Kiedyś zastanawiałem się nad podobnym tematem. Mój problem zakładał sytuację, w której biorą udział dwa autonomiczne samochody i kierowcę jednego trzeba poświęcić (inaczej zginą obaj). Można odpowiedzialność za własne życie przełożyć na samych kierowców/właścicieli samochodów. Wyobraźmy sobie rodzaj funduszu gdzie każdy wpłaca dowolną, wybraną przez siebie kwotę. W przypadku takiego dylematu jak wyżej, ratujemy osobę, która swoje życie wyceniła wyżej. Można to chyba dostosować do przypadku z matką z dzieckiem (sumujemy kwoty).
Kogo zabije autonomiczny samochód: właściciela czy matkę z dzieckiem?
Czy twój autonomiczny samochód powinien cię zabić, aby uratować grupę przechodniów? Hamulcem rozwoju samochodów bez kierowcy nie jest już technologia, ale brak jasnych, powszechnie akceptowanych zasad etycznych.
z- 483
- #
- #
- #
- #
- #