Od kilku miesięcy pracuję w firmie zatrudniającej około 300 pracowników. Firma oprócz wypłacanej w terminie pensji daje pracownikom specjalną kartę, potwierdzającą fakt dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Nie powiem w jakiej firmie, coby nie być posądzonym o kryptoreklamę. W "kadrach" dowiedziałem się, że koszt takiego ubezpieczenia to około 40 (czterdzieści) złotych na jednego pracownika miesięcznie i jest to pakiet "średni".
Co dostaję w ramach owego "średniego pakietu"?
- wizyta u lekarza pierwsze kontaktu w czasie nie dłuższym niż 48 godzin (godzin, nie dni jak w ramach NFZ) od faktu zgłoszenia takiej potrzeby. W praktyce wyglądało to tak, że dzwonię ostatnio do obsługującej "nas" (tj. ubezpieczonych w ramach tego pakietu) przychodni (jest w ich w całym mieście 4 albo 5) o godzinie 9-tej i pytam na kiedy mogę dostać się do lekarza. "Jeżeli pan zdąży po mogę pana zarejestrować na dzisiaj, na 10tą. Albo pomiędzy godzinami 13 a 17tą. Albo jutro, cały dzień".
- wizyta u specjalisty (ginekologia, chirurgia, ortopedia, okulistyka, kardiologia, pulmonologia, dermatologia, otolaryngologia, neurologia, urologia, reumatologia, alergologia, gastrologia, diabetologia, nefrologia i endokrynologia) w czasie nie dłuższym jak 5 dni (dni, nie lat jak w ramach NFZ). W praktyce dostałem od pani internistki skierowanie do poradni neurologicznej i poradni ortopedycznej. Idę się zarejestrować. "Bardzo pana przepraszam, ale mamy bardzo dużo rejestracji do tych poradni, i naprawdę nie dam rady zarejestrować pana szybciej jak za... 6 dni. Chyba, że zgodziłby się na wizytę w innej z naszych klinik, na ulicy xxxxxxxxxxx, tam mogę pana zarejestrować na za 3 dni".
- ponad 50 badań (w tym najbardziej podstawowe takie jak RTG, USG, tomografia)
- poczucie bycia traktowanym jak człowiek, jak klient, a nie ja intruz. Co prawda ilość klinik jest ograniczona, ale są one czyściutkie, wyremontowane, i ładnie urządzone. Wyobraźcie sobie, przed wizytą trzeba podejść do pań recepcjonistek, które podają np. numer pokoju w którym przyjmie lekarz. "Pani doktor ma niewielkie opóźnienie, także wizyta odbędzie się około 15 minut później. Może ma pan ochotę na kawę, herbatę, coś zimnego do picia?". W tym momencie szczena ostatecznie upadła mi na podłogę. Jak sobie pomyśle, że za 40 zł miesięcznie (fakt, że w grupówce) ma to, a w za setki złotych miesięcznie (i to dopiero w jakiej grupówce) mam NFZ............
Komentarze (18)
najlepsze
Proszę też pamiętać, że ubezpieczenie to wcale niekoniecznie pokrywa kosztów leczenia i rechabilitacji w razie poważnej choroby lub wypadku.
BTW: moja mama jest zatrudniona w innej firmie, ma tylko "zwykłe", obowiązkowe ubezpieczenie w NFZ. Ostatnio chciała zarejestrować się do neurologa. "Proszę przyjść po nowym roku". Do rejestracji. Bo w tym roku już skończyły się limity.
http://1.bp.blogspot.com/_6B0nBvMOsZw/TQSy7axVX1I/AAAAAAAAAHA/u06BkJeQ098/s1600/NFZ%2Bdr%2Bhouse.jpg
Najlepsza rada - najlepiej nie chorować.