"Darmowy" podręcznik, czyli równanie do najgorszego!
Po mianowaniu pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej na stanowisko Ministra Edukacji Narodowej, czekałem aż wpadnie na coś, za co zostanie zapamiętana jako destruktor polskiej szkoły. Długo nie musiałem czekać – pomijając różne ciekawe wypowiedzi, największym projektem będzie tzw. „darmowy”...
franekfm z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 85
Komentarze (85)
najlepsze
Także spokojnie, trochę pokradną, a podręcznika nie będzie.
#fail
Cytat z artykułu:
Nikt nie zwraca uwagi na to, że jedynym winnym zaistniałej sytuacji jest MEN i wszyscy jego szefowie od kilkunastu lat. To oni, chcąc pokazać, że robią coś, co chwilę zmieniają podstawy programowe, dając powód wydawnictwom, aby po wyprodukowaniu np. podręcznika do angielskiego „English”, rok później wydało „New English (nowa podstawa programowa)”, a w kolejnym roku „New English+ (najnowsza podstawa
To jest oczywiście bzdura wyssana z brudnego palucha Artura Dziambora.
Ostatnia zmiana podstawy programowej kształcenia ogólnego miała miejsce w 2008 roku, nowy program obowiązuje od 1 września 2009 roku. Ostatnia zmiana podstawy programowej kształcenia zawodowego miała miejsce w 2011 roku, nowy program obowiązuje do 1 września 2012 roku. Obecnie szkoły podstawowe i ponadgimnazjalne są w okresach przejściowych między starym systemem z 2002 roku, a nowymi
Niektórych (jak nie większość) to przepchnęli do władzy.
Na tańce i basen to sama chce chodzić więc jej nie zabraniam.
Głupszym.
Najprostszym i najtańszym rozwiązaniem jest nie zmienianie podstaw programowych co roku. Do tego MEN powinien sprawdzać, czy szkoła zmieniając wymagany podręcznik miała ku temu podstawy. Do tego należy zrezygnować z zeszytów ćwiczeń do każdej pierdoły.
Wróciłby rynek używanych podręczników.
Jeżeli MEN chce zrobić coś na modłę podręcznika to powinien przygotować
Poza tym mówiąc o przepychaniu przez kolejne szkoły pada stwierdzenie:
Nie mam nic wspólnego z nauczaniem a mam świadomość tego zjawiska..
Tylko wszechstronnie przygotowani nauczyciele są w stanie dostrzec i zrozumieć cokolwiek na tym świecie...
Niestety, stąd cały problem obecnie.
Wydawnictwa lobbują i powodują, że podręczniki są tak często wymieniane.
Być może, ale jednak trochę byłoby żenujące, gdyby student matematyki w ramach pracy licencjackiej przygotowywał podręczniki na poziomie szkoły podstawowej lub gimnazjum. Praca licencjacka może jest odtwórcza ale jednak trzeba ją obronić i obczytać tematy
Nie widzę powiązania między szeroką wiedzą a umiejętnością ciekawego wykładania. Ktoś mógłby nic nie wiedząć wykładać ciekawie, ale o niezwiązanych z tematem pierdołach, a drugi mógłby być wszechwiedzący w swojej dziedzinie, ale straszliwie nudny i przekazujący wiedzę w nieprzyjazny sposób.
No i nie widzę powodu, dla którego nauczyciel
Rodzice dalej by płacili za papierowe wydania, ale te miałyby tę samą treść i niższą cenę dzięki maksymalnej konkurencji.