Wpis z mikrobloga

@mBartek89: @qubeq: odpowiem w imieniu kolegi: nie ma nic złego w czytaniu w autobusie. Ale uważanie się z tego powodu za profesora i postawa typu "o jaki ja jestem wielce hardkorowy oczytany człowiek tak bardzo lepszy od bandy chamów nieczytających" jest przekomiczna. I nie chodzi tutaj o ten konkretny wpis. Ba, nie chodzi o nawet o czytanie w autobusie. Chodzi o czytanie w ogóle. Beka z ludzi, którzy czytają beletrystykę
@MyroN95: Przypomniało mi się jak raz w zatłoczonym pociągu próbowałam czytać Annę Kareninę - nosiłam wtedy z sobą chyba najgrubsze możliwe wydanie w twardej okładce. Tak mnie czytanie wciągnęło, że się obijałam się o wszystko przy każdym podskoku pociągu i chyba tylko cudem nie wybiłam komuś oka ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@sebobik: dziennie spędzam niecałe 2h w pociągu i jak dla mnie to idealna chwila na
@ryhu: W większości się zgodzę, ale nie całkiem. Uważam, że nawet czytanie słabej literatury ma swoje zalety. Np. ortografia i ogólnie zasady pisowni - jak się kilka tysięcy razy przeczyta "który", nawet w jakimś Harlekinie, to gdzieś to w mózgu zostanie. Spotkałem się też z przypadkami ludzi, którzy nie czytają nic i nie można z nimi obejrzeć filmu z napisami, "bo ja nie nadążam czytać".
kto się uważa za profesora ? i w jaki sposób wg Ciebie obrazam tych którzy nie czytają?


@MyroN95: W żaden, napisałem przecież:

I nie chodzi tutaj o ten konkretny wpis.


@mBartek89: niby tak, ale uważam to za mocno naciągane. Jak ktoś przez obowiązkową podstawówkę i gimnazjum nie dość oczytał się z "który", żeby wiedzieć jak to poprawnie napisać, albo nie dał rady przez ten czas poznać tajników stawiania przecinków w
@ryhu: "Który" było tak podane z kosmosu, ogólnie chodzi mi o język. I wiadomo, że jak ktoś nie lubi czytać to nie będzie specjalnie sięgał po książki w tym celu. Ale imo ma to wpływ.

Dobra, ja idę dokończyć "Czas pogardy" :P
Beka z ludzi, którzy czytają beletrystykę i z jakiegoś powodu uważają, że przygody pijanego jaskra to jest w jakiś sposób ambitniejsza forma spędzania czasu, niż przeglądanie śmiesznych obrazków na kwejku, albo słuchanie ryśka peji.


@ryhu: xD Może Wiedźmin to nie jest wybitna literatura, ale ambitniejsza od Rycha i kłejka jest na pewno.
@neib1: masz rację, w skali procentowej od jeden do sto, wiedźmin ma tak ze 3% więcej niż klepanie biedy z ryśkiem peją, wybacz, że wrzuciłem do jednego worka tak dwie skrajnie różne formy ambitnego spędzania czasu