Wpis z mikrobloga

#postmanstories

Listonosz to specyficzny zawód. Większość z nas codziennie pokonuje tą samą trasę. Spotyka te same osoby. Odwiedza te same domy.

Zdarzają się jednak sytuacje gdy pomimo tego, że stara historia wydaje się już przeszłością okazuje się iż właśnie dopiero będzie ona miała swój koniec.

Historię śmierci syna pani G. znam dosyć dobrze. Jeszcze zanim sama mi ja opowiedziała, listonosz który miał wcześniej mój rejon nie raz o niej wspominał. Pani G. straciła syna w wypadku. Wypadek ów był bardzo nieszczęśliwy. Syn ów był zawodowym kierowcą. Kiedyś przyszło mu zmienić koło w ciężarówce, którą jechał. W momencie gdy wstawał od samochodu aby udać się już do szoferki został potrącony. Kierowca, który omijał ciężarówkę nie zachował odpowiedniej odległości.

Pani G. przeżyła załamanie nerwowe, do tej pory na samo wspomnienie syna napływają jej łzy do oczu. Nie raz gdy zatrzymywałem się u niej na pogaduchy i papierosa zdarzało się, że zaczynała wspominać. Ja słuchałem, ona opowiadała i tylko wycierała łzy.

Jakiś czas temu dostałem do doręczenia przekaz na sporą kwotę pieniędzy. Rzadko się to zdarza i rzadko podejmowałem się doręczenia takiej sumy. Jednak tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Możliwe, że w mojej karierze była to najważniejsza przesyłka jaką przyszło mi doręczyć. Cały dzień myślałem tylko o tym przekazie. Cała reszta korespondencji była nieistotna. Tak więc gdy dotarłem do pani G. byłem uradowany, że zastałem ją w domu.

Przywitała mnie bardzo serdecznie gdyż spodziewała się, że przyjdę i specjalnie nie wychodziła z domu. Usiadłem przy stole. Pani G. poczęstowała mnie papierosem, wymieniliśmy kilka uprzejmości i zacząłem odliczać pieniądze. Jeszcze zanim to zrobiłem poprosiłem aby zakluczyła drzwi co okazało się dobrym pomysłem gdyż pani G. nie mieszka w uroczej dzielnicy i bardzo często jest niespodziewanie odwiedzana przez sąsiadów. Odliczyłem pieniądze, przeliczyłem drugi raz, przeliczyłem trzeci.

Zapaliliśmy. I zacząłem słuchać. Panie G. tym razem nie mogła powstrzymać emocji. Ze łzami w oczach i na policzkach opowiedziała mi historię tych pieniędzy. Opowiedziała o wieloletnim, bezskutecznym boju z firmą ubezpieczeniową. Opowiedziała jak się poddała bo nie miała siły. Opowiedziała jak to pewnego dnia zadzwonił do niej adwokat i obiecał, że dostanie należne odszkodowanie. Opowiedziała o swoich relacjach z synową. O miłości do wnuka i smutku, że widzi go tak rzadko, a on przecież taki podobny do jej syna. Spędziłem u niej prawie godzinę. Nie żałuję żadnej spędzonej tam minuty. Nie żałuję, że to spotkanie zmęczyło mnie koszmarnie. Nie żałuję wogóle.

Jeśli pracujesz odpowiednio długo na jednym Rejonie widzisz jak rodzą się dzieci, jak dorastają, jak kolejne osoby odchodzą z tego świata, słyszysz o ludzkich tragediach. Obserwujesz to wszystko stojąc obok. Jesteś małą cząstką ich życia. Wszystko oczywiście zależy od tego jakim człowiekiem jest listonosz. Ja staram się poświęcać wiele czasu na wysłuchiwanie historii życia, żalów czy zwykłych opowieści. Lubię myśleć, że nie jestem wyjątkiem.

#truestory #feels #coolstory
  • 73
@Ilovestripes: Wyrażenie zakluczyć wyniosłem z domu :)

@etimeel: Syn zginął 8 lat temu. Walczyła, razem z synową około 5 lat. Później skapitulowały i po kilku latach synowa zwróciła się do firmy co to walczy za ciebie.

@Bartholomew: Oj nic z tych rzeczy... po prostu doręczania ich było rutynowe. Czasami zdarzają się przesyłki, że chcesz je doręczyć. Listy adresowane pięknym pismem, listy od wnuczków, itp. :)
@Old_Postman: mieszkam na 3 piętrze, wczoraj adzwonił do mnie listonosz że pocztę ma, wpuszczam na klatkę i czekam na niego ... po 5 minutach czekania zniecierpliwiony schodze na dół, i znajduję skarb.. list w skrzynce

zanim doszedłem na swoje piętro zdążyłem zwyzywać w myślach tą łajzę która potrafi wsadzić awizo do skrzynki nie upewniając się czy nikogo nie ma w domu (kilka razy miałem przyjemność wyciągać awizo ze skrzynki pomimo całodniowego
@Mirvan: Ty chyba nie rozumiesz jak wygląda ta praca. Trochę zrozumienia. Takie przystanki jak ten są ludzkim odruchem. Jeśli jesteś nieczułym gburem to twoja sprawa ale nie oceniaj innych przez pryzmat swojego nieszczęsnego charakteru.

A narzekania na ciężką torbę nie biorą się znikąd. Zamiast być internetowym wojownikiem wziąłbyś się do prawdziwej pracy. Nikt nie zabrania abyś złożył aplikację na listonosza i sam spróbował. Gwarantuję Tobie, że po dwóch tygodniach będziesz inaczej
@Old_Postman: listonosz, który doręcza do mojego bloku przesyłki też jest niezły gościu. Pomimo tego, że mieszkam tu krótko to poznaje mnie "na ulicy" i nieraz woła za mną, że polecony ;) Jak przychodzi to zawsze te 2-3 minuty coś pośmieszkuje w trakcie podpisywania papierka. Czy deszcz czy śnieg facet zawsze uśmiechnięty ;) Od jakiegoś czasu naprawdę chwalę sobie usługi poczty, bo działa szybko i sprawnie (zdecydowaną większość zakupów internetowych zamawiam pocztą)
@Old_Postman: jak to jest z tą waszą pracą, dostajesz rano listy i jak je rozniesiesz to masz fajrant? Bo u mnie jest taki listonosz co niemalże biega, o pozostawionych przesyłkach na klamce nie wspominając, robi na akord czy jaki pieron?