Wpis z mikrobloga

Suchy jak mnich. cz.4

Jeszcze w motelu obejżałem na mapie gdzie jest główna światynia w Ułan Ude. Następnego dnia znów ruszyliśmy przed siebie.
Początkowo droga prowadziła na wykutej w skale pułce, z lewej strony biegły tory kolejowe dalej ostre zbocze ze świerkami a na dole i w oddali Bajkał.
W lecie musi być tutaj niezły widok na jezioro.
Tego dnia znów popadywał śnieg choć od 10-tej na pewno było na plusie. W sumie lepszy śnieg niż deszcz.
W końcu odbiliśmy na południe. Wiązałem z tym nadzieje poprawy pogody.
A zastał nas uszkodzony asfalt.
Nie żeby były jakieś większe dziury, co to to nie.
Po prostu czasem zdarzało się tąpnięcie całej jezdni. Jedziesz sobie patrzysz a tu nagle obniżenie asfaltu o 20-30cm przejeżdżasz kilka metrów i podwyższenie o 20-30cm.
Musi to być szczegulnie niebezpieczne w nocy gdy pada gęsty śnieg. Jest to tym dziwniejsze że to jedyna droga w tej części Rosji.
W końcu dojechaliśmy do Ułan Ude.
To miasto leży w rozległej dolinie.
Dominuje zabudowa parterowa, domy jednorodzinne. Wrażenie dość negatywne. To raczej najbrzydsze miasto Syberii przynajmniej w moich oczach. Co nie oznacza że pozostałe są dużo ładniejsze....
Centrum z architekturą typowo komunistyczną.
Nawigacja w telefonie zaprowadziła nas na miejsce.
Sporo samochodów kilka autokarów. Sporo ludzi wszyscy to buriaci. Pod świątynią postawiony budynek z pamiątkami, restauracją, miejscami sypialnianymi?
Z ciągłą, niezmiernie głośną i kakofoniczną muzyką, prawdopodobnie w języku buriackim.
Trochę to dodwawło folkloru ale po godzinie mocno męczy.
Do świątyni szło się po schodach.
Największa stała na końcu placu a dwie pomniejsze po bokach.
Weszliśmy do większej z nadzieją ujżenia naszego celu.
Mumi nie było ale zobaczyłem posąg złotego Buddy?
Obeszliśmy całą światynie lecz trupa ani śladu
Zaczeliśmy poszukiwania w dwóch pomniejszych budynkach. Jeden był zamknięty a w drugim także nie było zwłok.

Niewiedzieć czemu kolega nadal bardzo się upierał aby odnaleść skorupę mnicha.
Po 30minutach znalazłem informacje w internecie że kilka lat temu świętą mumię dali na wystawku w jakiejś innej światyni oddalonej o 40km. Artykuły były dość specyficzne bo każdy traktował o tym że ten trup się rusza. Podobno tak utrzymują tamtejsi mnisi.
Główny przeor nawet pokazywał slajdy z kamer przemysłowych ale ludzie stwierdzili że to nie żaden trup się rusza tylko ochroniaż Sasza z foliówkami z marketu jest na zdjęciach.

Cóż było robić. Pojechaliśmy do Dacan-u Iwołgiński-ego Tutaj macie adres google https://www.google.pl/maps/place/Dacan+Iwo%C5%82gi%C5%84ski/@51.7575755,107.2039076,3a,75y,332.51h,96.77t/data=!3m9!1e1!3m7!1sz6dFQQjofGLuoeWxhwZjxw!2e0!7i13312!8i6656!9m2!1b1!2i51!4m5!3m4!1s0x5dafeab38cc5daa5:0x8ba1e5a077fa364f!8m2!3d51.7584508!4d107.2033131.
.
Miejsce całkiem ciekawe choć częściowo w remoncie. Kończyli budować potężną świątynię z drewna (na google street vie dopiero są fundamenty), obok jakiś stadion, podobne do niego odnajdywałem w Mongolii.
Za bramami budynki mieszkalne przypominające raczej skansen (pod tytułem tak żył chłop Polski na Polesiu w XIX wieku) ale prawdopodobnie mieszkali tam mnisi.
Skierowaliśmy się tam gdzie było najwięcej ludzi. Po ustawieniu się w kolejce czekaliśmy aż nas wpuszczą chętnych było kilkaset osób. Nie grało roli czy jesteś kobietą czy męszczyzną. Ba nawet kobiety z dzieckiem miały gorzej bo były mniej mobilne i czasem były wypychane z kolejki.

W końcu się dopchaliśmy do bram. A tam zakaz fotografowania, Zakaz kręcenia filmów. Z 10 tabliczek zakazujących tego i owego, chyba że!
Uiścisz odpowiednio wysoką opłatę. Nie chcę kłamać ale suma była dość spora jak za oglądanie trupa.
Choć pewnie jak by w naszym kraju wystawić rozkładające się zwłoki Karola Wojtyły to znaleźli by się ludzie któży by płacili po 1000zł za zdjęcie z nim.
Dostaliśmy się do środka, sala jest w kształcie prostokąta, szło się gęsiego do trupa który był umiejscowiony przy końcu, na podwyższeniu natomiast wracało się z drugiej strony.
Po środku ludzie któży się modlą.
Oni zamiast klękać to się kładą będąc uprzednio na kolanach.
Mumia była częściowo ubrana w żułte szaty. Patrzę co ludzie robią a oni całują taki szal który zwisa z mumi. Taki z atłasu czy jedwabiu. Ci bardziej odważni prubują dotknąć trupa własną ręką. Oczywiście jak mogą to dotykają szatę rękami. Robi sie większy zator bo jakaś Buriatka w średnim wieku nie może się nacałować atłasowego szalika. Ludzie coś tam mruczą.
Z boku się modlą.
Korek upłynnia młody mnich który przesuwa kobietę. Bierze ten szalik do ręki i podtyka każdemu który przechodzi do pocałowani. Choć i bez niego wszyscy ślinili ten kawałek płutna.
Coraz mniej mi się to podoba.
Chce się wycofać z tej imprezy, lecz ludzkie masy naciskają na mnie i bez roztrancania ich nie jestem w stanie się wycofać. Otaczają nas solidne metalowe barierki a wszyscy powoli prą do przodu.
Myślę co tu zrobić, aby nie całować częśćci garderoby trupa która nie wiedzieć jak dłułgo na nim wisi w dodatku nie możebnie jest obśliniony przez wiernych.
Jednak wycofać się nie ma jak.
Z zastanowienia wyrywa mnie jakiś "upszejmy" tubylec który gestem wpuszcza nas przed siebie i z zadowoloną mina na nas patrzy.
Głupio odmuwić, tym bardziej że to nie ścięcie głowy. A przedstawiciel mongoloidów wydaje się być ze swojego uczynku bardzo zadowolony.
W końcu jestem od mumi 2 metry. Oznak życia to ona nie okazuje. Najbardzie przypomina mi zwłoki orków z Gothic I gdy poruszamy sie w katakumbach.
W końcu ludzie wpychają mnie przed oblicze mumi, młody mnich podtyka obśliniony szalik do pocałunku. Nie mam zamiaru tego robić ale nie można ich też obrazić. A więc z szacunkiem schyliłem głowę jak do modlitwy i się oddaliłem. Tylko żywy mnich miał zdziwioną minę. Jednak dłułgo to nie trwało bo inni amatorzy mokrych pocałunków parli za mymi plecami.
Gdy wychodziłem zastanawiałem się skąd mi to pszyszło do glowy to pochlenie głowy. W sumie lepsze pochylenie głowy niż dygnięcie jak kobieta na dworze króla.

Po wyjściu na zewnątrz ogarnoł nas wiatr i lekkie opady śniegu.
Wjechaliśmy na główną drogę i skierowaliśmy się w stronę Mongolii.
Wieczorem rozbiliśmy się w jakimś przedziwnym lesie. Jego przedziwność polegała na tym że rosły skarlałe sosny a na ziemi było tylko igliwie i szyszki.
Rano o dziwo nie było szronu na namiotach, co mnie niezmiernie ucieszyło. Pomyślałem że w końcu zacznie się robić cieplej. Nie tak ciepło jak w Polsce ale może tak z 10C w dzień?
W końcu zaczęła się już druga połowa maja.

Na zdjęciu posąg buddy ze świątyni z Ułan Ude

#podroze #mpetrumnigrum #motocykle
mpetrumnigrum - Suchy jak mnich. cz.4

Jeszcze w motelu obejżałem na mapie gdzie je...

źródło: comment_1608565458Sq6pZTEHJiuKifQS7fjMhK.jpg

Pobierz
  • 7
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

różowa się pyta, ile km robiliście dziennie?


@gawronfly: Klikaj odpowiedz pod wpisem wtedy wyświetli się mój nick i będę wiedział że ktoś do mnie kieruje swoje pytanie.

Ile dziennie robiliśmy km?
To zależało czy chcieliśmy coś zobaczyć jak długo coś oglądaliśmy, czy nie błądziliśmy, jaka była droga, jaka pogoda itp.
Na asfalcie około 600-700km średnio dziennie.

Na bezdrożach mongolskich od 120km do 300km dziennie wszystko zależało od podłoża i tego czy