Wpis z mikrobloga

246 934 -60 = 246 874

Skandia w KRK zakończona na podium Open! Forma cały czas do góry i to cieszy. Choć nie ukrywam, że zawsze lubiłem trasę w Krakowie, to jednak do tej pory niespecjalnie sprzyjało mi tam szczęście. W ubiegłym roku po świetnym początku, kiedy oderwałem się z teamowym kolegą na pierwszym podjeździe i zaczęliśmy robić przewagę, na zjeździe uciekło mi przednie koło, zaliczyłem glebę, poszlifowałem się trochę, a w dodatku rozwaliłem przedni hamulec... A bez hamulca ciężko się ścigać, tym bardziej na takiej trasie...
W tym roku trasa uległa delikatnej zmianie na początkowych kilometrach. Moim zdaniem na plus. Po pierwsze, bardzo krótki fragment po błoniach i nie trzeba się było męczyć po tych dziurach. Po drugie krótka dojazdówka po asfalcie, 90 stopni w lewo i ściana! I w tym momencie z przodu zostają już tylko Ci, którzy liczą się w walce o czołowe pozycje. Klaruje się czołówka kilkunastoosobowa. Kawałek dalej w lasku poprawka, kolejna sztajfa i już z przodu jedzie na tylko kilku. Delikatne wypłaszczenie, zjazd, przejazd przez ulicę i kolejny stromy podjazd wąwozem. Na środku błoto, ludzie z Grand Fondo blokują przejazd. Na szczęście przejechałem się tam przed startem i znalazłem sprytny objazd tego fragmentu prawą stroną. Widząc ten kocioł przed sobą, szybko odbiłem w prawo i chwilę później jechałem już pierwszy. Po chwili dojechali Oskar i Artur, a ja niestety trochę za bardzo ich odpuściłem i dalej na wąskich ścieżkach ciężko było ich dojść, bo cały czas trzeba było wyprzedzać zawodników z długiego dystansu. Po pierwszych ciężkich 10km nastąpiło wypłaszczenie. Dojechał do mnie Piotr. Mieliśmy 20-30 sek straty do pierwszej dwójki. Niestety Piotrek zamiast równe i mocne zmiany, od samego początku próbował zerwać mnie z koła... >.< Taka kiepska współpraca doprowadziła do tego, że po 35km dojechała do nas kolejna dwójka zawodników, w tym mój klubowy kolega Patryk, więc teoretycznie mieliśmy przewagę, ale musieliśmy też wziąć na siebie dyktowanie tempa. Kilka km dalej dojechała do nas następna dwójka i do mety zmierzaliśmy w 6 osób. Już ustalaliśmy z Patrykiem taktykę na finisz, kiedy ten złapał laczka... :/ Wielka strata, bo było widać, że Patryk czuje się dobrze i na pewno będzie liczył się w walce o podium. Nic to, trzeba jechać dalej. Dojechaliśmy do początkowych kilometrów trasy, teraz pokonywanych w przeciwną stronę, a więc znowu górki. Jechałem pierwszy. Wiedziałem, że muszę pojechać mocno, ale też z odpowiednią rezerwą na finisz. Pierwszy podjazd pokonany. Ostry zakręt w lewo, odwracam się, a na kole mam już tylko 2 zawodników, w tym Artur. Krzyczę, że trzeba uciekać i podkręcam tempo. Kolejny podjazd. Jadę mocno i nie oglądam się za siebie. Chwilę później jadę już sam i nie widzę nikogo za sobą! Nogi pieką, ale jest jeszcze zapas. Jadę fulla. Wiem, że na koniec czekają mnie zjazdy, które nie są moją najmocniejszą stroną, więc trzeba nadrobić ile się da na podjeździe i płaskim. Ostatni zjazd, płaski dojazd i błonia. Jest 3. miejsce Open, jest radość. Na ostatnich 5km nadrobiłem ponad 1,5min, czyli jest moc, a to przecież jeszcze nie szczyt formy!

#rowerowyrownik #rowerowykrakow
kbartek93 - 246 934 -60 = 246 874

Skandia w KRK zakończona na podium Open! Forma c...

źródło: comment_Yx5DLv1jCdTuyq2UcFVu1IX3BgNxl8n5.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
  • 0
@Leniwiec1: dzięki! Bikemaraton raczej nie, bo mój klub tam nie jeździ... Głównie Skandia i Kaczmarek Electric, ale nie ukrywam, że ciągnie mnie gdzieś w góry ;)
  • Odpowiedz
@kbartek93: Gratuluję! ;) Początek trasy fajny, ale tylko dla czołówki, to co się działo w dalszej części stawki woła o pomstę do nieba... Większość startujących prezentuje zerowy poziom techniki i przy byle korzeniu czy fragmencie błota schodzą z roweru skutecznie blokując zawodników za nimi. A że startowałem z ostatniego sektora to trochę się nabiegałem na początku. Tak czy inaczej bardzo fajny maraton i lubię krakowską trasę ;P
  • Odpowiedz
  • 0
@teryuu: dzięki! Nie można mieć pretensji do ludzi, że się boją zjeżdżać, czy nie dają rady wjechać stromego podjazdu. Dla zdecydowanej większości to tylko zabawa i mają z przejechania takiego maratonu ogromną satysfakcję. Ja sam techniką nie grzeszę i pewnie nie raz na zjazdach blokuje innych zawodników, z którymi jadę w grupie. Fakt, że w tym przypadku ta różnica pewnie aż tak nie bije po oczach, ale więcej luzu, w końcu
  • Odpowiedz
@kbartek93: Ja to rozumiem i się nie spinam, ale atmosfera w lasku była naprawdę nerwowa, co najmniej jakby ludzie ścigali się o mistrzostwo świata a nie 200 miejsce open ;D. A w lasku jest sporo szerszych ścieżek którymi spokojnie można by było poprowadzić trasę na początku tak żeby nie było zatorów, a powrót singlami i wszyscy byliby zadowoleni ;) a czas netto to moim zdaniem też kiepski pomysł ;P
  • Odpowiedz
  • 0
@teryuu: dlaczego czas netto to kiepski pomysł? Chyba w 99% zawodów biegowych już tak jest i tylko pierwszych 50 zawodników na mecie ma liczony czas brutto. Moim zdaniem na maratonach rowerowych też mogło by tak być.
  • Odpowiedz
@kbartek93: Kiepski pomysł bo ścigasz się z kimś, wyprzedzasz go, a później okazuje się że startował z innego sektora i jest i tak przed Tobą. Dla mnie to nie ma znaczenia bo to czy przyjade 230 czy 231 open nic dla mnie nie zmienia, bawię się równie dobrze, ale na myśl przychodzi mi od razu sytuacja z zeszłorocznej Skandii w Krakowie, gdzie Oskar ścigał się na finiszu z Grześkiem, wyprzedził go,
  • Odpowiedz
@kbartek93: Tylko że tak naprawdę takiemu typowemu amatorowi nie robi różnicy czy na liście wyników będzie mał czas 3:36 czy 3:38 bo startował z dalszego sektora, a dla tych walczących o miejsca to już może mieć znaczenie. Tak czy inaczej wszystkim dogodzić się nie da, a spór o to czy lepiej stosować czas netto czy brutto pamiętam odkąd zacząłem jeździć, a był pewnie i sporo wcześniej ;)
  • Odpowiedz