W środku czegoś cz6.
Rano po przebudzeniu towarzysz podróży stwierdził że już dawno tak nie zmarzł w nocy.
Ale nie ma się co dziwić, był na tyle wstawiony i lekkomyślny że przykrył się narzutą na łóżko.
Jeszcze raz sprawdziłem czy mi internet działa. Działał od wczoraj gdy dwaj młodzi Mongołowie coś poprzestawiali w ustawieniach telefonu.
Byłem im bardzo wdzięczny.
Sprawę łyżki do opon odkładaliśmy na później. Zasadniczo nawet jej kilka razy poszukiwaliśmy
Rano po przebudzeniu towarzysz podróży stwierdził że już dawno tak nie zmarzł w nocy.
Ale nie ma się co dziwić, był na tyle wstawiony i lekkomyślny że przykrył się narzutą na łóżko.
Jeszcze raz sprawdziłem czy mi internet działa. Działał od wczoraj gdy dwaj młodzi Mongołowie coś poprzestawiali w ustawieniach telefonu.
Byłem im bardzo wdzięczny.
Sprawę łyżki do opon odkładaliśmy na później. Zasadniczo nawet jej kilka razy poszukiwaliśmy
- kupczyk
- gawronfly
- kotbehemoth
- Makalakafa
- baszmar
- +11 innych
Ruszyliśmy do parku narodowego Gobi.
Czym dalej od stolicy tym asfalt był gorszy. Doszło do tego że wszyscy zaczęli jechać jak i gdzie im się podobało byle nie po asfalcie. Na początku się im dziwiłem ale po jakimś czasie sam zjechałem na pół pustynie
Na pierwszy postój wypadł w miejscu po jurcie gdzieś daleko od głównego szlaku.
Nieświadomie stanęliśmy akurat obok całej metropolii Chomiczaków Mongolskich.
To jest