@eratyk: "Szkolenie trwało jeden dzień, a po nim pielęgniarki mały podpisać dokument, który świadczył o tym, że zostały przeszkolone. A w standardach anestezjologicznych, jeżeli jesteśmy przenoszeni z jednego stanowiska na drugie takie szkolenia - jeżeli chodzi o anestezjologię i intensywną terapię - to trwają trzy tygodnie - tłumaczyła przewodnicząca OZZPiP."
- Żaden reparator nie pomoże przy takim podejściu do jakości szkolenia osób mających obsługiwać skomplikowane urządzenia jakimi są respiratory. Takie pobieżne
no świetnie. widzę, że rząd zaczyna malować trawę na zielono! kurs, który normalnie trwa wiele miesięcy - w jeden dzien! ciekawi mnie również co to jest dokładnie za kurs, bo dotychczas respirator ustawiał ZAWSZE lekarz anestezjolog.
w takim tempie, to do końca roku pewnie da się podwoić liczbę lekarzy! a nawet potroić!
zyczyłbym sobie tylko jednego - żeby to właśnie politycy i odpowiedzialni za to, dostali się (w razie czego) pod tak
I tutaj powinna zapalić się kontrolka alarmowa. Kiedyś mi jedna piguła w POZ z oburzeniem powiedziała, że ona nie będzie nic wprowadzała do komputera bo jej w szkole pielęgniarskiej tego nie uczyli. Zmierzyłem ją wzrokiem i zapytałem czy dalej daje zastrzyki szklanymi strzykawkami wielokrotnego użytku bo jak chodziła do szkoły to tylko takie były dostępne. Skończyło się skargą do dyrekcji na bezczelnego informatyka. Co ciekawe na tej placówce najbardziej ogarnięta informatycznie była...
Co ciekawe na tej placówce najbardziej ogarnięta informatycznie była... sprzątaczka.
@vectoreast: Kilka lat temu głośne było powiedzenie jakiegoś zagranicznego polityka/myśliciela, który powiedział ze Polska to dziwny kraj, gdzie świetnie opłacana osoba z ministerstwa spraw zagranicznych wyznaczona do zajmowania się zagranicznym gościem próbuje, ale nie potrafi wydukać kilka bezokoliczników po angielsku, a sprzątaczka/kelnerka w taniej knajpie robiące za 400 euro nawijają po angielsku lepiej niż komunikatywnie, rozumiejąc ciężkie brytyjskie akcenty angielskiego.
W moim szpitalu takie szkolenie trwało 1h (słownie: jedną godzinę). Szpital powiatowy, oddział wewnętrzny, lekarze i pielęgniarki w wieku emerytalnym. Żeby było śmieszniej, to "w ścianie" nie było tlenu (oddział wyremontowany rok temu), bo te wszystkie dziurki tlen/próżnia, to jakieś atrapy. Wisienką na torcie jest to, że mój szpital za kilka dni stanie się szpitalem covidowym. Nie mamy oddziału intensywnej terapii, 5 anestezjologów pracujących do tej pory na bloku operacyjnym ma leczyć
@loginwolny: a po szkoleniu godzinnym umiejetnosci zadne, a certyfikacik jak po pelnym przyuczeniu do obslugi, a co za tym idzie w przypadku spieprzenia czegos podlaczajac lub obslugujac, pacjent ma sprawe wygrana mysle, jezeli cos mu sie stanie bo przeciez papier na obsluge jest. ja bym sie w takie cos nie bawil.
Czy pielęgniarka po takim jednodniowym kursie zrobionym na odwal się bierze pełną odpowiedzialność za to co się ewentualnie wydarzy z powodu braku odpowiedniego przygotowania merytorycznego? Dlaczego w tym chlewie z kartonu wszystko musi byc załatwiane tak bardzo na #!$%@?, dlaczego ten naród jest tak niesamowicie durny?
Komentarze (129)
najlepsze
- Żaden reparator nie pomoże przy takim podejściu do jakości szkolenia osób mających obsługiwać skomplikowane urządzenia jakimi są respiratory. Takie pobieżne
w takim tempie, to do końca roku pewnie da się podwoić liczbę lekarzy! a nawet potroić!
zyczyłbym sobie tylko jednego - żeby to właśnie politycy i odpowiedzialni za to, dostali się (w razie czego) pod tak
Kiedyś mi jedna piguła w POZ z oburzeniem powiedziała, że ona nie będzie nic wprowadzała do komputera bo jej w szkole pielęgniarskiej tego nie uczyli. Zmierzyłem ją wzrokiem i zapytałem czy dalej daje zastrzyki szklanymi strzykawkami wielokrotnego użytku bo jak chodziła do szkoły to tylko takie były dostępne. Skończyło się skargą do dyrekcji na bezczelnego informatyka. Co ciekawe na tej placówce najbardziej ogarnięta informatycznie była...
@vectoreast: Kilka lat temu głośne było powiedzenie jakiegoś zagranicznego polityka/myśliciela, który powiedział ze Polska to dziwny kraj, gdzie świetnie opłacana osoba z ministerstwa spraw zagranicznych wyznaczona do zajmowania się zagranicznym gościem próbuje, ale nie potrafi wydukać kilka bezokoliczników po angielsku, a sprzątaczka/kelnerka w taniej knajpie robiące za 400 euro nawijają po angielsku lepiej niż komunikatywnie, rozumiejąc ciężkie brytyjskie akcenty angielskiego.
Wujek
Komentarz usunięty przez moderatora