Wpis z mikrobloga

Dobry wieczór Mirki. (z góry uprzedzam, to będzie ciężki wpis)

A może jednak nie będzie ciężki, bo nie będę wdawać się w szczegóły. W każdym razie... Przeżywam najgorszy czas w moim życiu. Trwa on już od ośmiu miesięcy. Moje życie totalnie straciło sens, kiedy się budzę, marzę o tym, żeby znów zasnąć i już nigdy nie budzić się w tym samym życiu... Wiem, że inni mają miliony razy gorzej, dlatego nie chcę bluźnić i zbyt (a najlepiej w ogóle) się nad sobą użalać, ale tutaj, przynajmniej mogę to, co zabija mnie od środka, z siebie wyrzucić.

Mężczyzna z którym byłam w związku trochę więcej niż dwa lata, obrócił moje życie z istnej bajki w koszmar. Był spełnieniem moich marzeń, ukojeniem dla duszy, najdojrzalszą i najkochańszą osobą, jaka pojawiła się w moim życiu. Był jak błogosławieństwo. Był ze mną dzień w dzień, nigdy nie zawiódł, a wręcz przeciwnie, doprowadzał do łez wzruszenia swoim męskim, mądrym zachowaniem. Był prawdziwym gentlemanem w każdym calu. Był w zdrowiu i chorobie, był po prostu zawsze, bez wyjątku. Było mi z nim prawie idealnie przez cały związek, który zakończył się moim wyjazdem do pracy na 3 miesiące, podczas którego pokłóciliśmy się ostro i tragicznie zesłabł nam kontakt wraz z ogromnym żalem po obu stronach, jednak cały czas z zapewnieniem uczucia w tle. Po moim powrocie nikt się do siebie nie odezwał - oboje liczyliśmy, że zrobi to druga strona. Wtedy zaczęła ujawniać się druga twarz tego człowieka. Nie chcę, żeby wpis miał kilometr, więc nie wiem czy jest sens opisywać co się działo i co ta osoba robiła i nadal robi. To właściwie nie jest istotne, ważny w kontekście wiadomości jest skutek.

Skutek jest taki, że moje życie jest zniszczone, a przede wszystkim moja głowa i wszystko co w niej. Jestem psychicznym wrakiem człowieka. Codziennie bije się we mnie milion myśli. Zostałam maksymalnie oszukana przez kogoś, kto w niesamowity sposób grał kogoś, kim nie był, ale robił to dzień w dzień latami, dlatego nie potrafię przez te kilka miesięcy się pogodzić z prawdą i wyrzucić tej osoby z głowy, bo nie wierzę w to co on robi, nie wierzę, że ta sama osoba może tak diametralnie się zmienić. Do czego zmierzam?

Mój stan psychiczny jest naprawdę krytyczny, próbowałam już wszystkiego i nic nie jest w stanie mi pomóc. Mówią, że... Jak trwoga, to do Boga. Wykop czytam od lat i zauważyłam, że robicie czasami wyzwania. Ileś dni bez tego, ileś tam dni czegoś... Mi nie zostało już nic. Kiedyś wierzyłam w Boga, później się od niego oddaliłam. Nie widzę dla siebie sensu istnienia, i choć nie mam i nigdy nie miałam myśli samobójczych, to nie chcę żyć. Dlatego chciałabym oddać wszystko Bogu w modlitwie, modlić się o sens, o mądrość, o to, żebym potrafiła docenić to, co mam. Tylko w tym została mi nadzieja, ostatnia nadzieja, choć szczerze mówiąc nie wierzę niestety, że cokolwiek może się zmienić.

Ale spróbuję. A żeby z jutrzejszym dniem, bólem i brakiem chęci do robienia czegokolwiek nie umarł mój dzisiejszy pomysł, skorzystam z mikrobloga i założę swoje wyzwanie: #30dnimodlitwy i postaram się uwierzyć, że może warto żyć, nawet kiedy jest najgorzej. Nie widzę, tak jak we wszystkim zresztą, sensu, ale będę się o to modlić, modlić się o Mirków, o co będziecie chcieli też mogę się modlić, jak już i tak będę to robić. Dzień pierwszy zacznę dziś, ale opiszę jutro.
O ile ktokolwiek to przeczyta...
#30dnimodlitwy #gorzkiezale a tak naprawdę #depresja #feels #ostatnianadzieja
  • 44
@zwyklaniezwyczajna: a czemu ty się nie odezwałaś pierwsza? Bo on gentleman był to musiał pierwszy? Nie rozumiem takiego zachowania. Sam często przepraszam pierwszy, a jestem jak typowa baba. #logikarozowychpaskow tak trochę. Mimo wszystko trzymam kciuki żeby bylo ci lepiej. Swój półroczny związek przeżywam już trzeci rok, więc znam chociaż cześciowo ten ból. Mimo wszystko pomaga mi po prostu iście przed siebie. Nie przypominanie sobie o tym i nie użalanie sie. Oraz
@Drakalen: Bo jego druga twarz zaczęła odsłaniać się przed moim powrotem, prosiłam o wytłumaczenie tego zachowania, ale to olał i nie odpowiadał. Dlatego się nie odezwałam, bo to był już ktoś inny niż ten, z którym byłam... Dziękuję za cenne rady, miło! Dobiło tylko trochę, że już trzeci rok przeżywasz, mimo kolejnego związku...
@tangerine_: Nie mówię, że chcę się teraz angażować w jakikolwiek związek, to oczywiste, że najpierw muszę na
@zwyklaniezwyczajna: a gdyby tak zmienic podejsce, z tego mocno wczutego z zwiazki i "drugie polowki" z tego podejscia "tylko z nim zycia ma sens, to ukojenie mojej duszy" - takie podejscie zaklada ze czlowiek sam jako czlowiek jest jakos uposledzony (?) i zeby jego zycie mialo sens musi miec kogos drugiego... to absurd i tragiczna pomylka. kiedy przestaniecie w to wierzyc, wasze zycie bedzie pelniejsze - nie znaczy to zeby nikogo
Eeee dajcie moze spokoj. Jeblo, Wasze moralizowanie i doszukiwanie sie logiki nie pomoze w sumie. Tobie @zwyklaniezwyczajna zycze powrotu do rownowagi...a wrocisz, to pewne. Potrzeba czasu, przemyslen no i....rozejrzyj sie za #niebieskipasek jak to mowia "klin klinem" ;) mi pomoglo swego czasu po rozstaniu z #rozowypasek, myslalem, ze juz nie bede szczesliwy w zyciu a tu bam! Jestem szczesliwy :)
@steve__mcqueen: zdaję sobie z tego sprawę, ale było mi tak idealnie, że uzależniłam się od tego stanu i od tej osoby, niestety. Nie chciałabym już nigdy popełnić tego błędu.
@emdey: Nie, nie i jeszcze raz nie - zupełnie nie tak. Wyjazd to nie był wyjazd do zwykłej pracy, tylko staż, który i tak musiałam odbyć, a robiony za granicą wnosił dużo dobrego w moje CV - a w rozmowie z
@Mirabelkowa: Mam bardzo podobnie, na duża skalę... Cieszę się, że udało się Tobie z tego w przynajmniej większym stopniu wyjść, jak dużo czasu minęło? Bardzo dziękuję za trzymanie kciuków i słowa wsparcia, może to wydaje się głupie, ale niesamowicie podnoszą one na duchu kogoś, komu sekunda mija jak godzina, a dzień jak rok cierpienia - jeden komentarz, a nadzieja powraca, bo pojawia się jakaś motywacja, że może być lepiej, dziękuję Ci!
@zwyklaniezwyczajna: Przed tym, co się stało, widziałaś sens istnienia i nic się pod tym względem nie zmieniło. Warto żyć tak samo jak i wcześniej. Musisz odczekać, wylizać rany i uporać się z traumą. Na razie ból może wydawać się nie do wytrzymania, jednak z czasem będzie lepiej. Podniesiesz się. Nawet tak silny cios nie oznacza, że życie się dla Ciebie skończyło i nic przyjemnego czy wartościowego Cię już nie czeka.
@zwyklaniezwyczajna: nie smuć się Mirabelko. Nie jednemu psu burek.
Poza tym może i lepiej ze teraz to wyszło? Co by było gdyby odwalił taką akcję po ślubie?
Teraz to on jest #przegryw bo zrezygnował z kochającej go dziewczyny.
Nie wiem co #!$%@?ł ale nie waż się do niego wracać!

powodzenia i wytrwałości życzę.

Pozdrawiam
@zwyklaniezwyczajna: Głowa do góry. Chyba każdy prędzej czy później ma złamane serce. Potraktuj to jako lekcję, która sprawi, że będziesz silniejsza w przyszłości. Na zbyt dużo czasu na myślenie polecam jakiś serial, albo kreskówkę (adventure time :D ) nie załamuj się i pamiętaj, że najlepsze ciastka to cukierki :)