Kilka tal temu byłem w Australii. Konkretnie w Perth. Przed powrotem do Polski pomyślałem, że kupię kilka pamiątek z tej okolicy, dla najbliższych. Polecono mi wielką halę z 'wszystkim' - coś jak hala Mirowska w Wawie czy Targowa we Wro. Przebieram, wybieram i po kilkunastu stoiskach widzę Jego : na oko stuletniego, australijskiego, dziada zachwalającego bumerangi. Kurła! To jest to! Pomyślałem. Biere. Jeden dla córki drugi dla wujka, trzeci dla somsiada itd.
pracuje w firmie związanej z art sportowymi I zabawkami. Kiedyś klientka, właścicielka sklepu przyniosła bumerangi i powiedziała, że chce oddać bo miała awanturę z mamą "Brajanka" bo bumerang wrócił i uderzył go w dynię. Prawie pozwem się skończyło.
Ostatni raz swoj bumerang używałem po jakimś zjeździe absolwentów jak zapaliłem zielsko z dawnymi kolegami. Zapomniałem co sie z nim stało na amen. W tym roku spadł z drzewa jesienia jak mocno wiało dosłownie z metr przede mną.
Komentarze (81)
najlepsze
Dobre do wkurzania psa.
no przecież bumerang ma wrócić, prędzej lub później.