Miałem jamnika, skubanemu nie trzeba było nawet powiedzieć że jedzie do weterynarza. Psy chyba wyczuwają kłopoty bo on zawsze pierwszy ładował się do auta a jak przychodziło jechać do lekarza zapierał się jak mógł przed wyjściem z domu.
Pieseł może być głupi, można się z niego śmiać że je kupy i martwe ptaki, że gania za własnym ogonem... Trzeba regularnie go szkolić by pamiętał komendy, bo szybko zapomina.... Ale dziwnym trafem pamięta drogę do weta i już 100m. przed "odbiera mu nogi" ;)
Co do filmu, to bohater na samym końcu skradł mi serce...
@lofix: Każde z opisanych przez Ciebie zachowań ma swoją przyczynę. Jeśli pies wpieprza elementy wyposażenia domu, albo gdy kot rzyga na laptopa, to oznacza, że opiekun nie zapewnia mu potrzeb emocjonalnych, w sensie zwracania na niego uwagi i socjalizacji. Sam przez to kiedyś przechodziłem, miałem kota, który srał mi na pianino. Bo akurat poświęcałem instrumentowi więcej czasu, niż kotu, a więc kot doszedł do wniosku, że ma konkurencję w postaci jakiegoś
Większość zwierząt nie lubi przychodzić do lekarza weterynarii ("weterynarz" to określenie potoczne, ale w sumie obraźliwe wobec lekarzy - bo tak naprawdę oznacza osobę zatrudnioną w państwowych służbach weterynaryjnych, która może, ale nie musi, być lekarzem po ukończonych studiach weterynaryjnych). Gabinety weterynaryjne to cała feeria zapachów, z których człowiek wyczuwa tylko niewiele, głównie woń środków odkażających, podczas gdy w powietrzu unoszą się również hormony stresu. Dla przeciętnego zwierzaka to jest naprawdę traumatyczne
@comer123: i OD RAZU wiadomo ze autor tego komentarza to idiota :P A tak poważnie to nie idiota tylko człowiek, który popełnił błąd językowy - zdarza się każdemu, więc idąc tym tropem wszyscy jesteśmy idiotami :)
@Bergamotka: Tylko coś tych ludzi zbyt dużo, biorąc pod uwagę ostatnich parę lat. Jeszcze 4 - 5 lat temu to zjawisko nie było tak powszechne. Mamy coraz więcej analfabetów...
Jeszcze za dzieciaka mialam ukochanego psa, nazywal sie Pero i byl mieszancem pudla z nie-wiadomo-czym, byl z niego bardzo zajefajny, bardzo przyjazny wszystkim i wszystkiemu piesel. Byl z nami od szczeniaka i dozyl lat rzynastu. Zaczal miec problemy z oddawaniem moczu, w ktorym pojawila sie krew. Od zawsze chodzilismy z nim do jednego i zawsze tego samego weterynarza i nigdy nie bylo zadnego problemu. Inne psy panikowaly, denerwowaly sie, a Pero wchodzil
Moja jamniczka jest chyba jakaś dziwna. Idąc do weta ma totalnie pod ogonem miejsce do którego się wybieramy, na miejscu wita się z każdym przyjaźnie, zwiedza każde pomieszczenie a podczas golenia łapy na pobieranie krwi leży spokojnie i próbuje lizać lekarza po ręce. Nawet weterynarze sa w szoku. A ma prawo kojarzyć weta od najgorszej strony bo dwa razy zostawała w psim szpitalu na tydzień czasu i prawie nam zeszła.
Komentarze (48)
najlepsze
Trzeba regularnie go szkolić by pamiętał komendy, bo szybko zapomina....
Ale dziwnym trafem pamięta drogę do weta i już 100m. przed "odbiera mu nogi" ;)
Co do filmu, to bohater na samym końcu skradł mi serce...
Sam przez to kiedyś przechodziłem, miałem kota, który srał mi na pianino. Bo akurat poświęcałem instrumentowi więcej czasu, niż kotu, a więc kot doszedł do wniosku, że ma konkurencję w postaci jakiegoś
i odrazu wiadomo ze autor znaleziska to idiota