Wpis z mikrobloga

Pomogłem dziś bezdomnemu.

Jakiś czas temu zamówiłem case'y z aliexpress. Paczka strasznie się opóźniała, dziś dostałem powtórne awizo z informacją, że paczka miała być doręczona 3 listopada ale nikogo nie było w domu. Trochę #oszukujo bo jako że to jest wtorek, różowy pasek ma wolne na uczelni i jest cały dzień w domu. #!$%@? było podwójne, bo w zeszły czwartek też dostałem powtórne awizo z inną paczką i pytałem konkretnie czy nie ma na moje dane jakiejś innej przesyłki - NIE, NIE, NIC NIE MAMY.

Ruszam więc po zajęciach na pocztę, mijam przystanek i siedzącego starszego pana na nim + grubą, #!$%@?ą grażynę. Pan siedzący na przystanku, główny bohater historii siedząc tak sobie w kącie nie zwracał jakiejś szczególnej uwagi, na pierwszy rzut oka nawet nie przypominał bezdomnego - nawet trzymał sobie siatkę w ręce (gdyby była #!$%@? to wtedy mógłbym nabrać podejrzeń). Pomyślałem, że pewnie czeka na autobus i ruszyłem dalej na pocztę gdzie też ostro #!$%@?łem panie siedzące w okienku i poskarżyłem się na czym to poczta polska stoi.

Wychodzę z budynku, zmierzam w stronę domu i patrzę - gostek nadal siedzi. Piździło niemiłosiernie, zapaliła mi się czerwona lampka. Ręce praktycznie sine, spuchnięte, osmarkana koszula. Zapytałem czy wszystko okej, czy zadzwonić po karetkę. Według niego wszystko było w porządku. Nie chciałem naciskać za bardzo, bo może naprawdę nie chciał. Powiedziałem, żeby przeszedł się ze mną kawałek to kupię mu coś do jedzenia. Chciałem kupić jakąś herbatę, zupę, ale wszystko było zamknięte albo było w #!$%@? daleko. Chwilę pomyślałem co tu zrobić i postanowiłem, że kupię mu coś w pobliskim sklepie. Zapytałem czy mogę zajrzeć mu do siatki żeby nie kupować tego co już ma - miał jakieś pierdółki, napoje, coś co wyglądało jak kwas chlebowy ale chyba miało akcyzę. Kupiłem bochenek chleba, opakowanie bułeczek z toffi (toffie?), pętko kiełbasy które pani podgrzała w mikrofalówce (swoją drogą to nie wiedziałem, że tak można) i 2 jabłka. Chwilę po tym jeszcze ręczniki papierowe i 2 opakowania chusteczek żeby mógł trochę ogarnąć twarz bo był cały zasmarkany od zimna. No i bilet autobusowy.

Gdy mu to przyniosłem, uśmiechnął się. Ale tak naprawdę uśmiechnął znad tej swojej uszatej czapki i pochylonej głowy, rzucając groteskowo "papierosów nie kupiłeś" #heheszki - nie mówił tego z wyrzutem, dało się wyczuć żart. Dodam, że był w naprawdę kiepskim stanie - zapuchnięty, sine ręce które ledwo trzymały siatkę (niosłem ją za niego aż do autobusu) nie za bardzo nawet dał radę się zapiąć, bo w jego płaszczu chyba nawet nie było guzików. Podpytałem go trochę o różne sprawy, zapytałem czy chce iść do schroniska dla bezdomnych nieopodal i że wsadzę go w autobus.

Na początku mówił, że nie chce "bo nie". Przyjąłem trochę bardziej autorytarny ton i powiedziałem coś w stylu "człowieku, #!$%@?, zaraz się ściemni, będzie jeszcze zimniej, a jak nie ogrzejesz gdzieś tych rąk to ci jeszcze je amputują". Chyba poskutkowało bo zapytał, że niby jak wsadzę go w autobus. Dałem mu wtedy bilet i poszedłem sprawdzić rozkład jazdy - najbliższy autobus z przystanku na którym byliśmy był dopiero za pół godziny, więc postanowiłem, że podejdę z nim trochę dalej do punktu w którym przejeżdża autobus każdej linii (rzeka biała dla mieszkańców #bialystok) skąd też autobusy w kierunku schroniska odjeżdżały dosłownie co parę minut. Droga zajęła nam jakieś 20 minut, bezdomny szedł naprawdę wolno, bo o kuli, powoli drepcząc i stękając praktycznie przy każdym kroku. Gdy już doszlismy ponownie sprawdziłem rozkład jazdy i gdy przyjechał biało zielony pojazd, podszedłem do stanowiska kierowcy i wyjaśniłem, że wsiądzie bezdomny pan, będzie miał bilet, będzie wysiadał na takim i takim przystanku i żeby po prostu dłużej się zatrzymać żeby miał czas wysiąść bo ma trudności z poruszaniem się. Skasowałem za niego bilet, wsadziłem do kieszeni, poklepałem po ramieniu. Pojechał.

Najgorszym uczuciem było wrażenie niewidzialności ze strony ludzi. Wszystkie studenciki, grażyny, janusze, starzy, młodzi po prostu mijali nas jakbyśmy po prostu nie istnieli. Każdy zapatrzony w telefon, idący szybkim krokiem, zajęty własnymi sprawami. Nawet nie dało się zauważyć tego słynnego nienawistnego polackiego wzroku który tak bardzo #!$%@? mnie na ulicach. Co najwyżej dziwne spojrzenia w moją stronę. Zwłaszcza jak rozmawiałem z kierowcą i kasowałem bilet - w autobusie i na zewnątrz panowała kompletna cisza, a wszystkie oczy były skierowane na mnie. Lekko ponad 150 ludzi. #!$%@? wam w dupe.

Zastanawiam się nad tym nieprawdopodobnym zrządzeniem losu. Gdyby poczta polska dostarczyła mi moje chińskie case'y tak jak należy to bardzo możliwe, że owy pan umarłby dziś z wychłodzenia. Mam tylko nadzieję, że dotarł do tego schroniska i wpuścili go do środka, bo jednak miał jakiś napój z czymś przypominającym akcyzę.

#bezdomni #historia #truestory #niewiemjaktootagowac

Chyba jestem zbyt miękki. Mam jeszcze historię o pomocy młodemu chłopakowi, ale późno już.
  • 13
Wszystko przez różowego paska który tak zakrecil listonosza ze zapomniał zostawić paczkę. A tak serio to mam ogromny szacunek do takich ludzi jak Ty. Żyj długo, zdrowo i niech Ci nie zabraknie szczęścia i radości w życiu.
Nawet nie dało się zauważyć tego słynnego nienawistnego polackiego wzroku który tak bardzo #!$%@? mnie na ulicach. Co najwyżej dziwne spojrzenia w moją stronę. Zwłaszcza jak rozmawiałem z kierowcą i kasowałem bilet - w autobusie i na zewnątrz panowała kompletna cisza, a wszystkie oczy były skierowane na mnie. Lekko ponad 150 ludzi. #!$%@? wam w dupe.


@swerve: ale co byś chciał od tych ludzi? co mieli zrobić? zamknąć oczy, odwrócić wzrok?