Wpis z mikrobloga

Swoją paczkę na #wykopoczta dostałam już bardzo dawno temu i pamiętam, że napisałam na mirko, że na opisanie paczki mój Mireczek musi jeszcze trochę poczekać. Trochę mi głupio, że to "trochę" tak się przeciągnęło, ale powinno mi to zostać wybaczone :P


Otóż pewnego dnia dostałam pw od jednego z Mirków. Przedstawił się jako multikonto osoby, która mnie wylosowała ( ͡° ͜ʖ ͡°) Poprosił o adres na jaki ma być wysłana paczka, gdyż wolałby wysłać pocztą, a nie paczkomatem (o co prosiłam w notatce). Jako, że często mnie nie było w domu, podałam adres zaprzyjaźnionego sklepu, gdzie czasami przekierowuję swoje paczki kiedy wiem, że nie dam rady ich odebrać :)

No i któregoś dnia dzwoni telefon - odebrałam wydając z siebie zduszone stęknięcie, gdyż nie dość, że akurat prowadziłam samochód, to jeszcze trwał pomiar cholernego holtera, podczas którego miałam zakaz odzywania się, żeby to narzędzie tortur nie zaczęło się pompować od nowa. Okazało się, że paczka dotarła już do sklepu :) Szczęśliwa, że nie spowodowałam żadnej kolizji i mając świadomość, że będę miała co wieczorem rozpakowywać, spokojnie i z uśmiechem na ustach pojechałam dalej :)

Kilka godzin później dopadłam w swoje łapki moją wykopaczkę :) Była zapakowana w świąteczny papier.
zapakowana paczka

Zaraz po wejściu do domu musiałam jej bronić niczym lwica, gdyż nie byłam jedyną osobą, która koniecznie chciała ją rozpakować :) Kiedy w końcu rozerwałam ozdobny papier moim oczom ukazało się takie oto pudełko:
skądś kojarzę ten sklep...

Myślę sobie - cholera, prosiłam, żeby nie dawać za dużo słodyczy, więc w zamian dostanę jakieś białko albo inne suple i będę musiała zacząć pakować 0_o Przeraziło mnie to nie na żarty. Postanowiłam jednak zaryzykować i otworzyć karton. Mój mały pomocnik cały czas asystował podczas jej rozbrajania, co widać na załączonym obrazku.

pomocnik

Niestety musiał się obejść smakiem, gdyż jest jeszcze za mały na słodycze, które tak pięknie wypełniały paczkę :) Już na sam ich widok poczułam się 2kg cięższa :P Co prawda prosiłam, by ilość słodkości ograniczyć do minimum, ale muszę przyznać, że Mirek idealnie trafił w moje gusta - zwłaszcza tymi śliwkami w czekoladzie - uwielbiam!

W środku była też tajemnicza koperta, elegancko zaadresowana i w ogóle :)

koperta

A w środku był list. Co prawda nie napisany ręcznie, ale za to na jakim papierze... Mirek się postarał i wybaczyłam mu brak odręcznej korespondencji :)

papeteria

Oprócz tego w paczce znalazłam też plik pocztówek z rodzinnych stron Mirka, oraz książkę. No tak się składa, że akurat ją mam, na szczęście Mirek załączył paragon do niej i wymieniłam ją na bon w Empiku. Już wyjaśniam czemu nie kupiłam od razu innej pozycji. Po pierwsze był to okres przedświąteczny, a wtedy w Empiku grasują dzikie tłumy, są straszne kolejki, a ja nie za bardzo miałam czas i siłę by coś sobie wybrać. Po drugie - poluję na ostatni tom pewnej serii, który powinien ukazać się w pierwszej połowie tego roku, więc skoro bon jest ważny rok czasu, to akurat wykorzystam go na długo wyczekiwaną książkę :)

Paczka bardzo mi się podobała, tylko jest mi trochę smutno, że mój Mirek nie chciał się przedstawić i nadal nie
wiem od kogo ją dostałam.

Mam nadzieję, że tak długa zwłoka z mojej strony nie zniechęciła Cię Mirku do wykopoczty. Ale jak pisałam w notatce - nie za bardzo mam ostatnio czas na cokolwiek. Nawet na wypoku nie bywam od dawna.

A całość wykopaczki prezentowała się tak:
Pobierz Aviendha - Swoją paczkę na #wykopoczta dostałam już bardzo dawno temu i pamiętam, że ...
źródło: comment_fHWP5tKSDOEKTlQ0wovfgfVpVg8i9Gvl.jpg