[Słowem wstępu: Siostra podzieliła się ze mną historią o tym, jak jej koleżanka złapała na gorącym uczynku złodzieja i postanowiła to zgłosić poznańskiej Policji. Historia ta wydała mi się na tyle interesująca, że jej skróconą wersję umieściłem niedawno na mikroblogu, a teraz – dzięki uprzejmości w/w koleżanki siostry – publikuję wiarygodniejszą relację z pierwszej ręki]
Koniec majowego weekendu, niedzielne popołudnie, mieszkanie na najwyższym piętrze bloku. Oglądam sobie w spokoju film, gdy seans przerywa mi nagle dziwne uczucie, że za oknem coś się porusza. Spoglądam, a na dachu budynku na przeciwko stoi chłopak i energicznie zrywa z niego blachę. Przez chwilę myślałam, że może działa na czyjeś zlecenie, ale jego szarpanina z blachą oraz fakt, iż był majowy weekend, na dodatek niedziela, skłoniły mnie do przypuszczenia, iż chłopakowi bliżej jest do złodzieja niżeli złotej rączki.
Przez chwilę zastanawiałam się, co zrobić. Dzwonić na Policję? A jeśli to jednak jakiś robotnik i właściciel bloku o wszystkim wie? Traf chciał, że na stole leżał aparat, bo akurat zgrywałam zdjęcia z majowego weekendu, więc pod wpływem impulsu zrobiłam chłopakowi kilka fotek. Złodziej (?), po wyrwaniu paru kawałków metalu, z gracją przeskoczył na sąsiedni blok i zniknął za kominem. W końcu sumienie zwyciężyło z niepewnością i postanowiłam poinformować administrację bloku o tym, że ktoś kombinował przy ich dachu. Niestety blok znajdował się we wnętrzu strzeżonego osiedla i nie dało się tam wejść, a numeru do również nie potrafiłam zdobyć. Wróciłam zatem do domu, ale sprawa dalej nie dawała mi spokoju. Do tego stopnia, że zadzwoniłam w końcu na komisariat. Tam policjant wysłuchał całej sprawy i stwierdził, że fajnie, iż mam zdjęcia i spytał, czy mogę im je przynieść. Na moją propozycję przyniesienia karty od aparatu spytał, czy nie mogę ich wydrukować. Zaproponowałam zatem, że wyślę je mailem, na co usłyszałam, że nie mają internetu (!). W końcu stanęło na tym, że zapiszą sobie mój numer i w razie czego będą dzwonić.
We wtorek sytuacja się powtórzyła. Robię coś na kompie, patrzę, a tam chłopak znowu zrywa blachę. Wkurzona jednak tym, jak ostatnio zbyli mnie na Policji, nie interweniowałam, ograniczyłam się do zrobienia kilku kolejnych fot.
W czwartek dzwoni do mnie jakiś dziwny numer. Jak się okazało, wydział kryminalny. Policjant zapytał, czy może wpaść po zdjęcia. Zgodziłam się, a mundurowy odwiedził mnie w piątek. Obejrzał zdjęcia na kompie i z zadumą w głosie dwukrotnie oznajmił: „To jest miedź”. Okazało się, że właściciel zauważył, iż ktoś majstrował przy jego dachu, a straty powstałe z tego powodu wycenił na 20.000zł.
Zdjęcia wylądowały na płycie u policjanta, od którego usłyszałam podziękowania za obywatelską postawę. I na tym się sprawa skończyła, a przynajmniej tak mi się wtedy wydało. Jakiś miesiąc później znowu zadzwonili do mnie z komendy z pytaniem, czy posiadam zdjęcia złodzieja. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że policjant już je ode mnie zabrał. To najwyraźniej wzbudziło niepokój dzwoniącego, bo zaraz zaczął pytać, jak nazywał się ten policjant i jak był ubrany (może myślał, że nie potrafię odróżnić policjanta od listonosza?). W każdym razie miałam wrażenie, że ktoś tu przeoczył fakt rozpoczęcia śledztwa albo sprawą zajmuje się jakaś supertajna komórka od zwalczania dachowej przestępczości.
[Słowem zakończenia: Policja była bardzo miła, ale koleżanka póki co nie wie, czy złodziej - mimo udanej sesji zdjęciowej - został ujęty. Na dachu zaś kilka dni po kradzieży położono nową miedź. Może nasz złodziej znowu się skusi. Poniżej zamieszczam dwa jego zdjęcia, z typowym w jego zawodzie czarnym paskiem na oczach.]
Kaptur - widać, że chłopak profesjonalnie przygotował się do skoku.
A tutaj z kolei zrezygnował z kaptura na rzecz torby na zakupy, gdyż dodatek ten nie współgra z w/w częścią garderoby.
Komentarze (149)
najlepsze
Dla mnie wzorowa postawa obywatelska. Chciałbym mieć taką sąsiadkę.
Bo dowiedziałem się tylko, że torba nie pasuje do kaptura,
Komentarz usunięty przez moderatora
No gratuluję! To powinien być pierwszy odruch na nietypową sytuację. ;f Nic dziwnego, że w Polsce można np ukraść rower na oczach wszystkich ludzi: "A może kluczyki zgubił i dlatego linkę przecina? A może to kolega mu dowcip robił?".
A jak
Któregoś razu widzę w nocy łepek podchodzi do każdego z aut i