Wpis z mikrobloga

Zawsze kisnę z grażynek w mięsnym:

-To ja poproszę 2 kilo pasztetu (-wszystko?), 50 deka wątróbek (-wszystko?), tę szynkę z kością - tylko o ten - ten, ten jaśniejszy kawałek! (-wszystko?), 6 podwawelskich (-wszystko?), 3 kaszanki (-wszystko?), trochę flaczków (-wszystko?), o i te nerki dla mojego Januszka - Janusz lubi nerki.

-Coś jeszcze?

-30 deka sopockiej i kilogram karkówki, wszystko. A nie - jeszcze te 4 serca i ten kawał baleronu.

I stoi takich pięć przed tobą, zamawiają tonę mięcha, a w międzyczasie jeszcze zawsze jakaś inba będzie, bo to tłuszczu za dużo, wypytują czy to świeże (tak #!$%@? bo by stare sprzedawali xD), a to źle ukrojone, a tamto brzydkie, wszystko poprzeplatane złośliwymi uwagami kasjerki na temat klientki i vice versa, a wszystko zaszyte w pozorach uprzejmości i sztucznych uśmieszków xD

inby w stylu:

-A to prosto czy krzywo pani ukroiła?... OH, no pewno że krzywo, sama kostka i tłuszcz na końcu!

-Ale ja kroiłam z drugiej strony, z tej tak już było. O co pani się mnie pyta.

-Co się pytam, co się pytam, a co pani - ciemna jest, że się zapytać nie mogę? Krzywo pani ukroiła!

to normalka xd

#truestory #heheszki #janusze
  • 5