Wpis z mikrobloga

Tak rozwijamy nitkę najdziwniejszych, najgorszych, najśmieszniejszych czy najbardziej absurdalnych sytuacji w pracy. Zachęcam do dzielenia się historiami z waszych firm. Nazw nie podajemy. Zarówno produkcja, biura i logistyka. Co by nie było smutno, to kasjerzy i sprzedawcy oraz osoby pracujące w ochronie też mogą się wypowiadać.

Zacznę od absurdalnej sytuacji, gdy po dniu nieobecności w pracy przychodzę a pracownik przy maszynie ma po lewej i po prawej stronie postawione slupy w ksztalcie litery Y, miedzy nimi kolek drewniany, a do niego zaczepione duze wiadro. Jakoś metr może max. 1.2 nad głową. Od razu szedłem to wyjaśnić. Okazało się, że były tak silne opady deszczu, że zaczął dach przeciekać. Wiec by nie padało na operatora, to tam zrobiono prowizoryczne zabezpieczenie. Odmówiłem pracy dopóki to nie będzie ściągnięte.

Ukraińcy w pracy na szkoleniach na wózki lub żurawie obecny jest tłumacz i tłumaczy to co mówi osoba szkoląca, oraz na koniec maja przygotowane do wyboru wedle uznania testy oryginalne, w ukraińskim języku lub rosyjskim.

Przy kryzysie covidowym zrezygnowano z agencji pracy. W najbardziej bezczelny sposób. Zapytano długoletnich pracowników (5-12lat) czy chcą przejść pod firmę. Kilka osób się zgodziło. Zaledwie kilka z kilkudziesięciu. Po niespełna dwóch tygodniach, w środę pół godziny przed końcem zmiany dostali informacje, że dyrektor rozwiązał umowy z agencjami pracy. Będą pracować jeszcze dwa dni i z końcem miesiąca bye bye. Nie było spotkania, nie było informacji. Przekazano kierownictwu, że mają zwołać wszystkich i ich o tym poinformować. W biurze w czwartek szok i niedowierzanie! Brakuje po 15 ludzi na zmianie! Jak to że nie przyszli?! Mieli być jeszcze dwa dni!

Do tej historii można dodać, że po pół roku podpisano umowę z agencją pracy i namawiano ludzi do powrotu. Bo znają tą pracę, mają blisko, znają ludzi. Tylko kilka osób, zdecydowało się na powrót. Biurowi liczyli na 70-80%. Pytałem się koleżanki czy jej Martin nie chce wrócić? Powiedziała, że chcial, ale zapytał się na ile jest gwarancja pracy przed tym jak znowu go wyrzucą. Odpowiedź: na chwilę obecną na pewno nie krócej jak dwa miesiące.

Nasz BHPowiec który pracuje tu prawie 20 lat, ma teraz pracownice do pomocy. Buduje się nowa hala i będzie potrzeba kogoś jeszcze. Ok. No i facet koło 40, nie wiedział... Do tego dojdziemy za chwilę. Jego współpracownica przyszła z opuchniętymi ustami do pracy. Był przeświadczony że mąż ją bije. Robił podchody, pytał się czy wszystko w porządku, ona odpowiedziała że tak, a skąd pytanie, ten wymijająco odpowiedział, że tak wygląda jakby miała. On jen pomoże i poradzi najlepsze rozwiązanie. Ta wielkie oczy i nie wie o co chodzi. To tylko go upewniło, że jest bita i tak zastraszana, że boi się nawet poruszyć przemocy domowej czy próbować wymyślić jakąś wymówkę. Postanowił dać jej czas, zebrać myśli czy pomysł jak dać wymowny sygnał, że problem jest ale się go boi rozwiązać. Nie doczekał się, więc chwilę przed końcem pracy zaczepił ja, wziął na stronę i zaczął opowiadać, że problem przemocy w rodzinach był dość powszechny, że do dziś często są takie przypadki i w pracy mamy kilka kobiet które to doświadczyły. Istnieją różne instytucje które pomogą w rozwiązaniu tego problemu z jak najmniejszą dla niej szkoda. Ta wielkie oczy i mówi że była u kosmetyczki, co kilka miesięcy chodzi na botox i hialuron. Ten wielkie oczy i nie wierzy. Pierwsze słyszał że się wstrzykuje coś w twarzy by poprawić urodę, a kilka dni po prostu po injekcajch jest opuchlizna.

W pracy mieliśmy dwóch analfabetów. Została tylko jedna, kobieta. Po raz pierwszy spotkałem się z osobami po 40r.z. które nie umieją pisać, czytać i nie umieją odczytać godzin z analogowego zegara.

Prownicy biurowi/inżynierzy i reszta "mózgów" w przypadku nadgodzin, wolne muszą odebrać jako dni wolne. Nie będą wypłacane. Oszczędności w firmie. Poza wyjątkami jak audyty czy odbieranie nowych projektów to jakie nadgodziny oni mogą robić? Jeżeli potrzebują wczesniej się urwać z pracy to w inne dni zostają godzinę dłużej pierdzieć w stołek. Kiedyś pracownik produkcji zapytal czy to prawda, bo nie ma urlopu, a potrzebuje w jakiś dzień dostać się do innego miasta do lekarza. Godzinę po pracy umówiona wizyta, więc by został dwa dni po godzinie, albo przyszedł wcześniej i był krócej w pracy w ten dzień - w żadnym przypadku. Jak sobie to w ogóle wyobraża? Poleciłem mu dogadać się z kimś ze przyjdzie w jego miejsce na te dwie godziny, a on w dowolny dzień przyjdzie w miejsce tego kolegi. Udało się.

Po pojawieniu się ukraińskiej agencji pracy, okazuje się, że ci ludzie nie umieją ani słowo. Po pół roku wcale nie lepiej. Tak ktoś madry wydrukował słowniczki dla zmianowych czesko-ukrainskie słowa przydatne w pracy, najczęstsze problemy czy kwestie związane z pracą. Na szczęście wszyscy jednogłośnie stwierdzili że robi się z nich żarty, a te słowniki powinni dostać pracownicy skoro nie są w stanie się nauczyć ani słówa przez pół roku lub rok.

Zasłyszane od pracowników biurowych siedzących na stołówce obok mnie. Jakąś baba wyśmiewała że Polakom się wydaje że każdy umie j. polski. Dlaczego? Bo wysłała zapytanie o ofertę i ci jej odpisali po polsku. Jakieś śmiechy, że musiała to do tłumacza wrzucać. W końcu jeden facet komentuje, że serio by na zapytanie w języku angielskim odpisywać w swoim ojczystym języku to już przesada. Ta sie poruszyła, że jak po angielsku? Ona normalnie, po czesku napisała!

W tym samym covidowym okresie ograniczono produkcję, było mało ludzi na zmianach, ludzie siedzieli w domu za 60% stawki dziennej. Jednego dnia byłem w pracy i okazało się, że mamy duży plus w wyrobie na maszynach, potrzebują jednej osoby na inny dział by dokończyć proces (praca operatora). Padło na mnie, bo zaczynałem jako operator i 6-7 lat wcześniej tam pracowałem. Oczywiście odmówiłem, bo nie mam szkoleń na to stanowisko pracy i w razie urazu czy coś to bedzie to moja wina. Tak główny zmianowy (zmianowy zmianowych) osobiście mi przyniósł wydrukowane szkolenie do podpisania. Odmówiłem, bo to nie zakres mojej pracy. Tak dostałem od tego ch..a do wyboru, albo podpisze i tam pojde, albo gdy będzie tylko taka mozliwosc to będę wpisany by siedzieć w domu za 60%. Nie miałem wyboru.

Każdy wie, że dziwne mają obliczenia tam w biurach. Przy rozjeżdżaniu nowego projektu, narzekałem, że dwie osoby to trochę mało. Potrzebna jest jeszcze jedna. Szczególnie, że te osoby są nowe, maszyny nowe, no i ktoś musi być przeszkolony jak jedna osoba wypadnie z grafiku. Usłyszałem od pani inżynier, że mam się cieszyć, że mam dwie operatorki, bo według wyliczeń ile maksymalnie na tej maszynie (potencjalnie) mozna wyrobic, to przy naszej wyrobie ma być 1 i pół osoby. Ci na górze to wyliczyli i nie zgodzili się na dodatkowych pracowników i ona to popiera. Podzielili sobie średnia wydajność pracy dwóch pracowników, gdzie każdy odpowiada tylko za kilka czynności przy wysokiej prędkości przez dwa. Na moje tłumaczenie, że przy tej prędkości jedna osoba nie ma szans by wykonac tą pracę, a zniżając prędkość nie mogą oczekiwać takiej produkcji. Nawet jak ktoś przyjdzie na godzinę i zwiększy się prędkość to pozostały czas godzinowa wyroba będzie mniejsza. Czy brano to pod uwagę? Mam się zająć swoimi rzeczami a nie szukać problemów. Tym bardziej że chwilowo na dwóch maszynach mam po 2 osoby.

Kiedyś rzuciłem papierem. Byłem na rozmowie w nowej firmie, całkowicie inna branża, ale to nie problem. Ogromna niemiecka firma postawiła rok wcześniej centrum dystrybucyjne i płaciła na najniższej pozycji tyle co ja dostawałem jako technik produkcji u siebie. Z tym, że praca po 6.5h a nie 8. Wyciągnąłem swoją na dni otwarte, tam obejrzeliśmy różne działy firmy i posłuchaliśmy jaki to super nowoczesny, i wzorcowy projekt. Jako, że to najnowsze centrum dystrybucyjne to wykorzystano super rozwiązania i takie tam. Jeszcze kilka pytań o samą pracę i stawiam warunek. Jest to praca w systemie, ponadto każdy dział pracuje inaczej. (7-13:30, albo od 23:30, inni zaczynali o 4 ráno...). Tak więc warunek to będziemy oboje przyjeci na jeden dział i oboje będziemy na jednej zmianie. Ok odezwiemy się. Zapisuje do waszych podan. Po trzech dniach odzew - super, ma pan doświadczenie w pracy na magazynach, do tego nawet w Niemczech zapraszamy na podpisanie umowy. Może pan zacząć od przyszłego tygodnia. No sorry Gregory, było umówione inaczej. Niestety nie mają wolnych miejsc dla kobiet. Tak odpisałem że poczekam. Po dwóch tygodniach zadzwonili do różowego. Poszliśmy na rozmowę, standard, klasyka, tylko druga lampka ostrzegawcza, mówiłem o rozwiązaniach stosowanych w większości konkurencyjnych firm i zaletach tego rozwiązania. Nie potrafili mi podać dlaczego nie mają takich rozwiązań, dlaczego mają m.in. słuchawki zamiast skanerów i tylko zdawkowe odpowiedzi, że to góra decyduje, że to ich decyzja i na pewno mają dużo zalet i przewagę nad ręcznymi skanerami (nie potrafili podać ani jednej). Trzecia lampka ostrzegawcza, mówienie o dodatkach dla pracowników, dobrych zarobkach i dniach swiatecznych płaconych 200%. No to odpowiadam, że pewnie dużo chętnych na takie dni, by sobie dorobić. Usłyszałem, że jak to dorobić? Święta to normalne dni pracujące. To praca w systemie przez cały rok. Dalej wspomniałem, że pomagałem kilku krotnie kierownictwu w Niemczech z modyfikowaniem zamówień w sapie, w przypadku jak towaru nie było na składzie. Tak więc czy jest możliwość awansu. Tak, oczywiście! Poznacie pracę na magazynie i później aplikować na wyższe stanowiska. Na pytanie czy sporo osob tak przechodzi, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, poza tym, że centrum istnieje dopiero rok. No nic, spróbujemy. Wypowiedzenia rzucone, a w ciągu tych trzech miesięcy mamy urlop. Tak mówię, że chciałbym podpisać umowę zlecenie na dwa tygodnie, by poznać prace, przywyknąć i proponuje różowemu by chociaż na tydzień też spróbowała. Jeszcze będziemy miesiąc na okresie wypowiedzenia więc bedziemy wiedziec jak to w tej nowej pracy jest... Ok bez problemu! Przyszedłem w poniedziałek do pracy. Wszyscy gdzież idą. Ja czekam na stołówce 5 min - nikogo nie ma. Przez nikt nawet na mnie nie zwraca uwagi. Po kilkudziesięciu minutach znalazłem kierownictwo na jednej z hali, oni też nic nie wiedzą. Tak nic, idę do domu, niech to wyjaśnią. Mam poczekać oni już dzwonią do osoby za to odpowiedzialnej. Po pół godziny czekania dowiaduje sie, że ta osoba jest na urlopie i nie odbiera. Mam się zapytać Michała o pracę i mi jakąś przydzieli, będzie dwie hale dalej. O.O kto to Michał, jak wygląda? Gdzie stoji? No wczoraj miał czarną kamizelkę, będzie gdzieś u komputera. Tak szukanie Michała. Kolejna półgodziny błądzenia. W końcu się udało. On coś mi znajdzie. Pada pytanie co tu robiłem, na czym się znam. No tak mówię, że pierwszy dzień. Zonk. Nie ma wolnych "trenerów". Pokaże ci jedno zamówienie i dam kolejne, które zrobisz sam. Chyba dość mocno wkurzający byłem, bo po 2 godzinach dostałem doświadczonego pracownika, by mi i jeszcze jednej osobie pokazywał i wyjaśnił wszystko. Dzień jakoś minął. Odwiozłem. Jakoś uciekło. Już wiedziałem że ta firma to burdel. Drugi dzień przerabianie europalet piwa i napojów na polpalety. Trochę fizycznej pracy nie zaszkodzi. Pracowałem z gościem który był też na zleceniu i dorabiał do swojej głównej pracy. Dowidzialem się, że nie obowiązują mnie godziny pracy osób na UOP, bo zlecenie pracuje 5.5h. powyżej musisz mieć przerwę. Mówię, że to nie problem, wczoraj zrobiłem sobie przerwę i dzisiaj też zrobię. Ja o niczym nie wiem, nie bylem o tym poinformowany. W domu sprawdzam umowę i nie widzę takiego zapisu. Nie ma odpowiedzialnej za to osoby - urlop. Udało mi się zapisać mnie w grafiku na cały tydzień 7-13:30 Nikt nic nie wie czy tak mogą. zostaje cały tydzień normalnie z pracownikami na UOP. Na trzeci dzień nowe kierownictwo - najciezsza praca, pracowałem z pracownikami z agencji pracy z Ukrainy. Byli zdziwieni, że po 6.5h idę do domu. Myśleli że jestem Ukraińcem i zostaje do 19. Dwa pozostałe dni uciekły. W poniedziałek znowu afera. Jak to że przejechałem na rano! Nie mogę robić tylko jednej zmiany - nie zostałem poinformowany, mówiłem, że przyjdę cały kolejny tydzień i by mnie wpisali na 7-13:30. Nie ma takiej opcji. 7-12.30. Dobra w końcu ktoś się mną zainteresował. Wytrzymałem do końca tygodnia i w swojej pracy wycofałem wypowiedzenie. Większego burdelu w życiu nie widziałem. Dziwię się, że to w ogóle działa. W między czasie doszły perełki, jak to, że o której kończysz pracę dowiadujesz się o 10:00. Jeżeli później to jest informacja o tym i zmianie odwozu pracowników. Na dzień godziny płacone uczciwie. Pytałem się o możliwość nadgodzin jak masz przykładowo 3 dni wolne pod rząd - nie ma takiej opcji. Zagłębiając temat, np. w okresie przedswiatecznym mają po 1-2.5h obowiązkowych nadgodzin każdy dzień. Musi się dokończyć wszystkie zamówienia by wszystkie tiry odjechały.

#korpo #pracbaza #praca #korposwiat #januszebiznesu #korpoprzygody
  • 6
  • Odpowiedz
W tekście przedstawiono kilka absurdalnych sytuacji, jakie miały miejsce w pracy autora. Wśród nich można wymienić:

Prowizoryczne zabezpieczenie przed deszczem w postaci wiadra zawieszonego na drewnianym kole.
Zwolnienie długoletnich pracowników agencji pracy w środę popołudniu, dwa tygodnie po podpisaniu umowy o pracę.
Odmowa wypłaty nadgodzin pracownikom biurowym, którzy musieli zostać w pracy dłużej, aby dokończyć zlecenie.
Przypisanie pracownika produkcji do pracy na innym stanowisku, bez odpowiedniego przeszkolenia.
Obliczanie wydajności pracy przez biuro,
  • Odpowiedz
  • 0
@bohun21

@kureci_paratko jakiej wielkości były to firmy? Cieszę się że udało mi się nie trafić na systemy zmianowe


Światowe korporacje, zakłady pracy zatrudniające ponad 400 ludzi. Perełka to to centrum logistyczne niemieckiego giganta. W sklepach porządek, ustanowione normy, procedury, przestrzeganie zasad. No a na magazynie taki chaos, że się dziwię, że to jeszcze stoi. Do tego to wołanie na końcu zmiany/początku zmiany pracowników na dywanik jak nie wyrobią normy. Umowa na 3
  • Odpowiedz