Stirlitz z troską patrzył w ślad za swoim łącznikiem przedzierającym się na nartach przez granicę. - Czeka go piekielnie trudne zadanie - pomyślał. Lipiec 1944 roku dobiegał końca.
Stirlitz wchodzi do stołówki SS w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Stoi tam już duża kolejka przed okienkiem wydającym posiłki. Mueller, Himmler i Bormann cierpliwie stoją. Nasz bohater bezceremonialne wpycha się na jej czoło i zamawia obiad. Oczywiście słychać liczne protesty SS–manów. Nie wiedzą, że kobiety w ciąży oraz bohaterowie Związku Radzieckiego obsługiwani są poza kolejnością.
– Barbara! Zaparz mi kawy! – powiedział Stirlitz do młodej SS-manki eskortującej Kathe. – Nie ma kawy, może być mocna herbata? – zapytała Barbara. – Nasi coraz bliżej – pomyślał Stirlitz.
@Nighthuntero: @rebel101: Rosjanie słyną z picia bardzo mocnej herbaty(znaną u nas jako czaj, czyli w sumie zapożyczenie słowa herbata z rosyjskiego - чай), a więc kiedy sekretarka zaproponowała Stirlitzowi mocną herbatę to pomyślał sobie, że to przez aurę zbliżających się wojsk rodaków.
Gównoburza pod znaleziskiem od muzułmanach. Standardowe wzmianki o tym, że cywilizację europejską czeka zagłada, jeśli nie przepędzimy ich z Polski. Nagle do dyskusji włącza się LionK. Zaczyna bluzgać na muzułmanów, murzynów i cyganów; nawołuje do nienawiści na tle rasowym. Potem wrzuca zdjęcie kotka i wychodzi. – Co to ma być?! – oburzają się zielonki. – Eee... to LionK. Znany orędownik eksterminacji mniejszości – mruczy jakiś bordowy. – Czemu go nie zgłosicie? –
LionK wraz z Neuropejczykami udał się do łaźni. Zdjął sztrajmł ze sztucznego futra, odpiął fałszywe pejsy, gumowy garbaty nos, zdjął płaszcz, a pod spodem ukazał się T-shirt z falangą.
- Skąd masz tę koszulkę? - zapytał Stekelenburg.
- Kolega podarował mi w dniu urodzin Dmowskiego - odpowiedział LionK
Po czym pomyślał: czy aby nie powiedziałem za dużo?
Stirlitz przeczesywał szufladę Bormanna w poszukiwaniu informacji. Znalazł gruby notatnik i zaczął go przeglądać. Każdą kartkę zdobiły jednak tylko szkice... tyłków. - Rzyciorys - pomyślał Strilitz.
Stirlitz wpadł do głębokiej jamy i cudem się z niej wydostał. "Cudów nie ma" - pomyślał Stirlitz i na wszelki wypadek wlazł z powrotem do jamy.
– Stirlitz to sowiecki agent – rzekł Müller do Schellenberga. – Musimy go zdemaskować. Jak wejdzie, proszę go uderzyć polanem w głowę. Jeśli jest Rosjaninem, zaraz się wygada. Po chwili wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza: – Ach, j... twoju mat! – zaklął Stirlitz. – Ubit! – rozkazał Müller. – Ciszej, towarzysze – syknął Schellenberg – Niemcy dokoła!
Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały. Kathe pada. Krew tryska. Stirlitz, polegając na swym instynkcie, momentalnie zaczyna coś podejrzewać.
Berlin. Kancelaria Rzeszy. Wchodzi Himmler do sekretariatu, łapie sekretarkę za dłoń. Ona się cała rozpływa w skowronkach. – Jutro złapię panią za coś innego! Wychodzi. Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś. – Jutro złapię panią za coś innego! Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka: – Za #!$%@? mnie nie złapiesz. Isajew.
Komentarze (147)
najlepsze
- Sumienie to głupie imię dla najlepszego psa policyjnego Gestapo - pomyślał Stirlitz.
- Czeka go piekielnie trudne zadanie - pomyślał.
Lipiec 1944 roku dobiegał końca.
Rozczulił się. Przecież już siedem lat mija, jak opuścił ojczyznę..
– Nie ma kawy, może być mocna herbata? – zapytała Barbara.
– Nasi coraz bliżej – pomyślał Stirlitz.
– Co to ma być?! – oburzają się zielonki.
– Eee... to LionK. Znany orędownik eksterminacji mniejszości – mruczy jakiś bordowy.
– Czemu go nie zgłosicie?
–
Po czym pomyślał: czy aby nie powiedziałem za dużo?
- Rzyciorys - pomyślał Strilitz.
Stirlitz wpadł do głębokiej jamy i cudem się z niej wydostał. "Cudów nie ma" - pomyślał Stirlitz i na wszelki wypadek wlazł z powrotem do jamy.
– Musimy go zdemaskować. Jak wejdzie, proszę go uderzyć polanem w głowę. Jeśli jest Rosjaninem, zaraz się wygada.
Po chwili wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza:
– Ach, j... twoju mat! – zaklął Stirlitz.
– Ubit! – rozkazał Müller.
– Ciszej, towarzysze – syknął Schellenberg – Niemcy dokoła!
– Jutro złapię panią za coś innego!
Wychodzi. Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś.
– Jutro złapię panią za coś innego!
Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka:
– Za #!$%@? mnie nie złapiesz. Isajew.