Wpis z mikrobloga

#opowiadanie #krytyka

Ocenicie moje opowiadanie ? jestem otwarty na krytykę

#w #pociagu

Tu dum, tu dum, tu dum dudniały koła pociągu na zimnych porannych

szynach. Przez okna równolegle do podłogi wbiegły różowe promienie

słońca a przedziały przez otwarte okna napełniał zapach świeżych

buków. Poza odgłosami pociągu było cicho. To był naprawdę piękny

poranek. Poza mną w przedziale były jeszcze dwie osoby. Piękna rudowłosa

studentka, u której w oczy rzuciły mi się białe glany.

Może inaczej, te glany były czymś dziwnym, a w oczy rzucił mi się

jej uśmiech. A druga persona, dziwak: zdarte desanty, milion razy

łatane zielone spodnie, wyświechtana koszula i płaszcz oraz dziurawy

kapelusz. Mimo tego ,że wygląda jak menel, to mu jakoś dobrze z oczu

patrzy. Koleś ma raczej dobre serce, ja jak normalny człowiek

próbowałem tej nocy spać, z rożnym skutkiem. Nasza koleżanka miała

więcej szczęścia. Jak to jest, że dziewczyny zawsze tak słodką śpią?

Nie wiem. Nie mniej jednak co się przebudziłem wadziłem jak ten

dziwak, to jej kurtkę poprawiał, to jakoś inaczej pilnował by się

smacznie wyspała. Nawet na chwilę zawiązała się między nami rozmowa

w te słowa:

- Co pan? niech pan to zostawi i jej nie okrada - powiedziałem półprzytomny

a ten pokazał tylko spokojnie dłonie i doparł

- Pan się nie martwi ja jestem już bogaty i nie potrzebuje cudzych

pieniędzy -

- No jak na pana patrze to nie wydaje mi się - rzekłem łypiąc jednym okiem.

On się uśmiechnął.

- Nie mam co tłumaczyć bo i tak tego nie pojmiesz - i tu skończyła się rozmowa.

Bo tak naprawdę miałem to w nosie co się tam działo.

A teraz ona śpi on delikatnie gra na harmonijce.

- Kim Ty wogle jesteś? - zapytałem

- Dzień dobry - znów się uśmiechnął - wędrowcem jestem. -

- A pana godność? -

- Nie mam imienia, starzy górale wołają mnie "Wiatr" - Zrobiłem zdziwioną minę

- Ale, jak to? przecież każdy ma jakieś imię, no ja na przykład jestem Marcin -

- Panie Marcinie, miło mi - wyciągną rękę ku mnie jak by chciał mi ją podać, żeby

nie być niegrzecznym, też mu dłoń podałem.

- Jestem "Wiatr" - skończył

- Gdzie pan jedzie - zaciekawiłem się.

- Nie wiem, może gdzieś tu wyskoczę. Słońce dziś pikne,ale wiesz co?

Zgodzisz się ze mną, że z nami jedzie na prawdę piękna dziewczyna.

Wierz mi, albo i nie, ale słowiańskie panny mają w sobie "to coś" - Powiedział

patrząc na studentkę

- Masz racje,ale dobrze rozumiem jedziesz tak bez celu? - zadziwiłem się jeszcze

bardziej.

- Nie no, mam cel - zbawienie. - Powiedział to i zagrał parę nut na harpie.

- ymmm nie rozumiem - On jest chyba szalony

- Powiedz mi co trzeba zrobić by być świętym? - zapytał

- No modlić się, chodzić do kościoła i takie tam -

- Po stokroć nie - pogroził mi palcem. - Słuchaj, żeby być świętym trzeba ruszyć

dupę i pomagać gdzie się da. Wiesz jak mi smutno gdy widzę ludzi w kościele? -

- Dlaczego? - dopytałem

- Bo, patrz tyle wzniosłych słów i gestów a i tak jak wyjdą to a piać robić zło -

- Rozumiem. I co, czujesz się lepszy? -

- Nie. Czuje się inny, ale lubię to - tu rozmowa się przerwała bo nie wiedziałem

co odpowiedzieć. Mineło kilka minut w ciszy i studentka zdążyła się obudzić.

Rozciągnęła się, Wiatr się przywitał i zapytał jak się spało a ona z uśmiechem

odparła , że dobrze. Potem włóczęga wyją pajdy chleba z szynką i chciał nas

poczęstować, jednak odmówiliśmy, lekko to przyjął, ale zdaje mi się, że było

mu z tego powodu przykro. Po krótkiej ciszy, cały wesół, opowiadał o swoich podróżach.

Według mnie były one przesadzone, zwłaszcza to z tą Zoną, że niby to raj,

też coś. Co jakiś czas rzucał dziwny komplement do studentki a ona nagradzała

go uśmiechem. W sumie naprawdę pięknym uśmiechem. W pewnej chwili zadzwonił do

mnie szef, nie przeszkadzało mu to, że rozmawiam, tylko powiedział bym dał na

głośnik. Zakończyłem rozmowę i dalej go słuchałem. A on opowiadał dalej cały

czas z uśmiechem, a dróg nie miał zawsze prostych. Aż nagle wstał, podszedł do

drzwi przedziału, odwrócił się i powiedział:

- Możecie mieć wszystko a ja i tak będę bogatszy, ale nie o tym, ja tu znikam,

no panie Marcinie niech się pan zajmie tym aniołkiem. Trzymajcie się! - i wyszedł.

Tyle go widzieliśmy. Po jego wyjściu rozprawialiśmy co to za dziwak był i tak

od słowa do słowa dziś studentka z przedziału jest moją żoną.

Dzięki Wietrze!
  • 3
@wytrzzeszcz: Będę wypisywał błędy na bieżąco:

- odgłos pociągu to Dd Dd Dd, a nie Tu dum :P i nie "dudniały" tylko "dudniły" chyba

- co miałeś na myśli pisząc o "porannych szynach"

- w drugim zdaniu brakuje przecinka przed "a"

- w piątym zdaniu "Poza" możesz zastąpić "oprócz", żeby nie powtarzać tego samego słowa tak blisko siebie

- "łatane zielone spodnie" brakuje przecinka

- kolejne zdanie napisałeś w czasie teraźniejszym,
- odgłos pociągu to Dd Dd Dd, a nie Tu dum :P i nie "dudniały" tylko "dudniły" chyba


- co miałeś na myśli pisząc o "porannych szynach"

nie pamiętam

- w drugim zdaniu brakuje przecinka przed "a"


a żeby tylko tam:(

- w piątym zdaniu "Poza" możesz zastąpić "oprócz", żeby nie powtarzać tego samego słowa tak blisko siebie


Dobry pomysł

- "łatane zielone spodnie" brakuje przecinka


- kolejne zdanie napisałeś w czasie