@lunaexoriens: jak dobrze, że mamy zamiast tego jednego dnia tradycję wzajemnego anonimowego obrzucania się obelgami na odległość przez internet 😆 365 dni w roku.
Natury ludzkiej nie oszukasz. Każdy ma ochotę dać kuksańca nieznajomemu.
@lunaexoriens: Pamiętam jak za komuny brali plastikowe lub emaliowane wiaderka po śmieciach A nie było wtedy worków na śmieci więc cały syf leciał na oblewanych. ¯\(ツ)/¯ Nie było to mądre ani fajne święto. Co innego lanie z jajek i to było wesołe i w domowym zaciszu.
Tradycja skończyła się bo upośledzony naród nie znał umiaru. Takie lanie wiadrami i w Warszawie było powszechne. Tylko że nie lani byli ludzie w autobusach, tramwajach, często też i woda z kałuży albo I innym syfem. Mi się wiadrem nie zdażało lac, ale już z pistoleciku w obcych jak najbardziej. No jeszcze było podłaczanie baaardzo długiego szaufa i oblewanie ludzi. Tyle że zawsze było to albo z umiarem lub jak ktoś krzyknał
@solidsnake7: Jakos wcale mnie to nie dziwi, wszak warszawa lat 90, to pełno wsioków, które czuły się miastowe, ale nie widziały jak się zachować. Słoma z butów wystaje do dziś i to jest gorsze zachowanie niż największego ciula we wsi, nie obrażając mieszkańców wsi.
@Davy195: Ja to nawet na wsi dzisiaj nie widziałem żadnych grupek lejących się wodą. Więc widać ten zwyczaj rzeczywiście zanika. Może faktycznie nie chcą nikomu zalać telefonu w kieszeni za kilka tys. PLN.
@Trojden: ja mieszkałem na wsi do 11rż to tam się działo, ale nawet później w mieście jeszcze w latach 2010s też było trochę wojenek. Ogólnie od pandemii świat jest upośledzony.
Dziś moja żona miała taką sytuację: dzwonek do drzwi - przyszło 3 dziesięciolatków z pistoletami (takie skromne, bez pompek) -dzien dobry, my przyszliśmy na śmingus dyngus. -ok, ale co to znaczy? - pyta moja różowa, bo nie wie jak sobie to oni wyobrażają. -no czy możemy oblać panią wodą. -dobrze -to proszę tu wyjść przed dom, a my panią popsikamy Różowa wyszła, dostała parę strzałów, dała im po cukierku, p Wszyscy sobie
W '95 miałem 4 lata i byłem jeszcze za młody na takie zabawy, ale pod koniec lat 90 biegałem z wiadrem tak jak dzieciaki na filmie. Zgadzam się z wieloma komentarzami, że to prostacka zabawa do tego szkodliwa gdy dotyka postronnych, ale akurat u mnie na blokowisku wszyscy lali się jak równy z równym. My gówniarze laliśmy dorosłych, dorośli wylewali nam wiadra z okien na głowy, woda lała się strumieniami po klatce
Trochę wcześniej to było, kiedy pukali "grzecznie" do drzwi z tekstem, że jak nie wyjdę to będą wodę lali na drzwi i do domu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ Debilne zwyczaje, choć nie zaprzeczę, że wtedy byłam zadowolona
Komentarze (225)
najlepsze
Natury ludzkiej nie oszukasz. Każdy ma ochotę dać kuksańca nieznajomemu.
@solidsnake7: To straże pożarne na wsiach były jeszcze głupsze, kto miał otwarte okno to mu chatę potrafili zalać kiedyś.
BTW, w Wielkanoc 1995 byłem płodem xD
Może faktycznie nie chcą nikomu zalać telefonu w kieszeni za kilka tys. PLN.
pistolecik, z kieliszka, jeszcze ok
Ale te cringowe gamonie od wiader zawsze wkurzały
-dzien dobry, my przyszliśmy na śmingus dyngus.
-ok, ale co to znaczy? - pyta moja różowa, bo nie wie jak sobie to oni wyobrażają.
-no czy możemy oblać panią wodą.
-dobrze
-to proszę tu wyjść przed dom, a my panią popsikamy
Różowa wyszła, dostała parę strzałów, dała im po cukierku, p
Wszyscy sobie
Debilne zwyczaje, choć nie zaprzeczę, że wtedy byłam zadowolona