulić czasem jawi mi się jako taki mały potworek, który wysadzi mi życie w kosmos. Wiem, że nie nakarmię dziecka ale poza tym pewnie będę we wszystko zaangażowany i nie wiem jak temu podołać.

Nie wiem co będzie z moją pracą - boję się, że mnie wywalą, bo z powodu nieprzespanych nocy, wizyt lekarskich itp. moje zaangażowanie i wydajność spadną gdzieś na dno. I jak to tak? Dwa tygodnie w domu i potem powrót do roboty? A jak ta matka ma sobie dać radę 9h sama? U mnie w pracy nie ma zezwolenia na pracę zdalną, nie mam nawet laptopa służbowego. Boję się, że będę musiał ciągle się zrywać i wracać do domu pomóc przy dziecku. Na dziadków nie ma co liczyć, wszystko w naszych rękach.

Z drugiej strony moi koledzy w pracy są zachwyceni i zaczarowani swoimi dziećmi. Nie wyglądają w pracy jak zombie i pocieszają, że będzie okej i że to nie jest trudne. Zupełnie inaczej niż koleżanki. Koledzy wydają się być zaangażowanymi rodzicami, robią przy dziecku ile mogą.

Totalnie nie wiem jaki mindset sobie ustawić, bo mam wrażenie, że idę w nieznane a o tym nieznanym słyszę bardzo złe rzeczy, choć sam mam w głębi siebie nastawienie pozytywne ale przez to wszystko czasem zaczynam się zastanawiać, czy podjęliśmy dobrą decyzję, czy na pewno sobie poradzimy, czy ta rodzina przetrwa, czy będzie jakiś dramat? Czasem się zastanawiam, czy nie lepiej było żyć w tej szarej codzienności jak dotychczas? Jechać we dwoje na wczasy do fajnego hotelu jak co roku a potem zimą sobie gnić przy kominku i mieć wszystko w pompie? Wyjechać sobie na weekend gdzieś połazić jak już nuda przybije? Czemu nagle zachciało mi się budowania rodziny, wychowania dzieci i całego sajgonu z tym związanego, który znam tylko z opowieści? Zmiany życia na zawsze, bo gdy dziecko dorośnie ja nie będę świeżo upieczonym 30 latkiem tylko będę dobiegał 50-tki, więc kolejne wypady tylko we 2 będą w zupełnie innym stanie świadomości i zdrowia?

Dajcie z jedno słowo otuchy.



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Dipolarny
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 31
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Sam fakt, że się nad tym wszystkim zastanawiasz, już czyni Cię dobrym rodzicem. Idealnym być nie musisz, tacy zresztą nie istnieją. Bądź wystarczająco dobry- to już bardzo wiele. Pozdrawiam, mama dwójki brzdąców:)
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: żadnego mindsetu i wyobrażenia sobie nie róbcie, tylko bądźcie elastyczni i bierzcie wszystko na żywca. Nie da się perfekcyjnie przygotować do tej roli, prawdopodobnie wszystko co sobie założysz weźmie w łeb.

Powodzenia!
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Też się srałem przed narodzinami mojej córki. Chodziłem, marudziłem, czy dam radę, czy będę w stanie ją wychować, SRATYTATY. Nagle BOOM, szpital, EKG, poród, przecięcie pępowiny i już miałem małą na rękach. Później nawet nie miałem chwili by się zastanawiać, bo się wpatrywałem w nią jak sobie śpi :D Także teraz będziesz myślał, i to całkiem normalne. Jak przyjdzie co do czego, to to się całkowicie zmieni :) Będziesz robił
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Na pewno jest to wyzwanie, ale nie ma co panikować, ogarniecie. Jeśli nie masz możliwości pracy na homeoffice, to po pracy staraj się w miarę możliwości brać dzieciaka na siebie. Jest sezon spacerowy, więc wracasz, bombelek do wózka, słuchawki na uszy i maszerujesz, a matka niech ma chwilę dla siebie. Ja dość szybko przejąłem wieczorne usypianie, co z jednej strony też dawało żonie trochę wytchnienia, a z drugiej było super
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Ustaw sobie taki mindset że ta istota która przyjedzie na ten padół łez, jest w 100% zależna od was, rodziców i nie ma poza wami nikogo na tym świecie, sama nie zje, nie zniemieni sobie pieluchy, nie zaśnie, jedyny sposób komunikacji jaki będzie z wami miała przez kilka pierwszych miesięcy to płacz, jeżeli płacze to coś jest nie tak, sprawdzasz pieluchę, jak pielucha ok to może jest głodne, jak nie
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Oby było zdrowe. Reszta to pikuś.
Wspierać się na wzajem i dbać też o siebie, nie tylko o dziecko. Będą nieprzespane noce , łzy rozpaczy i szczęścia. Pierwsze 5 lat szybko zleci a później będzie już tylko gorzej :D
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: ogólnie to swojemu dotychczasowemu życiu i tożsamości możesz powiedzieć adios. Ja żałuję dziecka, od trzech lat chodzę niewyspany i tylko wsypuję pieniądze w te studnie bez dna.
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 1
Anonim (nie OP): Wg mnie Twoje rozterki brzmią bardzo sensownie i dojrzale i to już duży punkt dla Ciebie, że je masz. Widać, że podchodzisz do sprawy poważnie. Dobrze, że masz pozytywne nastawienie, a jednocześnie masz świadomość tych wszystkich trudności jakie mogą się zdarzyć. Z czym jednak mielibyście sobie nie poradzić? Największe gamonie sobie jakoś radzą, o ile nie są patusami. Ty nie brzmisz na patusa, a na troskliwą osobę, więc
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Ojciec trójki kaszojadów here: Po pierwsze: baby to #!$%@? nie przejmuj się ich #!$%@?. Do pół roku życia dzieciak ma prawo domagać się w nocy czegokolwiek: żarcia, przytulania, przebrania choć się nie osrał itp. W tym czasie matka dziecka będzie na jakiejś formie zwolnienia, oczywistym jest więc, że to ona będzie do dziecka wstawać- odeśpi sobie z dzieckiem w ciągu dnia, Ty w nocy śpisz- no issue here. Po pół
  • Odpowiedz
Nie wiem co będzie z moją pracą - boję się, że mnie wywalą, bo z powodu nieprzespanych nocy, wizyt lekarskich itp. moje zaangażowanie i wydajność spadną gdzieś na dno. I jak to tak? Dwa tygodnie w domu i potem powrót do roboty? A jak ta matka ma sobie dać radę 9h sama?


@mirko_anonim: jako samotna #madka #p0lka powiem Ci, że do zarobków wróciłam miesiąc po urodzeniu dziecka. I nie, dziecko nie
  • Odpowiedz
@mirko_anonim a i w sumie na początku warto skupić się na żonie. Bo to dla niej największą zmiana, poświęcenie - karmienie piersią itp.
Poczytaj o Baby blues, depresji poporodowej - bardzo dużo osób się z zmierza.

Rodzicielstwo to piękna przygoda, cieszcie się nią!
  • Odpowiedz
Nie mieszaj chłopu w głowie, kobietą pokieruje instynkt: na początku jest tyko ona i dziecko.


@u2kYKcA9qZ: no chyba że babka dostanie depresji poporodowej i myśli, że jest #!$%@?ą matką, bo ma dość wyjącego dzieciaka przez którego śpi 2h na dobe. Wsparcie partnera jest ogromnie ważne, żeby właśnie nie bylo to ze jest tylko ona i dziecko, tylko zeby byli w tym wszyscy razem. Wreszcie powoli odchodzi się od tego podejścia, że
  • Odpowiedz
depresji poporodowej


@iEarth: XD. adapt and overcome nie dotyczy tylko faceta. Każdy ma swoją rolę do odegrania a rola ta została przydzielona nie bez powodu. Każdy ma predyspozycje do określonych działań i predyspozycje te należy wykorzystywać. Problemy psychiczne stają się fajną wymówką dla własnych słabości i lenistwa i należy to tępić.
  • Odpowiedz