Wpis z mikrobloga

@Krolowa_Nauk: normalnym jest, że każdy z rodziców mówi do dzieci w swoim ojczystym języku i dodatkowo w ramach edukacji ogarniają lokalny plus ewentualnie angielski, więc 3-4 nie są czymś niezwykłym i będą wtedy nawet dość sprawnie operować miksem uwzględniającym możliwość zrozumienia u odbiorcy - wszak to tylko narzędzie służące komunikacji i na pohybel z jakimś puryzmem, gdy liczy się zaspokojenie konkretnej potrzeby tu i teraz. Jak masz perfekcyjnie opanowany angielski (z
@Krolowa_Nauk: @HansLanda88 Ale uświadomcie sobie, że nie ma reguły: specjalista wyłącznie z polskim będzie miał lepiej niż nieogar z trzema obcymi za kasą monopolowego. Co mu z tego, że się z ukraińcem dogada odnośnie alkoholu jaki ten przyszedł do niego kupić?
Podstawa to swój własny w stopniu lepszym niż przeciętny + angielski min. komunikatywny. Ja się uczyłem jeszcze niemieckiego, poszło sporo czasu i pieniędzy, a dziś nie mam z tego nic.
@siepan:

Ja wziąłem sobie Niemkę jakby co. Nie jesteśmy małżeństwem, bo nie wierzę w przysięgę na całe życie, ale spodziewamy się drugiego kaszojada, więc na jedno wychodzi.
@Krolowa_Nauk: Dwujęzyczność u dzieci to zajebista sprawa. Poznałem kilka osób wychowanych w mieszanych małżeństwach, które ogarniając dwa lub więcej języków zostały potem tłumaczami i wyciągają z tego dobre pieniądze. Szczególnie jeśl ktoś zna trochę brdziej "egzotyczne" języki, bo akurat tłumaczy angielskiego czy niemieckiego są w polsce setki.

Sam mam żonę spoza UE i naszą córkę zamierzam uczyć 3 języków od małego
@Antibambino: ale dwujęzyczność itd. to zazwyczaj jest po prostu kwestia sprzyjającego środowiska na odpowiednim etapie rozwoju i nijak ma się do takiej klasycznie rozumianej nauki języków w szkolnym wydaniu - to bardziej chodzenie po drzewach i gra w piłkę z anglojęzycznymi kolegami albo swoim starym. Nie oznacza zaniedbywania czegokolwiek. Ewentualnie przesadne oglądanie bajek mogłoby być problematyczne, ale to akurat bez znaczenia w jakim języku. ¯\(ツ)/¯

A co do zwykłej nauki języków,
Ja się uczyłem jeszcze niemieckiego, poszło sporo czasu i pieniędzy, a dziś nie mam z tego nic. Tak że beka z tych, co na siłę uczą swoje kaszojady 5 języków od najmłodszego, zaniedbując przy tym np. rozwój fizyczny.


@Antibambino:
Dzban jest dzbanem i do tego nawet dorabia ideologię: skoro sam jest nieudacznikiem, to każdy jest nieudacznikiem.

Do tego widzę propaganda prosto z Rosji - że nic nie warto robic, a najlepiej
@HansLanda88: dlatego napomknęłam o tworzeniu odpowiedniego środowiska dziecku. Jeśli miałabym rozmawiać z dzieckiem po angielsku w domu w Polsce, to fajnie by było znaleźć kogoś, kto też tak wychowuje dziecko, żeby mogły się ze sobą bawić. Oczywiście, nic na siłę. Zawsze lepiej chociaż trochę mu tego angielskiego wprowadzić podczas zabawy, niż rezygnować zupełnie, bo nie ma z kim praktykować;)

@Antibambino: nadal uważam, że dodatkowy język bardziej pomaga niż przeszkadza. Na
nadal uważam, że dodatkowy język bardziej pomaga niż przeszkadza


@Krolowa_Nauk: A gdzie ja napisałem coś odmiennego? Problemem są idiotki, które myślą, że ich gówniak będzie poliglotą nawet jeśli nie ma predyspozycji do nauki języków. Lepiej się nauczyć solidnie jednego obcego niż trzech czy pięciu w stopniu wystarczającym jedynie do zamówienia posiłku w barze szybkiej obsługi, bo w restauracji, to już trudniejsze słowa mogą się zdarzyć.
@siepan: raczej to tak, ze facet nie ma cierpliwosci do nauki swojego jezyka :)
Mam koleanke pol japonke, pol serba mialam w klasie itd. ale ich ojcowie szybko tracili cierpliwosc, wiec w jezyku ojcow to potrafia trzy slowa na krzyz
@Krolowa_Nauk: ja myślałem, że dwujęzyczność to jest coś dla dziecka, ale mam znajomą, która mówi do dzieci po polsku, ojciec po hiszpańsku, dziadkowie po katalońsku, w szkole i przedszkolu mająangielski dodatkowo. Ponoć nie było nigdy sytuacji, żeby odpowiedziały komuś w innym języku niż pytanie lub nie znały jakiegoś słowa. Rodzice mają plany w przyszłości inwestować jeszcze w jakiś język, więc jakby dobrze poszło i chłonęły dalej tak języki jak od małego
@sked: mam znajomą, która mówi w 5 językach, w sensie zna 5 języków na poziomie komunikatywnym (hiszpański jako ojczysty, angielski, francuski, portugalski i chyba włoski, o ile dobrze pamiętam). Wiem, że spora część z nich to ta sama rodzina, więc niby łatwiej, ale nadal. Mówi, że w zasadzie nauka każdego kolejnego jest nieco łatwiejsza. W zasadzie dzięki niej jeszcze próbuję sobie przypomnieć różne rzeczy z hiszpańskiego, którego uczyłam się w liceum,