Wpis z mikrobloga

Mam #pytanie do mirków spod tagów #999 i #medycyna odnośnie reanimacji (przepraszam, że zawołałem miliony osób, myślę, że może ich to zaciekawić)

Jak często zdarzają się uszkodzenia mózgu po resuscytacji? W teorii wszystko pięknie i cacy, jeżeli ktoś znajdzie po max. 4 minutach kogoś nieprzytomnego, zaczyna reanimować, dzwoni po pogotowie, to przyjeżdża niemal natychmiast, zabierają pacjenta do szpitala, temu zaczyna bić serce niczym w filmie. W praktyce nie zawsze ataki serca zdarzają się w miejscach, gdzie jest pełno ludzi, karetki czasem stają w korkach a i nie zawsze reanimacja daje od razu efekty

Wiem, że szanse pacjenta, którego się nie reanimuje wynoszą równe 0%. Ale czy nie lepiej czasem odstąpić, niż wyreanimować kogoś tylko po to, żeby zrobić z niego warzywo? A jeśli nie warzywo - to co się dzieje z takim człowiekiem i o jakich defektach mowa?

PS: Źle się wysłowiłem. Każdemu trzeba dać szansę przeżyć, RKO podejmuje się (no, prawie) zawsze. Ale zastanawia mnie, jak to wygląda z osobami, które nie wracają od razu i reanimuje się je po 20, 30 minut. Czy te ubytki są na tyle poważne, że taka osoba będzie kaleką?
  • 18
@kessubuk: Wiem. Każdemu trzeba dać szansę na przeżycie, zawsze trzeba podjąć RKO. Nie o to mi chodziło. Po prostu czasem wiem, że ratownicy stoją i reanimują te 20, 30 minut, nieraz człowiek zatrzymuje się kilka razy. Czy są jakieś szanse, że taka osoba wróci do pełni zdrowia?

@I_try_to_talk_to_you: Nie muszę robić #pokazmorde, jak mnie zobaczysz na chodniku, to na pewno nie będziesz próbował ( ͡° ͜ʖ ͡
@dfdrdedwdsdxdcdv: resuscytujesz, czyli uciskasz klatę + wentylujesz, żeby wymusić obieg krwi, czyli przez jakiś czas zastąpić serce osoby, którą znalazłeś. Cały temat polega na tym, że w czasie pośredniego masażu serca, czyli uciskania klatki piersiowej osiąga się mały procent prawidlowego rzutu serca, czyli mówiąc prosto, ciężko jest ucisnąć klatkę tak, żeby było to tak samo wydajne jak naturalny skurcz mięśnia sercowego. Co do defektów - od zaburzeń neurologicznych (niedowład, zaburzenia wzroku,
@dfdrdedwdsdxdcdv: Czytałem w tagu historię, że pacjent był reanimowany kilkadziesiąt minut i zatrzymywał się kilka razy i przeżył. Nie jestem lekarzem, ale jak robisz RKO to doprowadzasz tlen do mózgu i nawet po długim czasie reanimacji
można z tego wyjść bo przecież to tylko mięsień (serce) zawodzi w czasie zawału.
@powro91: Dziękuję. Właśnie o to mi chodziło. Zawsze będę resuscytował (jeśli będę miał okazję), tylko po prostu się zastanawiałem, jak poważne i jak powszechne są to uszkodzenia. W końcu nie każdy by chciał skończyć na wózku (co nie oznacza, że się nie reanimuje, samobójców przecież też się reanimuje, bo każdy musi mieć szansę i to nie moja decyzja, kto ma żyć).

@kessubuk: Przeżył, czytałem tę historię. Tyle, że nie było
@dfdrdedwdsdxdcdv: Niestety niewielki procent osób z NZK wychodzi ze szpitala na własnych nogach bez defektów neurologicznych (kilkanaście procent). Zależy to od różnych czynników, jak czas od NZK do podjęcia RKO, zastosowania defibrylacji czy rytmu serca, w jakim doszło do NZK.
Niemniej zawsze należy podjąć RKO (poza dekapitacją czy przepołowieniem ciała). W innych przypadkach to już zespół ratunkowy zadecyduje o momencie przerwania tych zabiegów.
@powro91: Właśnie tę lekturę czytałem i stąd wziąłem to 30%. Stąd też wiem, że reanimuje się zawsze, bo nie mam wiedzy, żeby ocenić, czy warto czy nie.

Pozostaje się cieszyć, że zatrzymania krążenia nie są AŻ TAK częste, a jeśli już, to nieraz poprzedzane są innymi objawami, więc dochodzi do tego w szpitalu.
@dfdrdedwdsdxdcdv: ja się obawiam (pewnie jak każdy) robić RKO. obawiam się o to, że właśnie bardziej zaszkodziłabym niż pomogła, ale myślę, że starałabym się zrobić to jak najlepiej. nigdy nie miałam takiej sytuacji.
kiedyś, jeszcze w liceum po "kursie" pierwszej pomocy na lekcjach, miałam potem schizy, zawsze miałam przy sobie ustnik i rękawiczki i zawsze się bałam, jak szedł ktoś obok, że zaraz trzeba będzie go reanimować..
chyba znowu zacznę nosić
@dfdrdedwdsdxdcdv: Pacjent po niemal 1,5 godzinnej resuscytacji (2 ZRM na miejscu, pacjent "wracał" parę razy) trafił prosto do ośrodka hemodynamicznego i żyje do teraz, podobno bez jakichkolwiek ubytków neurologicznych. RKO podjęto po ok. 3-4 minutach od utraty przytomności przez świadków, którzy nigdy wcześniej tego nie robili.
@I_try_to_talk_to_you: Pawulon powoduje zwiotczenie mięśni. Mięśnie nie kurczą się, więc nie można oddychać, więc pacjent się dusi. Konieczna jest wentylacja zastępcza i wyłączenie świadomości.