Wpis z mikrobloga

Aktorzy często się chwalą w wywiadach ile to pracy nie włożyli w przygotowania do roli. Mówią z dumą o uczestnictwie w tygodniowym obozie ze strzelania z łuku, treningach jazdy na kucyku albo codziennych treningach karate, żeby później samemu zrobić fikołka bez dwudziestu cięć montażowych. Cóż, David Ayer wymaga od obsady nieco bardziej sumiennych przygotowań.

Zbierając ekipę aktorską do zeszłorocznego filmu "Fury" wszystkich uczciwie ostrzegł, że nie będzie to łatwe zadanie i z planu zdjęciowego zejdą jako inni ludzie. Nie żartował. Przygotowania zaczęły się od codziennych sparringów na ringu bokserskim. Każdy aktor musiał brać w tym udział, podbijali sobie wzajemnie oczy, rozbijali nosy, obijali nery. Trwało to prawie dwa miesiące. Następnie cała piątka została przetrenowana przez US Navy SEALS oraz British Army. Przeszli kilkumiesięczny trening mający na celu ulepienie z nich zgranego oddziału. Na sam koniec przeszli tygodniowy kurs obsługi czołgu.

Rzeczony tydzień był zaplanowany w najdrobniejszym detalu. Miał na celu "złamanie" aktorów, zapewnienie, żeby byli ciągle przemarznięci, wyczerpani, przemoczeni, zniechęceni ciągłym jedzeniem zimnego pożywienia. Wstawali o piątej rano, w nocy trzymali wartę i wzajemnie się budzili, gdy kończyła się zmiana jednego z nich. W skrócie, zaprojektowano to tak, żeby złamać ich psychicznie, następnie dać jakiś cel, nauczyć zespołowego dążenia do wykonania go oraz wyrobienia pewności siebie jako zwarta grupa, a jak tylko zaczęli robić się zarozumiali, złamano ich znowu.

Jon Bernthal powiedział później, że wszystko to miało na celu stworzenie z nich zgranego zespołu oraz rodziny. A z rodzinami tak to już bywa, że o nic nie walczysz równie mocno jak o rodzinę, ale też z nikim innym nie walczysz tak zawzięcie jak z rodziną.

To jednak nie koniec. Ayer zadbał, żeby aktorzy poznali siebie nawzajem bardzo dobrze i znali słabości innych oraz wiedzieli jak sobie boleśnie dogryźć. Samemu zresztą to notorycznie wykorzystywał, celowo prowokując konflikty pomiędzy aktorami, żeby utrzymywać ciągłe napięcie pomiędzy postaciami w filmie. Ponoć czasami bywało naprawdę ostro i padł niejeden komentarz, którego autor później gorzko żałował. Było to nieco socjopatyczne, bo reżyser potrafił jednym celnym komentarzem wyszeptanym do ucha złamać danego aktora. Zdołał również wykreować atmosferę, w której cały czas dawał aktorom do zrozumienia, że nie jest zadowolony z ich pracy, co paradoksalnie nakręcało ich w nieskutecznych próbach usatysfakcjonowania kapryśnego lidera.

Z metod pracy Ayera najbardziej zadowolony był Shia Labeouf, który sam nie należy do najnormalniejszych gości pod słońcem. Dla zachowania realizmu nie mył się oraz wyrwał sobie zdrowego zęba. We własnym już zakresie wstąpił do Gwardii Narodowej, gdzie przez miesiąc żył z 82 kawalerią przygotowującą się do misji w Afganistanie, zaliczył kurs artyleryjski oraz zebrał kilka certyfikatów upoważniających go do opieki medycznej w warunkach bojowych.

Nie każdy plan zdjęciowy to tylko gorzała, kokaina i dziwki dowożone taksówkami( ͡º ͜ʖ͡º)
#kinofilia #ciekawostkifilmowe wincyj zdjęć zza kulis pod tagiem #wejscieodzakrystii
ColdMary6100 - Aktorzy często się chwalą w wywiadach ile to pracy nie włożyli w przyg...

źródło: comment_YnhccTmYSNEhUWmS2PhZbuiNel6E8bhP.jpg

Pobierz
  • 21
@sejsmita: dwa słowa : "Bogowie Ulicy "

A sama Furia takie 6/10, taki oklepany akcyjniak z amerykańską flagą w tle. Aż dziwne, bo Bogowie byli dla mnie o wiele inteligentniejszym filmem i spodziewałem się czegoś więcej
@Ten_tego: Co "bogowie ulicy"? To niby jakieś arcydzieło? Zwykły policyjny z kilkoma ciekawymi sztuczkami. Największą robotę odwalili aktorzy i montażyści. Poza tym ten film jest tak różny od pozostałych dokonań Ayera, że szczerze wątpię, że to jego film.
Furia 3/10, Królowie ulicy 3/10, Sabotaż 1/10 - największe gówno w jakim zagrał Arnie, a zagrał w wielu gniotach.
@sejsmita: ktoś jednak tym montażem i aktorami kieruje, co?

zwykły policyjny

top kek
Oczywiście nie jest to dzieło w którym należy doszukiwać się filozoficznych rozważań i symboli, ale dość ładnie rozprawia się ze schematem typowego kina akcji, w którym bohaterzy są one man army i w pojedynkę ratują świat. Pokaż mi drugi taki film. Ja kojarzę chyba tylko "Elitarnych" Na dodatek całość jest bardzo dobrze zrealizowana.
ktoś jednak tym montażem i aktorami kieruje, co?


@Ten_tego: Może po nędzy jaką zaserwował we wcześniejszej produkcji studio dało mu jakichś nadzorców, żeby nie spieprzył pomysłu? Nie takie rzeczy dzieją się w Holywood.
Poza tym, ja nie twierdzę, że to zły film, przyjemnie mi się oglądało, ale nie widzę tu nic ponad 6/10. Niezły film, z ciekawą konwencją i ładnymi rozwiązaniami wizualnymi.

Pokaż mi drugi taki film.

Nie pokażę, bo jak
@ColdMary6100: Najlepsze w filmie jest to że od samego początku groźnie ostrzegają widza że Shermany nie miały szans że niemieckie czołgi takie świetne i w ogóle a ostatnie 30 minut filmu to sherman z Bradem Pittem stojący w miejscu powstrzymujący całą #!$%@? niemiecką armię gdzie wszyscy wokół pudłują oprócz załogi Shermana.

Jedyna rzecz której nie widziałem w innych filmach americano patetico to pokazanie że żołnierze amerykańscy to wcale nie były anioły
@ColdMary6100: to był bardzo dobry film, tylko ostatnie minuty już były grubą przesadą. z jednej strony spoko, bo widać ten brud, syf, ciała, a z drugiej jednak wciąż gdzieś siedzi ten amerykański patos i narcyzm. no i sherman jako twierdza, szanujmy się


@paziu: shermany to gowno było, Panther, tiger1/2 czy każdy inny woz tak na prawdę zawsze wygrywał, niestety shermany zawsze w minimum 5 były. Za wysoki, działo niedomagało, pancerz