Jesteście przyszłymi rodzicami. Wasze pierwsze dziecko. Macie zerowe doświadczenie, niebawem Wasze życie zmieni się nieodwracalnie, jesteście podekscytowani, ale jednocześnie przerażeni.
Chodziliście do szkoły rodzenia, macie lekarza prowadzącego ciążę i z kilku źródeł już slyszeliście - pobierzcie krew pępowinową, to POLISA NA ŻYCIE DLA WASZEGO DZIECKA. Przecież dziecko to Wasz największy skarb, zatem no pewnie, że chcecie zabezpieczyć jego zdrowie. No to sprawdzacie koszty. No i zaczynają się schody. Zapisujesz się na stronie aby dostać więcej materiałów i dowiedzieć się o co chodzi. Pobranie materiału to koszt od kilkuset do kilku tysięcy złotych (https://www.pbkm.pl/oferta/cen...) a do tego jeszcze opłata abonamentowa za przechowanie materiału, kolejnych kilkaset złotych rocznie. Przecież każda usługa sprzedawana jest obecnie w abonamencie, i na tym polega konstruowanie produktów.
A Wy czujecie jeszcze większe ciśnienie, bo jak nie kupisz, to wyrodna matka i wyrodny ojciec, szkoda mu kasy na dziecko. Ale żeby kupić, to skąd wziąć kasę? Pożyczyć, sprzedawać, zastawić się. A jak dziecko zachoruje po porodzie? To będziemy sobie pluć w brodę. I będzie już za późno.
W międzyczasie dostajesz bombkę, bo PBKM przypomina o sobie. Przecież kupienie u nich usługi to jak kupienie pączka czy kupienie słuchawek na black friday.
Black Friday
Tłusty Czwartek 1
Tłusty Czwartek 2
Tłusty Czwartek 3
To zdrowie? "Polisa" na życie dziecka? Pączki?
"Niech słodycz pączków, faworków i innych smakołyków nie opuszcza Cię przez cały dzień.
My planujemy się zatracić… Albo grubo albo wcale! Baw się razem z nami i odbierz rabat 28% na bankowanie krwi pępowinowej i inne usługi dodatkowe!
Bo bezpieczeństwo Twojego Maluszka jest zawsze najważniejsze ❤"
Kim jest PBKM?
Tutaj więcej info na stronie: https://www.pbkm.pl/o-nas/pbkm...
Pamiętajcie jednak o jednym. To spółka akcyjna notowana na giełdzie (https://www.bankier.pl/inwesto...). Głównym celem jest zarabianie kasy i tworzenie produktów, które się sprzedają (co nie zawsze musi oznaczać ich realną potrzebę - ten przypadek zostawiam do Waszej rozwagi) i dzięki temu cena ich akcji rośnie i rośnie wartośćfirmy i jej właściciele zarabiają więcej.
Czy to działa?
Są różne opinie. Natomiast szukając informacji, dostarłem do wypowiedzi profesora Wiesława Jędrzejczaka (https://pl.wikipedia.org/wiki/...).
"Deponowanie w banku przy porodzie krwi pępowinowej tylko na własny użytek mija się z celem. Banki takiej krwi powinny być państwowe i dostępne dla wszystkich.
Deponując krew pępowinową na wyłączny użytek własnego dziecka, nie dajemy mu żadnych specjalnych możliwości leczenia, które nie byłyby dostępne także dla innych dzieci. Taka argumentacja to tylko gra na emocjach. (...) W okresie płodowym tylko mniej więcej połowa krwi dziecka znajduje się w jego ciele. Drugie tyle krąży w pępowinie i łożysku, odbierając składniki odżywcze z krwi matki. Kiedy dziecko przychodzi na świat i po przecięciu pępowiny zaczyna niezależne życie, połowa krwi, której w życiu płodowym używał maluch, zostaje w łożysku. Ta krew jest rzeczywiście bardzo cenna - zawiera krwiotwórcze komórki macierzyste. Mogą one zastąpić szpik kostny w odtworzeniu zniszczonego układu krwiotwórczego.
Te komórki wytwarzające krew występują wyłącznie w krwi pępowinowej, u płodu?
Nie! Krążą przez całe życie w krwi każdego z nas. Krwinka czerwona żyje 100-120 dni, a niektóre inne komórki krwi tylko kilka dni. Te, które obumierają, muszą być stale zastępowane nowymi. Ich źródłem są właśnie komórki macierzyste. (...)
Krew pępowinową można przeszczepić z większą tolerancją. Szpik czy krew od osoby dorosłej musi pasować w dziesięciu na dziesięć cech. To tak, jakby trafić szóstkę w totka. Więcej - dziesiątkę! Dlatego tak trudno jest znaleźć dawcę. Natomiast krew pępowinową można przeszczepić, dbając o zgodność zaledwie czterech na sześć cech. To znacznie łatwiej. (...)
Niestety, zazwyczaj tej krwi jest za mało. Bo jej dawcą jest noworodek. Rzadko kiedy ilość krwi pępowinowej przekracza 100 ml. Czasami udaje się jej pobrać zaledwie 20 ml. A do leczenia potrzeba mniej więcej 3 ml krwi na kilogram ciała chorego. 100 ml wystarczy dla kogoś, kto waży nie więcej niż 30 kg. (...)"
Wklejam fragmenty, dla tych, które nie będą mogli przeczytać całości (tekst archiwalny). Tekst otrzymany kilka tygodni temu od lekarza i proszę się nie sugerować jego datą, jest nadal aktualny: //www.wysokieobcasy.pl/wy...
Dlaczego o tym piszę?
Rozumiem na czym polega wolny rynek, budowanie kapitału i fakt, że aby odkrywać nowe możliwości w medycynie, to trzeba kapitału na badania etc. I być może jest faktycznie tak w tym przypadku. Ale pamiętajcie o tym też, że to nie oznacza, że musicie się zastawiać, aby nie poczuć się gorszym rodzicem.
- Podejmujcie świadomie decyzję, zwłaszcza będąc rodzicem. Wkładanie kilka tysięcy złotych w taką polisę, niekoniecznie musi być dla Was.
- To nie jest jedyna metoda ratowania dziecka, i wcale jak widać, nie daje gwarancji.
- Jeśli masz się zastawiać i potem żyć w ogromnym stresie, rąbać dwa etaty na spłacania kasy, utrzymywanie opłaty abonamentowej, to zastanów sie dwa razy czy warto, aby to odbiło się negatywnie na Twoim rodzicielstwie. Twoje dziecko potrzebuje Ciebie umiejącego się cieszyć z dzieckiem życiem.
- Jeśli wydatek jest dla Ciebie równoznaczny z kupowaniem pączków i absolutnie nie boli Cię, to nie mamy o czym w ogóle dyskutować. Zapewne przyczyniasz się w jakimś stopniu do rozwoju tej gałęzi medycyny (tak, chcę w to wierzyć).
Ale głównym bodźcem do napisania tych kilku słów przemyśleń jest fakt, że sposób komunikowania się PBKM ze społeczeństwem i sposób budowania emocji wśród rodziców uważam, ze absolutnie nieadekwatny do oferowanej usługi. Ale mamy wolny rynek i wolność słowa, dlatego mam prawo wyrazić swoje zdanie co niniejszym czynię.
Życzę wszystkim umiejętności podejmowania świadomych decyzji!
Komentarze (5)
najlepsze
- co z tego, skoro jest ono zakonserwowane przed wpływem czynników zewnętrznych przez zwykłą chemię, która już tak zdrowa i neutralna dla "bombelka" nie jest;