Wpis z mikrobloga

#truestory #boskicontent

tl;dr


No kurcze. ledwie afera z jednym kretynem przechodzi a ja już spotykam kolejnego :)

Poszliśmy dzisiaj z różowym na długi spacer (nazywają to urban exploring ..) Wracając postanowiłem pobawić się wiatrówką. Ogólnie wszystkie zasady bezpieczeństwa zachowane a miejsce to las na końcu miasta.
Uczyłem dziewczynę trzymać broń, więc była zabezpieczona i akurat trzymałem lufę zatykają wylot ręką.

Nagle znikąd wybiegł koleś i od razu z tekstem, żebyśmy zniżyli broń. No ok. Odpowiedziałem, że spokojnie, zabezpieczona itepe i zniżyliśmy. Na to odkrzyknął coś w stylu, że dziecko w wojsku nie było i gunwo wie o broni. Zapytałem dla czego?

No i się zaczęło. Dyskusja, że czuł się zagrożony itepe, że "Ty" to w wojsku nie byłeś i nic nie wiesz. (Nie wyglądał na takiego co był, ale ok). Pomijam też fakt, że zwracanie się per Ty do obcej osoby nie jest fajne, ale spoko.

Zadzwonił po policję. Spoko. Potem dyskutowaliśmy z nim (nie wiem po co) że przecież nie stworzyliśmy mu żadnego zagrożenia.

Po jakimś czasie powiedział, że ok. Zadzwoni i odwoła policję (a ogólnie za pierwszym razem się z nim rozłączyli, bo chyba nie chcieli już go dłużej słuchać) :P
No to zadzwonił. Przy czym zamiast odwołać to pośpieszał ich.

Uznaliśmy, że z debilem dalsza rozmowa niema sensu i postanowiliśmy iść do domu. Oczywiście na początku mnie przytrzymał za torbę i kiedy powiedziałem "proszę mnie puścić" co usłyszała policja, powiedzieli mu, że nie może nasz szarpać w ramach obywatelskiego zatrzymania.

Postanowił więc iść za nami i cały czas informować policję gdzie sie aktualnie znajduje. W pewnym momencie nawet zaczęliśmy sobie robić z niego jaja i chodziliśmy w kółko :)

Jakże fajnie brzmiała jego relacja: teraz idą w stronę ulicy zakładowej. OO a teraz w stronę osiedla ... znowu zakładowej ... blablaba :D

No i w końcu doszliśmy do ulicy.
Zwabił nas trochę, bo wcześniej proponowałem, że pogadam z tą policją przez telefon - no problem. To powiedział, że da mi pogadać i podjechała lodówa.

Kolesia spławili, z nami pośmieszkowali i tyle :) Poczekali aż pójdzie sobie tylko. Bardzo miła załoga :) Chcieli sobie sami postrzelać, bo ich palna broń jest lżejsza i brzydsza jak stwierdzili :)

W trakcie sytuacji koleś oczywiście upierał się, że byliśmy agresywni i celowaliśmy do niego (co jest karalne i mógł niestety nam zrobić krzywdę kłamiąc w ten sposób) i w ogóle. Policja oczywiście się śmiała jak ripostowaliśmy na "potrzebujesz wojska" - a Pan terapeuty i nie jesteśmy na Ty (a wiele młodszy od niego nie jestem).

Policja kazała nam uważać na takich i oczywiście puściła. No ale na tym jeszcze nie koniec.

Mi nawet dowodu nie sprawdzili, bo ... w czasie akcji zgubiłem portfel ... co jest dziwne, bo jestem na to bardzo wyczulony.

Postanowiliśmy przejść całą trasę jeszcze raz. Portfel się nie znalazł, ale koleś jak najbardziej. Praktycznie na miejscu startu.

Miejsca miał mnóstwo a wbiegł pomiędzy nas (trzymaliśmy się za ręce) i krzyknął "no przecież muszę jakoś przejść" .... ok

Odkrzyknąłem czy nie widział mojego portfela. Na co wyciągnął telefon, wybrał 112 i "co, jaki portfel? policja to załatwi" i coś tam pyskował dalej. Tym razem już za nami nie poszedł (chyba).

#lodz #olechow #psychol

tl;dr

  • 14
@2ndLaw: nie
@Fristo: tego nie wiem. Nie chodzi o portfel bo pewnie to są dwie różnie historie (chociaż cholera wie) ale chodzi postawę debila a nie portfel :P Bosky z Łodzi :)
@zourv: jak go potem spotkałem to już w sumie trochę przeszło mi to przez myśl :D
Ale w ogóle odważny typ.

Jak szliśmy to skręciliśmy w las i narzekał strasznie "jeszcze mnie po lasach ciągacie, no fajnie". Oczywiście miał gdzieś odpowiadanie na to, że nikt Panu nie każe za nami iść :P
@czerwona_muszka: generalnie nie miałem dobrych kart, bo wiatrówkę miałem przy sobie i jakby chciał zeznać, że celowałem do niego (a nawet nie zbliżył się do linii strzału zabezpieczonej wiatrówki) to sam miałbym przewalone :P

Ale jeszcze jest kwestia zaginionego portfela :)
@Przygoda: wiem. :P Ale jak już próbowałem olać to P nadal próbowała odpowiadać. "Nie karm trolla kochanie" działało jak płachta na byka :D