Stirlitz fotografuje w gabinecie Bormanna plany wojenne. Wchodzi Bormann: - Stirlitz, co ty tu robisz?! - pyta Bormann - Czekam na tramwaj. - odpowiada Stirlitz. - A, to czekaj. - rzuca Bromann i wychodzi. Po chwili zastanawia się: - ale jak to, na tramwaj? U mnie w gabinecie? Wraca, Stirlitza nie ma. Pewnie już odjechał. - Pomyślał Bormann
Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, usiadł przy stoliku i zamówił wódkę. - Nie ma wódki - odpowiedział kelner. - W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz. - Wina też nie ma. - A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz. - Piwa niestety też nie ma - odrzekł skonsternowany kelner. "Widocznie łącznik
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna: - Kto to był? - Stirlitz, radziecki szpieg. - Czemu go nie aresztujesz? - Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
---
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant. - To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole. Stirlitz wypił kawę
Stirlitz szedł spokojnie do mieszkania kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie odpowiedział. Stirlitz się zaniepokoił. Powtórzył znak. Dalej nic. W końcu wyjrzał przez okno na korytarzu i zbladł. Na parapecie leżały 43 żelazka- znak wpadki.
Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł. - Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.
Stirlitz i Kloss uciekają przed Niemcami. Wpadają w ciemną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Kloss zdążył się schować smietnika, a Stirlitza złapali Niemcy. Kiedy go prowadzili i przechodzili obok śmietnika, Stirlitz kopnął śmietnik i powiedział: – Kloss, wyłaź. Złapali nas!
Stirlitz odpoczywał w mieszkaniu, kiedy z parapetu spadły dwie doniczki. To sygnał, że jego żona urodziła syna. Otarł łzę wzruszenia, od 7 lat nie był w domu.
Komentarze (147)
najlepsze
Wchodzi Bormann:
- Stirlitz, co ty tu robisz?! - pyta Bormann
- Czekam na tramwaj. - odpowiada Stirlitz.
- A, to czekaj. - rzuca Bromann i wychodzi.
Po chwili zastanawia się:
- ale jak to, na tramwaj? U mnie w gabinecie?
Wraca, Stirlitza nie ma.
Pewnie już odjechał. - Pomyślał Bormann
– Pierwsza też była dobra...
Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, usiadł przy stoliku i zamówił wódkę.
- Nie ma wódki - odpowiedział kelner.
- W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz.
- Wina też nie ma.
- A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz.
- Piwa niestety też nie ma - odrzekł skonsternowany kelner.
"Widocznie łącznik
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
---
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę
@zakowskijan72:
Niestety. Po tygodniu cud straszliwie spuchł.
Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
- Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.
Stirlitz zaatakował z nienacka. Znienacko bronił się tak jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...
:-)
– Kloss, wyłaź. Złapali nas!
Do pokoju Strirlitza wniesiono szafę. No nareszcie - przenośny rejestrator marki Mińsk 1942 - pomyślał Stirlitz.
Muller: Strirlitz, wasze telefony do Moskwy nas zrujnują!
- Służbowo dzwonię! o oburzył się Stirlitz.
- Stirlitz, wasza sekretarka wszystko wyśpiewała.
- Przyznaję się, jestem radzieckim szpiegiem.
- Nie nam wyśpiewała, tylko waszej żonie.
Stirlitz zamyślił się. Spodobało mu się, więc zamyślił