Wpis z mikrobloga

A propos szczania do zlewu, pamiętam jak poszedłem na studniówkę. Miałem nie iść, ale rodzice suszyli głowę, że herp derp jak to na własnej studniówce nie będziesz, więc poszedłem (super asertywność, #!$%@?). Oczywiście, byłem jedynym człowiekiem bez osoby towarzyszącej, w mojej bordowej głowie ani na chwilę nie zaświtał pomysł znalezienia sobie partnerki. Zresztą, studniówka sama w sobie była dla mnie niecodziennym wydarzeniem, jakbym jeszcze miał iść z jakąś gąską, to pewnie padłbym z nerwów tydzień wcześniej xD

Czułem się jak #!$%@? kosmita i przez cały czas zastanawiałem się, co ja tu właściwie #!$%@? robię. Można powiedzieć, że znałem tam z 5 osób, o reszcie wiedziałem tyle, że chodzimy do jednej klasy, ledwo kojarzyłem ich imiona xD W każdym razie, #!$%@?łem się jedzenia, żeby chociaż trochę zamortyzować koszty, po czym pomyślałem, że ciekawe co tam na mirko i poszedłem sobie do domu. O 22:30.

Najgorzej wydane 130 cebulionów wszech czasów, wolałbym je #!$%@? spalić.


#przegryw #bordowychodzizdomu
  • 120
@spatsi: bo studniówka to #!$%@? pomysł jest - na mojej część niebieskich się nawaliła do nieprzytomności,różowe postanowiły z tej okazji urządzić awantury, które przeplatały się praniem po ryjach, do tego stolik obok wybuchła afera, bo niebieski w pijackim amoku wziął się za nieswojego różowego, co w szybkim tempie wyłapał jego różowy pasek i niebieski pasek tego obracanego różowego - więc poziom żenady mnie przerósł.
@spatsi: moja była sporo droższa, bo różowe paski z mojego rocznika życzyły sobie ,,po królewsku". Całą przesiedziałam z moim niebieskim i kumplami. Na parkiet wyszłam raz- na poloneza. Koszta się nie zwróciły, a po przejrzeniu filmiku i zdjęć, nie było mnie na żadnym, bo pan fotograf miał swoich pięć ulubionych atencjuszek i bez nich żadne zdjęcie nie mogło być zrobione.